[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z niektórych miejscwraku wydobywały się języki ognia, ale opadający popiół szybko gasił te pożary.Wszędzie snuł sięsmród odsłoniętych szczątków organicznych i płonących odpadków.Kierując się sygnałem namiarowym PROXY ego uczeń wyszedł z krateru i skierował się wgłąb pustkowia.Bez zastanowienia podążał w kierunku zródła sygnału.Po drodze mijał androidy iroboty, które usiłowały się wygrzebać spod stosów szczątków.Po potężnej eksplozji zapadłaniesamowita cisza, a natężenie hałasu nie wróciło jeszcze do poprzedniego poziomu.Zewsząddobiegały trzaski i zgrzyty osiadających warstw metalu.Androidy nawoływały się niepewnieseriami impulsów w pradawnym kodzie maszynowym.Od czasu do czasu słychać było głosy ludzialbo obcych istot, co dowodziło, że nie wszystkie inteligentne istoty zginęły w wyniku wstrząsu ifal sejsmicznych.Wkrótce uczeń usłyszał odgłosy pierwszych strzałów z karabinu blasterowego i domyśliłsię, że na planecie, na której panowało bezprawie, wszystko zaczyna powracać do normalności.Zwiadomość tego ponurego faktu doskonale harmonizowała z ciosem, jaki zadały mu słowaJuno: PROXY już nie jest twoim przyjacielem.Jedyny wiemy towarzysz, jakiego miał w całym swoim życiu, zaatakował Juno i zszedł napokrytą śmieciami powierzchnię Raxus Prime.Co mogłoby usprawiedliwić jego zachowanieoprócz podstępnego wpływu Jądra planety? Takie wyjaśnienie miało sens.i oddalało podejrzenia,że może PROXY zauważył jakąś zmianę u niego i po prostu uciekł.Starkiller nie liczył się zmożliwością, że PROXY poczuł się urażony obecnością Juno w jego życiu.Nie wyobrażał sobietakże, że android wyczuł jego narastające wątpliwości, obecne w umyśle ucznia, odkąd doznałdziwnego olśnienia podczas pobytu na Kashyyyku.Nie mógł jednak zupełnie zignorować takiej możliwości, bo zaledwie po kilku minutach,kiedy pomyślał o chłopcu imieniem Galen, żeby odzyskać siły, sygnał PROXY ego znów zniknął.Nie miało znaczenia, czy próba odzyskania sił się powiodła, czy też nie.Ważne, że uczeń ją podjął,bo to oznaczało, że w jego dawnej osobowości pojawiły się pęknięcia.Był tajnym sługą Dartha Vadera, zdolnym do kierowania ruchami gwiezdnego niszczycielawyłącznie potęgą woli.ale czy był także kimś innym? Na przykład bojownikiem o wolność,przyjacielem i kochankiem? Czy nadal pozostawał tym samym człowiekiem, któremu PROXY -zgodnie ze swoim oprogramowaniem - miał służyć? Popiół osiadał na jego wilgotnych policzkach i spływał po nich, pozostawiając błotnistebruzdy, ale uczeń nie przystawał i nie ocierał twarzy.Musiał się spieszyć.Powinien odnalezćandroida, zanim Jądro zupełnie przejmie nad nim kontrolę.Bał się, że wyssie z jego pamięciwszystkie szczegóły planu Dartha Vadera i prześle je do Imperatora.A potem przemieni wiernegoandroida w przekopującego stosy śmieci niewolnika.Uczeń Czarnego Lorda nie zamierzał do tego dopuścić.Nie wiedział, kim naprawdę jest, aleumiał obracać gniew i strach w siłę, której nie dałaby rady żadna żywa istota.Krzywda, jaką Jądrowyrządziło jego przyjacielowi, zapaliła w jego sercu płomień gniewu.Uczeń zamierzał stawić Jądruczoło i tysiąckrotnie mu za to odpłacić.Poprzysiągł to sobie.Sygnał namiarowy nadajnika PROXY ego prowadził go obok osypujących się górodpadków.Wybierając twarde miejsca, uczeń przeskakiwał nad toksycznymi kałużami zbytszybko, żeby mogły za nim nadążyć wścibskie automaty.Uzbrojone roboty albo oszołomieni poeksplozji niszczyciela szturmowcy usiłowali go powstrzymać seriami strzałów, ale uczeń po prostuich ignorował.Był wściekły tylko na Jądro.Nie zamierzał pozwalać, żeby cokolwiek innegorozpraszało jego uwagę.Podążało za nim coraz więcej automatów, rozciągniętych po rumowisku niczym kurczęta zakwoką.Fotoreceptory robotów, jednego po drugim, zmieniały barwę na czerwoną, co mogłodowodzić, że kontrolę nad nimi przejmuje Jądro planety.Od tej pory automaty nie będą gospuszczać z oczu.Jądro obserwowało jego poczynania.Jego szlak wiódł długim, stopniowo opadającym szybem pod ścianą plastikowych iniemetalicznych odpadów.Uczeń pomyślał, że ten szlak mógł zostać przekopany tylko dlaPROXY ego, bo jeżeli nie liczyć linii energetycznych i magistral do transmisji danych, Jądro niemusiało utrzymywać fizycznego kontaktu z zewnętrznym światem.O dziwo, w szybie było widno.Oprócz słabej poświaty fosforyzujących bakterii żywiących się organicznym materiałem ścian, zgłębi szybu sączył się migotliwy blask niewiadomego pochodzenia.Zbliżając się do zródła światła, uczeń zapalił klingę świetlnego miecza i zwolnił.Cokolwiektam na niego czekało, nie zamierzał się z tym zderzyć.Blask stawał się coraz jaśniejszy.W końcu szyb się rozszerzył i wpadł do ogromnej jakkatedra pieczary, wypełnionej porzuconymi modułami przestarzałych procesorów.Ktoś je jednakzmodernizował i połączył w pomrukującą sieć informatyczną.Ze sklepienia zwisały kable, zktórych od czasu do czasu sypały się iskry.Uczeń nie zobaczył jednak nigdzie monitorów, ekranówani klawiatur, bo Jądro ich nie potrzebowało.Otoczony przez elementy inteligentnej maszyny uczeństwierdził, że nie pasuje do tego miejsca.Ruszył labiryntem przejść między modułami procesorów.Starał się nie nadepnąć na żadenkabel ani nie zahaczyć o nic klingą świetlnego miecza.Nie chciał drażnić Jądra bardziej, niż to byłokonieczne.Jeszcze nie w obecnej chwili.Podążające za nim roboty wypełniły wszystkie wolne miejsca między modułami sieciprocesorów a wzmocnionymi ścianami ogromnej pieczary.Wkrótce Starkiller został całkowicieotoczony, zanurzony w oceanie płonących czerwienią fotoreceptorów - okrągłych, trójkątnych,prostokątnych i kwadratowych.Wszystkie należały do najróżniejszych automatów, odminiaturowych szpiegowskich kamerek aż do ogromnych spychaczy śmieci.Między innymirozpoznał te same golemy, które wypchnął z pracowni Kazdana Paratusa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl