[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wylądował na niej z głośnym hukiem.Quesada, Altman i Latimer wpadli do pokoju.Barrett wił się z bólu na podłodze, wbi-jając palce w udo chorej nogi.Hahn stał nad nim z nieszczęśliwą miną, ze splecionymirękami.- Przepraszam - powiedział.- Nie powinieneś mnie zatrzymywać.Barrett łypnął na niego groznie.- Podróżowałeś w czasie, prawda? Teraz możesz powiedzieć!- Tak - odparł Hahn.- Byłem w Górnoczasie.Godzinę pózniej, gdy Quesada naszprycował go taką ilością neuroblokera, że zrezyg-nował z próby wyskoczenia z bólu ze skóry, Barrett usłyszał całą historię.Hahn nie chciałwyjawiać jej tak szybko, ale po potyczce zmienił zdanie.Sprawa okazała się bardzo prosta.Podróżowanie w czasie w obie strony stało się fak-tem.Gładkie, wywołujące wrażenie słowa o potoku entropii okazały się puste. - Nie - powiedział Barrett.- Sam rozmawiałem o tym z Hawksbillem, w.zaczekajcie.w 1998.Znaliśmy się.Powiedziałem mu, że dzięki jego maszynie ludzie mogą przemieszc-zać się w czasie w tę i z powrotem, a on na to, że nie, tylko wstecz.Jego równania wykluc-zały możliwość ruchu w przód.- Jego równania były niekompletne - powiedział Hahn.- To chyba oczywiste.Nigdy nierozwiązał kwestii ruchu do przodu.- Jak człowiek jego miary mógł tak się pomylić?- Zrobił niejeden błąd.Przeprowadzono dalsze badania i teraz wiemy, jak poruszać sięw obu kierunkach.Nawet Einstein nie ustrzegł się pomyłek.Czemu Hawksbill miałby byćlepszy?Barrett potrząsnął w zadumie głową.Cóż, czemu? - zapytał się w duchu.Bezkrytycznieuwierzył, że praca Hawksbilla była bezbłędna, że został skazany na życie u zarania czasu dokońca swoich dni.- Od jak dawna wiadomo o podróżach w obie strony? - zapytał.- Co najmniej od pięciu lat - odparł Hahn.- W zasadzie jeszcze nie jesteśmy pewni,kiedy miał miejsce przełom.Po zakończeniu przeglądu wszystkich tajnych akt byłegorządu.- Byłego rządu? Hahn pokiwał potakująco głową.- Tak, byłego.W styczniu wybuchła rewolucja.W styczniu 2029.Nie była gwałtowna.Syndykaliści spleśnieli od środka i rozpadli się po pierwszym pchnięciu.Rząd rewolucyjnyczekał w gotowości, aby przejąć władzę i przywrócić stare gwarancje konstytucyjne.- To była pleśń? - zapytał Barrett z lekkim rumieńcem.- Czy termity? Trzymaj się jed-nej metafory.Hahn odwrócił oczy, zawstydzony.- Tak czy owak, stary reżym upadł.Obecnie władzę sprawuje tymczasowy rząd liber-alny, a mniej więcej za sześć miesięcy odbędą się wolne wybory.Nie pytajcie mnie o filo-zofię nowej administracji.Nie jestem teoretykiem politycznym.Nie jestem nawet ekono-mistą.Tyle sami odgadliście.- Kim zatem jesteś?- Policjantem.Członkiem komisji, która bada system penitencjarny byłego rządu.Aącznie z tym więzieniem.- Co się dzieje z więzniami w Górnoczasie? Z politycznymi - zapytał Barrett.- Zostali uwolnieni.Ponownie rozpatrzyliśmy ich sprawy i większość wyszła na wol-ność.Barrett pokiwał głową.- A syndykaliści? Co się z nimi dzieje? Ciekawi mnie jeden w szczególności, śledczyJacob Bernstein.Może go znasz.- Bernstein? Pewnie.Należał do Rady Syndyków.Był szefem wydziału dochodzen-iowego.- Był?- Popełnił samobójstwo - odparł Hahn.- Wielu syndykalistów odebrało sobie życie poupadku reżymu.Bernstein jako pierwszy.- To było do przewidzenia - mruknął Barrett, dziwnie poruszony.Zapadła długa chwila ciszy.- Pewna dziewczyna.- zaczął Barrett.- Znałem ją dawno temu.zniknęła.aresztow-ali ją w 1994 i nie wiadomo, co się z nią stało.Zastanawiam się, czy.czy.Hahn pokręcił przecząco głową.- Przykro mi - rzekł łagodnie.- To było trzydzieści pięć lat temu.Nie znalezliśmywięzniów, którzy siedzieliby dłużej niż sześć, siedem lat.Aktyw opozycji został zesłany doStacji Hawksbilla, a inni.cóż, mało prawdopodobne, aby twoja przyjaciółka jeszcze gdzieśsię pokazała. - Wiem - odparł Barrett.- Masz rację.Zapewne nie żyje już od bardzo dawna.Ale niemogłem się powstrzymać, musiałem zapytać.po prostu na wszelki wypadek.Popatrzył na Quesadę, potem na Hahna.Myśli kłębiły mu się w głowie i nie przypomi-nał sobie, aby kiedyś jakieś wydarzenie wzburzyło go do tego stopnia.Musiał mocno się sta-rać, żeby znów nie zacząć dygotać.Tłumiąc drżenie głosu zapytał:- Przybyłeś tu, żeby obejrzeć Stację Hawksbilla, żeby zobaczyć, jak sobie radzimy? Awieczorem wróciłeś do Górnoczasu, żeby powiedzieć im, co zobaczyłeś.Z pewnościąuważasz, że stanowimy niewesołą gromadkę, co?- %7łyliście tutaj w nieprawdopodobnym stresie - odparł Hahn.- Biorąc pod uwagę wa-runki, zesłanie do odległej epoki.Quesada wszedł mu w słowo.- Skoro władzę sprawuje rząd liberalny, a podróże w czasie możliwe są w obie strony,to czy słusznie zakładam, że więzniowie Hawksbilla zostaną odesłani do Górnoczasu?- Oczywiście - przyznał Hahn.- Gdy tylko będzie to możliwe, gdy tylko opracujemylogistykę.Taki był cel mojego rekonesansu.Przede wszystkim sprawdzić, czy jeszcze żyjecie- nawet nie wiedzieliśmy, czy ktoś przeżył cofnięcie w czasie.A potem zobaczyć, w jakiejjesteście kondycji, w jakim stopniu wymagacie leczenia.Naturalnie, wszelkie możliwe do-brodziejstwa nowoczesnej terapii staną przed wami otworem.Koszty nie grają roli.Barrett ledwo go słuchał.Bał się czegoś takiego przez całą noc, gdy tylko Altman pow-iedział mu, że Hahn manipuluje przy Miocie.Ale nie chciał uwierzyć, że to naprawdęmożliwe.Wyobraził sobie, jak powraca do świata, którego może już nie zrozumieć - kulawy Ripvan Winkle, zbudzony po dwudziestu latach snu.Wyobraził sobie, jak opuszcza miejsce, które stało się jego domem.Nie kryjąc zmęczenia rzekł:- Wiesz, niektórzy nie będą w stanie poradzić sobie z szokiem wolności.Powrót doprawdziwego świata może ich zabić.Mamy tutaj wielu ludzi w stanie zaawansowanej psy-chozy.Widziałeś ich.Widziałeś, co dziś po południu zrobił Valdosto.- Tak - odparł Hahn.- Wspomniałem o takich przypadkach w raporcie.- Trzeba będzie stopniowo przygotowywać chorych do powrotu.To może zabrać całelata.- Nie jestem terapeutą.Zrobimy dla nich to, co lekarze uznają za najlepsze.Może niek-tórzy będą musieli zostać tu na zawsze.Zdaję sobie sprawę, że po tylu latach życia ze świa-domością, że nie ma powrotu, ten powrót byłby zbyt wielkim wstrząsem.- Jest coś jeszcze.Tutaj można wykonać ogrom pracy.Chodzi mi o pracę naukową.Przemierzanie tego świata, a nawet wędrowanie w górę i w dół linii czasu z wykorzystaniemtego miejsca jako bazy operacyjnej.Sądzę, że nie powinno zamykać się Stacji Hawksbilla.- Nikt nie mówi o zamykaniu.Mamy zamiar zatrzymać ją jako bazę, mniej więcej tak,jak sugerujesz.Niebawem ruszy ogromny program eksploracji czasu i taka baza wprzeszłości będzie bezcenna.Ale stacja już nie będzie więzieniem.Koncepcja więzienia jestwykluczona.Absolutnie wykluczona.- To dobrze.- Barrett sięgnął po kulę i ociężale podniósł się z podłogi.Zachwiał sięlekko i Quesada ruszył w jego stronę, gotów go podtrzymać, ale on szorstko odtrącił po-mocną dłoń.- Chodzmy na zewnątrz - powiedział.Wyszli z budynku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl