[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrzebował długiej chwili,by ogarnąć sytuację.Coś musiało się stać.Wiedział o cho-robie Alicji.Czyżby to był powód, dla którego rodzicepowiedzieli wreszcie Darii prawdę? Zawsze się zastanawiał,dlaczego to odwlekają, zamiast zagrać w otwarte karty.Dlaczego Krzysztof go nie uprzedził? Byłoby mu znaczniełatwiej.A tak, stąpał po bardzo grząskim gruncie.Daria najwyrazniej prawidłowo odczytała jego wahanie,bo zaczęła opowiadać o tym, co się wydarzyło.W kilkuzdaniach opisała sytuację.Janusz Szuryłło nie był zachwy-cony, widząc, jaką mu wyznaczyła rolę.- Opowiesz mi o niej? - spytała na zakończenie.- Chcęwiedzieć, jaka była.Kim była.Ile z niej jest we mnie?- O to chyba powinnaś zapytać ojca - powiedział ła-godnie.- Rozmawiałam z nim.Ale wiem, że nie powiedziałmi wszystkiego.Po pierwsze, wydaje mu się, że powinien195mnie chronić, bo prawda może mnie zranić.Ale ja się nieboję.I chcę wiedzieć.Naprawdę zranić może mnie tylkokłamstwo.A po drugie - to tylko jego punkt widzenia.Są też inne, prawda?- Dobrze.Skoro znasz najważniejsze fakty.Niech cibędzie.Co chcesz wiedzieć?- Opowiedz mi o mamie - poprosiła.Przez moment zastanawiał się, od czego zacząć.Przy-wołał w pamięci obraz kobiety, która pewnego dnia po-jawiła się u boku Krzysztofa Sulimy i omal nie zniszczyłaich przyjazni.- Była bardzo piękna - zaczął, powoli dobierając sło-wa.- Delikatna, eteryczna.W jej wyglądzie i zachowaniunie było nic przyziemnego, banalnego.Miała bardzo jas-ne włosy i zielone oczy - spojrzał na Darię.- Czy ojciecpowiedział ci, że jesteś do niej podobna? Mam nadzieję,że tylko fizycznie.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Ewa miała osobowość silną, ale głęboko destrukcyjną.Fakt, większość negatywnych emocji kierowała przeciwkosobie, jednak ludzie, którzy podeszli za blisko, też obry-wali.Dzisiaj psychologia operuje pojęciem  osobowośćtoksyczna".Myślę, że to było to.-Więc ojciec.- Twój ojciec tego nie dostrzegał.W każdym razie - niena początku.Był bardzo zakochany.Idealizował Ewę, byławedług niego kimś wyjątkowym.Inna rzecz, że ona rzeczy-wiście potrafiła robić dobre wrażenie.Aatwo zjednywałasobie ludzi, przyciągała ich i fascynowała.Był w niej jakiścień charyzmy.Kiedy wychodziła na scenę, trudno byłooderwać od niej wzrok.Widzisz, moja droga, twoja matka miała prawdziwy talent, lecz nie potrafiła go pogodzić196z życiem.Im bardziej spełniała się w muzyce, tym mniejprzystawała do realnego świata.A twój ojciec należał do nie-go bezwarunkowo.To się nie miało prawa udać.- Nie lubiłeś jej - stwierdziła Daria.Nie było to pytanie ani zarzut, lecz prosty wniosek,łatwy do odczytania pośród jednoznacznych obiektywnychokreśleń.Próbowała sobie wyobrazić sytuację, w której pomię-dzy ojcem a jego najbliższym przyjacielem stanęła pięknakobieta.Czyżby kolejny zgrany, banalny motyw? Jakienaprawdę uczucia żywił do Ewy Janusz Szuryłło? Na ilemożna polegać na jego słowach? Nie, nie podejrzewała goo kłamstwo, raczej o emocjonalne zaangażowanie.A co sięz tym wiąże - o daleko idący subiektywizm.- Nie, nie lubiłem - przyznał - Myślę, że ona świetnieo tym wiedziała i w pełni odwzajemniała tę instynktownąniechęć.- Dlaczego?- Uważałem, że nie pasuje do Krzysztofa.%7łe znisz-czy mu nie tylko świetnie zapowiadającą się karierę, alew ogóle życie.%7łe go unieszczęśliwi.Zwiat Krzysztofa byłspokojny i uporządkowany, oparty na jasnych zasadach.Ewa to zmieniła.Wprowadziła rozedrganie, nerwowość.Co innego fascynacja i podziw dla artystki, a co innegozwyczajne życie, dzień po dniu, u boku kobiety całkowicieskupionej na sobie, chimerycznej i nadwrażliwej.- Chcesz powiedzieć, że Ewa była niezrównoważonapsychicznie?Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.- Moja droga, jestem lekarzem.Ale w tym wypadku niemam dostatecznej wiedzy, by postawić diagnozę.Zresztąod kiedy twoi rodzice przeprowadzili się do Warszawy,197rzadko się widywaliśmy.Kiedy przyjechałem na twój chrzest,w domu panowała bardzo napięta atmosfera.Coś.Coświsiało w powietrzu.Niby wszystko było w porządku -Krzysztof miał dobrą pracę, Ewa znowu występowała,zdobyła w stolicy uznanie i popularność.Ot, szczęśliwarodzina, dziecko.Ale czułem, że coś jest nie tak.Krzysztofnie chciał o tym rozmawiać, a ja nie naciskałem.To w koń-cu było ich życie.Ewa.Wydawała się wtedy zupełnienieobecna duchem - przerwał.Gdzieś z oddali napłynęło wspomnienie smutnej i zmę-czonej twarzy przyjaciela tulącego w ramionach maleńkącóreczkę.- I co było potem? - spytała Daria cicho.- Nie wiem dokładnie.Twoje chrzciny nie były zbyt we-sołą uroczystością.Miałem jednak nadzieję, że to chwilowy kryzys, który mimo wszystko pokonają.Potem wyjechałem.I nigdy więcej nie spotkałem Ewy.Przez następne dwalata widywaliśmy się z twoim ojcem sporadycznie, gdyprzyjeżdżał do Krakowa w sprawach zawodowych.Nierozmawialiśmy o jego małżeństwie, ale zawsze chętnieopowiadał o tobie.Z miłością i nieustającym zachwytem.O tym, że Ewa odeszła, dowiedziałem się wiele miesięcypo fakcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl