[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to człowiek bogobojny i szanowany od wszystkich.Przed każdą burzą wychodził on najakąś wysoką górę, zwracał się ku stronie, skąd burza nadchodziła, a modląc się, krzyczał z całej siły, szamotałsię i walczył przeciw mocarzom nieczystym.Najczęściej zażegnywał burzę i odganiał złego ducha, który jąprowadził.35 Dawno to już, dawno bardzo być musiało  prawił stary Daniła  bo to76starzy rozpowiadają ludzie, a i oni od ojców słyszeli, jak w naszej wsi był chmarnik rozumny, który miał odBoga moc odwracanie nieszczęść i tucz wszelakich.W moc jego nie tylko nasze sioło wierzyło, i zaBieszczadami znali go ludzie, pan dziedzic tylko nie wierzył, a nawet gdy się dowiedział, że mu ludzie płacą,pozazdrościł mu tego, przywołał chmarnika do siebie i zhańbił go i zbezcześcił.Chmarnik rozgniewany niebronił odtąd pól pańskich.Wkrótce zaś nadeszła tucza i zniszczyła łany pańskie, podczas gdy we wsi tylkodrobny deszcz padał.Pan, zdziwiony, zawezwał do siebie chmarnika i znowu zhańbił, że mu tuczę sprowadził.Wówczas chmarnik powiedział, że tuczy nie sprowadził, tylko nie bronił pańskiego mienia od złego.Jeżelichcecie i pozwolicie, panie, mówił, to ja drugą tuczę odwrócę od was, bo wkrótce łan drugi ma wam burzazniszczyć.Za dni kilka zahuczało strasznie w chmurach, niebo zaczerniło się nad pańskimi polami; panprzestraszony, posłał znowu po chmarnika i poszli razem naprzeciw chmury.Wtedy ten mądry człowiek uczyniłpanu, że zobaczył tego, który chmury prowadzi; i widział, jak z nim walczył chmarnik i jak go odpędził, a z nimburzę i grzmoty.Odtąd pan uwierzył i nie przeszkadzał już chmarnikowi wypełniać bożą wolę".(O.Kolberg, Sanockie Krośnieńskie", s.50 51). W pewnej wsi, za dawnych bardzo czasów, żył chłopek poczciwy, podczas gdy wszyscy inni byli bardzo złymii bezbożnymi.Do kościoła nie cho-dzywali i spędzali czas tylko na pijatykach i bojkach.Poczciwy ten chłopekzawsze sam chodził do kościoła i prosił Boga, aby się jego sąsiedzi poprawili.Koło kościoła był ogromny staw,który latem i zimą był zamarznięty.Raz w niedzielę szedł sobie nasz chłopek, jak to zwykle czynił, do domu, zkościoła i widzi, że wiele ludzi rąbie lód na stawie, a każdy wyrąbany kawałek lodu unosi się ku niebu.Zdziwiony tą pracą, pyta się rąbiących: Co to ma znaczyć?" Oni mu mówią: %7łe ten lód będzie spadał naziemię i zboża złych, bezbożnych ludzi wytłucze.On zaś, jeśli chce tego nieszczęścia uniknąć, niech zakopie narogach swego pola ewangelije, a grad jego pole ominie.Tylko niech tej tajemnicy nikomu nie wyjawi.Ludzieci znikli, a nasz chłopek zrobił, jak mu przykazano, jednemu tylko dziedzicowi swemu wydał ten sekret, bo musię go żal zrobiło, aby szkody w swoim polu nie poniósł.Na drugi dzień spadł ogromny grad i wytłukł w poluzboże wszystkich chłopów  tylko tego pobożnego chłopka i dziedzica pole wolne było od gradu.Od tegoczasu grad spada na ziemię, a tylko ci, którzy zakopują ewangeliję, są wolni od tej klęski" (O.Kolberg, Kieleckie", s.220). Chadzali dawniej po ziemi płanetnicy.Zlatywali oni na nią z chmur, przebywali wśród ludzi przez czas nijaki ipózniej znów, podczas zawieruchy, unosili się w chmury, pierwotną ojczyznę i zwykłą siedzibę swoją.Wyglądali zupełnie tak jak inni ludzie, spólne z nimi miewali potrzeby, na ziemi przebywając, w przyjaznychzostawali z nimi stosunkach.A przecież złowrogie77i wielce złowrogie dla nas to istoty.Oni to bowiem, zamieszkując chmury, gdy otrzymają od starszych(przełożonych) swych rozkaz, znoszą ogromne grady z powietrza i zawalają nimi okolicę całą.Wszystkie tewiadomości o płanetnikach oni sami opowiadali włościanom naszym.Od nich też, jako z niezawodnego zródła,dowiedzieli się chłopkowie, iż bardzo częstemu gradobiciu podlegają zwłaszcza pasma pól, w którychpochowany poroniec (płód nie donoszony).Od płanetników prawdziwych różnią się ludzie pod nieszczęśliwą urodzeni płanetą.Są to ludzie przyszli naświat w godzinę płanetną, w której płaneta jakaś złowroga rządy ma nad ziemią.Ludzie tacy w czynnościachswych nie powodują się rozumem, lecz najdziwaczniejszymi zachowaniami, z których sprawy zdać nie umiejąsobie, takimi samymi bywają i ich dzieci, choć nie w płanetną godzinę z matki wyszły żywota" (O.Kolberg, Tarnowskie  Rzeszowskie", s.269). Roz, kie juz Bóg świat stworzył i toty tu nase hale z turniami tu na Podholu takie piękne wyzdajoł i ślicnygludzi na swojom podobe stworzył, diasi nadnieśli diabła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl