[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Niby jak? Martwię się o nią, to wszystko. Nieprawda, nie wszystko. Susan& %7łyjemy, tylko to się liczy  przerwała mu, biorąc go pod ramię. Naprawdęsądziłam, że zginiemy, i nagle zrozumiałam, jak bardzo nie jestem na to przygotowana.Zatrzymała się i pocałowała go.Tuż za nimi szli Mark i Sharon.Mark gwizdnąłz aprobatą. Wypraszam sobie  mruknął Jim. Nawet nauczyciele mają prawo do okazywaniasobie uczuć.Błękitny ford galaxy Johna Trzy Imiona stojący przed terminalem był wystarczającoobszerny, by ich wszystkich pomieścić. Pożyczyłem go z tutejszej szkoły Navajo.Powinien pan tam zajrzeć, panie Rook.Na pewno by się panu spodobało. Dlaczego nazywają pana John Trzy Imiona?  zapytał Mark, gdy tylko ruszyliw drogę. Ponieważ mam trzy imiona, ma się rozumieć. Jakie?  John ,  Trzy i  Imiona.Mark przez dłuższą chwilę ze zmarszczonym czołem przetrawiał tę informację. Nabiera mnie pan, prawda?  powiedział w końcu.John Trzy Imiona spojrzał na niego i roześmiał się. Nikt nie śmieje się głośniej od Navajo, kiedy udaje mu się oszukać białegoczłowieka  oświadczył. Jim rozsiadł się wygodnie, wyjął spod koszuli gwizdek Henry ego Czarnego Orłai obrócił go w palcach.To on uratował ich wszystkich, ale wciąż nie pojmował, w jakisposób.Wyglądało na to, że cień towarzyszący Catherine zniknął, jednak nie wiadomobyło, czy nie powróci.Podniósł gwizdek do ust i już miał w niego dmuchnąć, ale ujrzał,że Catherine spogląda na niego przytykając palec do warg. O co chodzi?  zapytał. Lepiej mu więcej nie przeszkadzać  odparła. Komu? O kim mówisz?Catherine uniosła dłonie i zakryła nimi twarz, lecz spomiędzy rozstawionych szerokopalców widział jej oczy.Nie rozumiał, o co jej chodzi, ale miał wrażenie, jakby patrzyłna kogoś podglądającego świat z innego wymiaru.Opuścił rękę i wsunął gwizdek pod koszulę.Najwyrazniej czasem służył pomocą,a kiedy indziej wpędzał w tarapaty.Susan pochyliła się i ujęła Jima za rękę.Być może dawała tym wyraz odrodzonemuuczuciu, a może po prostu cieszyła się z tego, że żyją.Jim był pewien jednego  za nicnie poleci do Albuquerque samolotem, przynajmniej nie razem z Catherine. Byliście już tu kiedyś?  zapytał John Trzy Imiona. Myślę, że wiele sprawujrzycie teraz w zupełnie innym świetle.Mieszkam tutaj od dwudziestu pięciu lat i byłemświadkiem ogromnych zmian.Wciąż jeszcze zbyt wielu ludzi utrzymuje się z zasiłków,jednak wcale tak bardzo nie odstajemy od wielkiego świata.Ale najważniejsze jest to, żezachowaliśmy nasz własny język i tożsamość narodową.Do Window Rock dotarli póznym popołudniem.Na błękitnym niebie wciąż nie byłoani jednej chmury.Miasteczko nie różniło się od setek innych w Arizonie.John TrzyImiona ulokował ich w Navajo Nation Inn, siedemdziesiąt trzy dolary za noc.Kobietaw niebieskiej sukni zaprowadziła ich do pokoi, ozdobionych kilimami yeiprzedstawiającymi stylizowane postaci ludzkie.Parę kroków za nimi szedł możepięcioletni chłopczyk.John Trzy Imiona zatrzymał się i cofnął do niego, uniósł obiedłonie, pokazując, że są puste, a potem potarł je o siebie i wyczarował z powietrzaćwierćdolarówkę.Wręczył ją chłopcu i powiedział: Tylko nie wydaj wszystkiego na słodycze.Sharon i Catherine dostały jasny, przestronny pokój z widokiem na basen.Jimdotknął ramienia Sharon, kiedy wnosiła do środka swoją torbę, i przypomniał jej: Nie spuszczaj z niej oka& i gdybyś dostrzegła cokolwiek niepokojącego& Będę się nią opiekować, panie Rook  zapewniła go Sharon.Jim i Susan otrzymali sąsiednie pokoje, połączone drzwiami.Susan szarpnęła zaklamkę, by się upewnić, że są zamknięte.  To na wypadek, gdybyś miał chodzić we śnie  wyjaśniła. A gdybym robił to na jawie? W takim razie zginiesz  odparła.John Trzy Imiona wszedł za Jimem do pokoju.Jim rozsunął drzwi prowadzące na niewielki balkon wyłożony płytkami terakoty.Stałtam mały stolik i parę krzeseł.W oddali cynobrowe góry kąpały się w słonecznymblasku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl