[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet pies wyjrzał spod stołu, żeby jej sięprzyjrzeć.- Zabieram twoją siostrę do szpitala, żeby jej założyli szwy - wyjaśnił Joe Neely, zanim Alex zdążyła otworzyć usta.- Szwy! - wykrzyknęła dziewczyna, gdy Joe minął ją, by posadzić Alex na zwolnionym przez Neely krześle.Alex przywarła na chwilę do niego, póki nie przejaśniło jej sięw głowie.Jej słabość nie umknęła jego uwagi.- Nie spadnij - szepnął jej do ucha z nutką kpiny, a potem sięodsunął.Jego miejsce natychmiast zajęła Neely, pochylając się nadsiostrą z przerażeniem w oczach, kiedy zobaczyła myjkę, którą Alexprzyciskała do rany.- Rozcięłam głowę, kiedy upadłam.To nic wielkiego.- Zapewniając o tym dziewczynę, Alex zdecydowana była zbagatelizowaćsprawę.Neely przeżyła w życiu tyle strat, że bardziej niż większość jej rówieśniczek wyczulona była na możliwość, iż ukochana osoba zostanie jej odebrana bez ostrzeżenia i Alex zdawała sobie z tego sprawę.Teraz, wcale nieprzekonana, przesunęła się i stanęła za jej plecami.- Pokaż.Alex uniosła szmatkę.- Ojej, Alex!- Aż tak zle? - zapytała Alex żałośnie, na powrót przykładającszmatkę do głowy.- Kilka szwów i nic jej nie będzie.- Joe już wrócił, ubranyw ciemnozieloną pelerynę, sięgającą do połowy uda, i narzucił Alexna ramiona płaszcz, który, sądząc po wielkości, mógł należeć tylkodo niego.Przykucnął przed nią, gdy wsuwała ramiona w rękawy.Patrząc na Joego, zauważyła, że jego szerokie ramiona wyglądająstrasznie masywnie w pelerynie i że światło lampy wychwytujew jego czarnych włosach niebieskie pasemka.Anula43&Irenascandalous- Włóż to na nogi - powiedział, a potem dodał, rozglądając się dookoła: - Eli, znajdz mi parasol. To" oznaczało parę gumiaków, za małych, by należały do niego.Może to własność któregoś z chłopców? Alex zrobiła, jak jej kazał,wsunęła stopy w cholewki i łatwo włożyła kalosze.Joe wstał, owinąłją płaszczem jak kocem i znów wziął na ręce.Pogodziwszy się jużz tym, co nieuniknione, jedną ręką przycisnęła do głowy szmatkę,drugą zaś objęła go za szyję; pod ciekawskimi spojrzeniami czwórkidzieci czuła się bardziej niż trochę skrępowana.- A przy okazji, to moje dzieci.Jenny, Eli, i na pewno pamiętaszJosha - przedstawiał, po kolei wskazując każdego głową.Potemzwrócił się do nich: - Gdybyście mnie potrzebowali, będziemyw szpitalu.To pewnie trochę potrwa, więc możecie równie dobrzewracać do łóżek.- Spojrzał na Neely.- W pokoju Jen jest dodatkowe łóżko.Możesz u nas zostać, jeśli chcesz.Gdy wrócimy, twoja siostra może spać na moim łóżku, a ja się położę na kanapie.Chyba żechcecie wrócić do Whistledown i spędzić tam te parę godzin, którezostały do świtu.Alex i Neely spojrzały po sobie i obie w tej samej chwili pokręciłygłowami.Niedawne przerażające wydarzenia w tym domu odebrałymu dotychczasowy urok.- Pewnie i tak już się spalił - wymamrotała Alex tylko do Joego,gdy odwrócił się i ruszył ku drzwiom.- Niee.- odrzekł.- Widzielibyśmy stąd płomienie.- Skinąłgłową w stronę odsłoniętych okien.Noc na zewnątrz była czarna.- Alex, chcesz, żebym pojechała z tobą? - Neely ruszyła za niminiespokojnie.Spoglądając ponad ramieniem Welcha, Alex zdobyła się nauśmiech.- W takim stroju? Nie ma mowy.Zostań tu i idz spać.- Tato, masz tu parasol.- Najstarszy chłopiec, Eli, podał ojcuzłożony parasol.- Dzięki.Jesteś dzisiaj niańką.- Taak, wiem.- Ale nie moją.Mam prawie tyle lat, co on - odezwał się ponurym głosem Josh, który nagle pojawił się z drugiej strony.- Jest niańką Jen.A raczej oboje ją niańczycie - odrzekł Joe, byzałagodzić sprawę.Potem ktoś - Alex domyśliła się, że to Eli - otworzył tylne drzwi.Zimne, porywiste podmuchy powietrza ciężkiego odwilgoci i szumiący dzwięk ulewy otoczyły ich, gdy znalezli się na małym ganku.Na szczęście był tu dach, Welch miał więc czas, by ustawić parasol ponad ich głowami, zanim wyszedł stawić czoło ulewie.Anula43&Irenascandalous- Ja go będę trzymać - zaproponowała Alex, widząc, że mężczyzna ma trudności z utrzymaniem i jej, i parasola.Oddał jej parasol bez komentarza.Pośpiesznie wepchnęła szmatkę do kieszeni płaszcza i niepewnie złapała uchwyt, jedną ręką, balansując parasolem nad ich głowami, podczas gdy deszcz tłukł o napięty nylon jak groch o bęben, a wiatr usiłował w ogóle wyrwaćparasol.Niosąc ją w ramionach, Joe zbiegł chyżo po schodkach kusamochodowi zaparkowanemu na podjezdzie poniżej.Alex czuła nakolanach i stopach uderzenia deszczu.Gdyby nie to, że i płaszcz,i buty były nieprzemakalne, przemokłaby natychmiast.Maleńkiekrople, niesione wiatrem, kłuły w twarz jak igiełki lodu.Wąski prostokąt światła padający z drzwi zniknął nagle, gdy zostały zamknięte.Ciemność otulała ich jak koc.Anula43&IrenascandalousRozdział piętnastyChyba zamkną dobrze drzwi? - zapytała Alex głośno, żeby przekrzyczeć burzę i wiatr; Joe właśnie postawił ją na ziemi obok samochodu - był to jakiś wóz terenowy ciemnego koloru.Gdy znalazła się ponownie na zewnątrz, w deszczu, przypomniała sobie, jak bardzo się bała, póki Joe nie przyszedł jej na ratunek.Nic teraz nie odpowiedział, tylko otworzył pojazd i wsunął ją dośrodka.Poczekała, aż znajdzie się obok niej, wrzuci ociekający wodąparasol na tylne siedzenie i zatrzaśnie drzwi, i dopiero wtedy zapytała drugi raz.- Zapewne któreś z dzieci je zamknie, ale nie przejmowałbym siętym tak bardzo.Tu, w okolicy nie ma w ogóle przestępców.Uruchomił silnik, włączył światła, wycieraczki i ogrzewanie tylnej szyby, po czym wrzucił wsteczny bieg.W świetle reflektorów widać było lśniące strugi deszczu.Huk gromu w górze prawie całkiemzagłuszył dzwięk kół, szurających po wyżwirowanym podjezdzie.Było zimno, ale pojazd przynajmniej chronił przed deszczem i okazał się zaskakująco przytulny.- Ach, czyżby? Pozwól sobie przypomnieć, że dziś w nocy ktośwszedł do mojej sypialni! - odezwała się Alex kwaśno.Oparła głowęna skórzanym zagłówku i znów przyciskała do rany szmatkę.- Na pewno ci się to nie przyśniło?- Na pewno nie przyśniło mi się, że dostałam w głowę!- O nie, to na pewno nie sen.Dojechali do szosy; Joe zerknął na Alex, zmieniając bieg.Jedynym oświetleniem był słaby blask z deski rozdzielczej, Alex nie mogła więc zobaczyć nic więcej niż tylko zarys postaci swego towarzy-Anula43&Irenascandaloussza.Miała nadzieję, że kierowca widzi drogę lepiej niż ona: wyłączając dwa reflektory rozjaśniające strugi deszczu, noc wokoło byłaczarna jak otchłań kopalni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Karen Iacobbo, Michael Iacobbo Vegetarians and Vegans in America Today (2006)
- Moning Karen Marie 01 Beyond The Highlander Mist Ponad Mgłš… Szkocji
- Hawkins Karen Mc Lean Curse 01 Miłoœć szkockiego lorda(1)
- Christine Rimmer, Karen Rose Sm Their Child (epub)
- Hawkins Karen Talizman 03 Niezwykły dar losu
- Karen Marie Moning Fever 03 Faefever
- Karen Horney Neurotyczne Osobowoœci Naszych Czasów
- Micha%2525C5%252582%252BMichalik%252BPraca%252BMagisterska
- Tony.Buzan. .Pamić™ć‡.na.zawośÂ‚anie
- Higgins Jack Płacz myÂśliwego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mediatorka.pev.pl