[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lepiej, by dziennikarzdoszedł do wniosku, że plotki nie są prawdziwe, a wtedy, jeślima w sobie choć odrobinę zawodowej uczciwości, zastanowisię, zanim cokolwiek na ten temat opublikuje.- Nie.Niczego nie potwierdziłam, więc może Forsythe dasobie spokój.- Nie byłabym taką optymistką.- Becky pokręciła głową.- Tosmakowity kąsek.Carlton jest wpływowym człowiekiem, wdodatku zamierza startować w wyborach do władz miasta.Ja zpewnością chciałabym się dowiedzieć z prasy, czy zaszył sięw jakimś ustronnym miejscu z jedną z najbardziej liczącychsię na rynku specjalistek od marketingu i publicznegowizerunku.W tym mieście takie informacje to gorący temat.To, co na razie Forsythe wie, może przedstawić albo jako randkę, albo jako spotkanie w sprawie strategii kampaniiwyborczej.Jeżeli zdecyduje się na to drugie, potwierdzi, żeCarlton ma zamiar kandydować.Niezależnie od tego, na co sięw końcu zdecyduje, to wiadomość na pierwszą stronę.Becky miała rację.Melanie mogła się tylko modlić, byuczciwość zawodowa Pete Forsythe'a nie pozwoliła muopublikować materiału, dopóki go nie zweryfikuje.Od niej niedowiedział się niczego, a wątpiła, by zaryzykował rozmowę zRichardem, człowiekiem wpływowym i majętnym, któregokoncern wydawał mnóstwo pieniędzy na reklamę.CzyForsythe był gotów ryzykować, że narazi się takiej osobistościtylko po to, by w jutrzejszym wydaniu zamieścić swójpikantny artykulik? Może będzie jednak milczał?Akurat.A ona zostanie królową. ROZDZIAA 7 Dlaczego mężczyzna uchodzący za jedną z najlepszych partiiw całej Alexandrii spędził ostatni weekend w tajemniczymustroniu ze specjalistką od marketingu?" - pytał kilka dnipózniej na łamach jednej z waszyngtońskich gazet zawszedobrze poinformowany Pete Forsythe. Czyżby okazały sięprawdą krążące od jakiegoś czasu pogłoski, że pan RichardCarlton, dyrektor generalny koncernu Carltona, zdecydowałsię kandydować w wyborach? A może to spotkanie miałocharakter czysto prywatny? Ani pan Carlton, ani kobieta, zktórą się spotkał, nie komentują tego faktu.Nam jednak udałosię dowiedzieć, że podczas ostatniego weekendu RichardCarlton został uwięziony przez śnieżycę w swoim domu zamiastem w towarzystwie panny Melanie Hart, specjalistki odmarketingu i kreowania publicznego wizerunku".- Winifred, daj mi tu natychmiast Melanie Hart! - krzyknąłRichard do telefonu i ze złością cisnął gazetę do kosza, gdziebyło jej miejsce.Melanie musiała być w recepcji, bo zanim minęło dziesięćminut, zjawiła się w biurze.Wyglądała świetnie.Tak jakbychciała, żeby uwaga Richarda skupiła się na niej, a nie nasytuacji, do jakiej doprowadził jej długi język.Jeżeli nadalstara się go przekonać, aby dał jej pracę, to zabiera się do tegozdecydowanie niewłaściwie.- Czułam, że zechcesz się ze mną zobaczyć i właśnie dlategoprzyjechałam.- Patrzyła na niego zmartwiona.- Widziałam tęgazetę.Bardzo jesteś zły?- W skali od jednego do dziesięciu byłoby to jakieś dwanaścietysięcy.Powinnaś wiedzieć, że nie życzę sobie, aby planykampanii albo szczegóły z mojego życia osobistego stawałysię tematem artykułów w jakiejś plotkarskiej gazecie.- Richard najwyrazniej ją obarczał winą za artykuł i nawet niestarał się tego ukryć. - Wiem, oczywiście - odparła lodowatym tonem.- Nie mampojęcia, co chcesz powiedzieć, ale wiem, że takie plotki mogąci zaszkodzić.Jeżeli ludzie zaczną cię postrzegać jakoczłowieka, który ukrywa się z kobietą, bez względu na powo-dy, z jakich to robi, to możesz stracić wielu potencjalnychwyborców.Jej słowa zaskoczyły Richarda.Jak w ogóle mogła przy-puszczać, że uda się jej wykręcić z całego tego zamieszania, aw dodatku zrobić z siebie ofiarę?- Skoro jesteś tego zdania, to dlaczego ten facet ma teinformacje? - zapytał, ciekaw, jak Melanie będzie się tłuma-czyć.Przecież o ostatnim weekendzie wiedzieli tylko oni, a onz całą pewnością nie rozmawiał z Forsythe'em.- Nie mam z tym nic wspólnego - oświadczyła oburzona.- Dla mnie to także nie jest najlepsza reklama.Richard spojrzał na Melanie i nagle pewność, że to ona jestwszystkiemu winna, rozwiała się.Jej zaprzeczenia brzmiałyprawdziwie.Zmagał się ze sobą, zastanawiając się, czy możejej ufać.Argumenty, których użyła, miały sens, a on takbardzo chciał wierzyć, że go nie zdradziła.- Przysięgasz, że to nie ty poinformowałaś Forsythe'a? -zapytał w końcu.Rzuciła mu kolejne miażdżące spojrzenie, a on poczuł się jaknędzny robak.- Przysięgam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl