[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I co jeszcze?  zapytał don Gaetano z pobłażliwością egzaminatora,który już postanowił ściąć kandydata. Co jeszcze& A więc, rozumując logicznie, myślę, że gdyby strzelałktoś z zewnątrz, z daleka, ze skraju lasu, strzałów byłoby więcej, dwa lubtrzy; ot, dla zabawy, aby sobie postrzelać w ciżbę. A jeżeli komuś, stojącemu na skraju lasu i wypatrującemu królikaczy zająca, niespodziewanie wypaliła broń? Tego rodzaju polowania urządza się przy świetle księżyca, a terazksiężyca nie ma& I używa się strzelby, a my słyszeliśmy wystrzał zpistoletu. To pan słyszał strzał z pistoletu.Ja słyszałem strzał, który mógłpaść z pistoletu lub ze strzelby, ale też mógł go spowodować korek odszampana  sprecyzował don Gaetano. Nie został zamordowany korkiem od szampana  powiedziałkucharz.Zdziwiło mnie, że don Gaetano nie zareagował na sarkazm kucharza.Odrzekł: No właśnie, właśnie&  i zniknął. Przyjechał prokurator i zaraz potem lekarz.Odniosłem wrażenie, żeprokuratora już gdzieś widziałem; ale nie mogłem sobie przypomnieć,kiedy i gdzie.Tak mniej więcej jak przy spotkaniu z kimś, kogo się znało,gdy był gruby, a teraz jest chudy; albo był chudy, a jest gruby.Komisarzjednak nie był ani gruby, ani chudy.Kiedy po tym, co w ich języku nazywasię obdukcją zwłok, jego oko spoczęło na mnie, z jego uporczywegospojrzenia, z ruchu ręki pocierającej podbródek, wywnioskowałem, żegłowi się tak samo jak ja.I gdy w pewnej chwili z ust kucharza padło mojenazwisko, popatrzał na mnie jak ten, kto pierwszy rozwiązał zadanie, nadktórym ktoś inny jeszcze łamie sobie głowę, i powiedział: Pamiętasz? Pierwsza B, rok 1941& Albo czterdziesty drugi? Czterdziesty pierwszy& Tak, pamiętam: Schembri. Scalambri  poprawił. Prawda, Scalambri& Po przeszło trzydziestu latach& I myślę, że gdzie indziej poznałbymcię natychmiast: ale tu! Dziwisz się, żeś mnie tu znalazł.Sam, szczerze mówiąc, dziwię się,że się tu znalazłem&Poufale wziął mnie pod rękę. Opowiadaj, opowiadaj&Poczułem się nieswojo.Zawsze starannie unikałem spotkań zarówno zbyłymi kolegami szkolnymi, jak i z kobietami, w których kochałem się zamłodu.Słowem, spotkań po wielu latach.A teraz pech chciał, że nie tylkodoszło do tego koleżeńskiego spotkania po upływie trzydziestu z górąlat, ale obrzydziło mi je dodatkowo miejsce, w którym się znajdowałem,okoliczności, funkcja, jaką spełniał tu mój dawny kolega, poufałość, z jakąmnie traktował.Kilka miesięcy spędzonych w tej samej klasie nie miałowiększego znaczenia w sferze uczuć, nie doprowadziło do zażyłości.Tylkodwóch kolegów było mi bardzo bliskich w latach szkolnych: jednego z nich widywałem potem stale, drugiego nie widziałem nigdy więcej.Wszyscy trzej mieliśmy słabe wyniki w nauce; ale czytaliśmy mnóstwoksiążek nie mających nic wspólnego z programem szkolnym, codzienniechodziliśmy razem do kina, zwierzaliśmy się sobie ze swoich sympatii iantypatii& Scalambri, o ile pamiętałem, był celującym uczniem; z tychcelujących, od których nigdy nie można było ściągnąć tłumaczenia z grekilub z włoskiego na łacinę (wypracowanie szkolne najbardziej przez nasznienawidzone, uważane za niedorzeczną szykanę).Nie miałem mu nic do powiedzenia.Chciałem natomiast porozmawiaćz nim o tym morderstwie.Ale gdy tylko poruszyłem ten temat, zrobiłunik.Stał się nonszalancki i roztargniony: albo z zasady i nawykuzawodowego przybierał taką pozę, albo rzeczywiście był w kłopociew związku z tym wypadkiem, tym problemem, tu, o tej porze, wśródksięży i wysoko postawionych osobistości politycznych, w sytuacjinarzucającej mu ostrożność w śledztwie, takt, wnikliwość, przerastającejego możliwości (o czym byłem przeświadczony, odtworzywszy sobie wpamięci, jaki był w szkole).Tak czy inaczej, naszą rozmowę przerwałopojawienie się ministra.Scalambri poznał go.Puścił moje ramię: i od tejchwili zapomniał o moim istnieniu. Panie prokuratorze  rzekł minister po najbardziej wyszukanejwymianie uprzejmości  przypuszczam, że będzie pan chciał wysłuchaćwrażeń każdego z nas, bo nikt, jak myślę, nie będzie miał do zreferowanianic poza swoimi wrażeniami& Jest nas jednak tylu, sam pan widzi& Czy nie można by, jest to prośba z mojej strony, odłożyć tego wszystkiegodo jutra, na godzinę, którą pan wyznaczy& ? Ależ oczywiście, oczywiście&  skwapliwie wyraził zgodęScalambri. Dziękuję panu  powiedział minister [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl