[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Strzelasz palcami i wszyscy tańczą, jak imzagrasz.To ty trzymasz wodze i zawsze decydujesz o tym,co, kiedy, gdzie i jak się dzieje.Poszedł do niej, jego oczy lśniły niebezpiecznie.- Co masz na myśli?- Charnwood.Porwanie.Prawdę. Potrząsnęła głowąi rozplecione włosy opadły jej na ramiona.- Wszystko.Wszystko odbywa się zawsze zgodnie z wcześniejustalonym przez ciebie rozkładem.Ty dyktujesz warunki,a my wszyscy musimy się na nie godzić.Nie powiesz miprawdy, póki wcześniej nie zabierzesz mnie do łóżka,i oto jestem.- Nie prosiłem, żebyś mnie szukała.Ani wtedy, kiedyprzyjechałaś, ani dziś.Mogłaś się trzymać ode mniez daleka.Nawet teraz mogłaś wrócić do Londynu i nieprzyjąć mojej propozycji.Do niczego bym cię niezmuszał.- Wiem.Ale nie mogę wyjechać, nie znając prawdy.Niezrozum mnie zle - dodała, widząc jego niepewną minę.-Odpowiada mi ta umowa, nie tylko dlatego, że chcęwiedzieć, jak to było naprawdę, ale.Z trudem przełknęła ślinę, nieco zażenowana.Obiecałasobie jednak, że będą ze sobą szczerzy.-.ale również dlatego, że tego pragnę, nawet jeśli stanęsię z tego powodu największą angielską grzesznicą.Niedbam o to, co powiesz mi pózniej, do tego stopnia tegochcę.- Zdobyła się na słaby uśmiech.- Nawet nie będęudawała, że się opieram, bo oboje wiemy, że pierwszytwój pocałunek zwali mnie z nóg.- Naprawdę? - spytał, podchodząc bliżej. Wyraz satysfakcji na jego twarzy lekko ją onieśmielił.- Oczywiście, to jest okropnie irytujące.Zawsze jesteśgórą: udało ci się mnie porwać, wygrywasz ze mnąw szachy, uwięziłeś mnie wtedy na cokole.I co najgorsze,zdajesz sobie z tego sprawPrzeczesał palcami włosy.- Nie wiedziałem, że tak to odbierasz.- Nie przejmuj się tym - odparła sucho.Już niedługoprzestanę się tym przejmować.- Ale ja nie chcę, żebyś się tak czuła.Nie chcę żebyśrobiła cokolwiek pod przymusem.- Wcale tak nie jest.- A może teraz oddam ci cugle?- Co masz na myśli?- Przejmiesz kontrolę nad tym, co będziemy zaraz robić.Przynajmniej do chwili, w której będzie ci toodpowiadało.Co za dziwny pomysł.Dlaczego więc poczuła dziwnepodniecenie?- Nie wiedziałabym, jak zacząć.Przecież nigdy niebyłam z żadnym mężczyzną.Patrzył na nią z nieskrywaną satysfakcją.- Wiem.- A ty masz przecież tyle doświadczenia.- Więc nie jestem niewydarzonym nudziarzem?Prychnęła.- Doskonale wiesz, że nie, ty diable - odparła wyniośle.Obdarował ją szerokim uśmiechem.- Tak czy inaczej, może byłoby ci łatwiej, gdyś to tynarzucała tempo, przejęła kontrolę nad sytuacją.-Wyciągnął do niej odwrócone wierzchem do dołu ręcew geście poddania.- Jestem na pani łasce i niełasce,madam.- Czego pani sobie życzy? Przez chwilę czuła się zupełnie zagubiona.Zmieszne!Ona miała dyrygować nim? Jednak tamto popołudniew oranżerii nauczyło ją czegoś na temat kobieti mężczyzn.Wiedziała, co sprawia jej przyjemność,i jeśliby jej się tylko udało połączyć to doświadczeniez opowieściami siostry, może udałoby się jej jakośprzetrwać.Poza tym akurat w tym momencie wiedziała dokładnie,czego pragnie.- Pocałuj mnie.Nie, zaczekaj - dodała, widząc, że sięuśmiecha i podchodzi do niej bliżej.- Najpierw zdejmijkoszulę.Przystanął, zdziwiony.- Do pani usług.Rozpiął mankiety, a ona poczuła nagłą suchośćw ustach.Naprawdę zamierzała to zrobić.Dziwnie jednak było stać tak spokojnie i patrzeć, jak onsię rozbiera.Rozejrzała się nerwowo i dostrzegła zmiętąpościel na łóżku.- Sypiasz tutaj?- Tylko wczoraj.- Ale poszłam którejś nocy do twojej sypialni.-Przerwała, zdając sobie nagle sprawę, jak to brzmi.Posłał jej płonące spojrzenie.- Naprawdę?Przytaknęła nieśmiało.- Tak, a ciebie nie było.- Widocznie przyszłaś za wcześnie.Ostatnio wiele niesypiam.- Zdjął koszulę przez głowę i dodał lekkozduszonym głosem.- Pracuję w kuzni bez wytchnienia,potem nad ranem padam na łóżko i wstaję przed świtem.- Dlaczego?Rzucił koszulę i porwał ją w ramiona. - Musisz pytać?Jego pożądliwe spojrzenie mówiło samo za siebie.- Nie - szepnęła.- Ja w tym tygodniu też mało spałam.Z zadowolonym uśmiechem chciał ją pocałować, aleprzycisnęła mu palec do ust.- Jeszcze nie.Najpierw chcę na ciebie popatrzeć.-Lekka irytacja, jaką dostrzegła w jego oczach, sprawiła jejzłośliwą satysfakcję. Nie lubisz oddawać dowodzenia,prawda?- Nie sądziłem, że tak łatwo się w tym odnajdziesz,przekorna dziewczyno.Uwolniła się z jego uścisku i przesunęła dłońmi po jegopiersi, tak jak zamierzała zrobić to wcześniej, w kuzni.Tors Sebastiana był bowiem równie wspaniały jak każdyz jego pistoletów, znacznie bardziej jednak burzył spokójjej umysłu.Chyba mogłaby się przyzwyczaić do powożenia.Wiedząc, jak bardzo niechętnie Sebastian oddaje władzę,postanowiła maksymalnie wykorzystać sytuację.Powiodła dłońmi po jego żebrach, brzuchu, nawetzasłoniętym pępku.- Masz wspaniałe ciało.- Oto opinia doświadczonej kobiety  wykrztusił.Dała mu lekkiego kuksańca.- Nie powinieneś mi wymawiać mojej niewinności!- Wierz mi, kochanie, twój entuzjazm wystarcza zawszystko.- Chyba sobie ze mnie kpisz - przesunęła dłonie niżej napasek jego spodni.- Ale nie dbam o to.- Nie miałem wcale takiego zamiaru.- Wciągnąłgłęboko powietrze, a ona odpięła mu tymczasem dwaguziki spodni. - Lubię entuzjazm.Ba! Nawet kocham.Zdecydowaniewolę niż coś wręcz przeciwnego.- Nawet jeśli przyzwoita, dobrze wychowała dama niepowinna.- Tak, nawet w takiej sytuacji.- Zadrżał, gdyż odpięłakolejne dwa guziki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl