X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiem panu, com sobie kupiła, to się pan rozweseli.Bo już po prawdzie taka byłamobdarta! Niech pani powie. A kiedy nie można.Gdyby nie ten przeklęty wstyd dziewiczy, tobym powiedziała.Róż-ne rzeczy. Ja się troszkę domyślam, jakie to są rzeczy. Tylko bez nieprzyzwoitych cytat! Tu w tej szafie leżą? Co  leżą ? No, te kupione cytaty. Nie nudzić mię! Tak bym dziś gdzie poszła z tym bliznim rodakiem! A gdzie? A bo to sensat poszedłby ze mną? Jeszcze by też? Mój złoty!  Złoty  mówił ze łzami przemocą wstrzymanymi, ze łkaniem zduszonym w gardle. Złoty , nim się na nic zedrze.Zaczęła mu się przypatrywać, z lekka mrugając powiekami, coś kombinować, wspominać.%7ływa jej pamięć i bystra inteligencja schwyciła te aluzje i odnalazła ich zródło. Podgląda i przepatruje moje listy!. mruknęła.Wstała ze swego miejsca i nieśmiało doniego podeszła. Quel type!  mówiła w rozterce i onieśmieleniu  to pan sobie myśli, że z nami jest tak,jak Saba pisała w liście? Nie wiem, jak jest z nami!  jęknął, ledwie mogąc wyrzucić te słowa.Aagodnie podniosły się jej ręce, pomknęły się ku jego głowie i nachyliły ją ku ustom, kuoczom wiernym, zasępionym od uczuć.Gdy ją ramionami otoczył, przywarła do niegowszystka, aż zapomniał, że ona jest drugim człowiekiem i inną płcią.Stali się jednym życiemi jednym czuciem.Coś wszeptywała mu w uszy, coś wcałowywała w usta.Na miejscu, gdziejej usta spoczęły, snuły się jakoweś słowa płonące.Skoro zaczął dopytywać się i domagać, coznaczą te półdzwięki, nie chciała ich wydać.Przechodzili z miejsca na miejsce, nie mogącznalezć najszczęśliwszego.I tu, i tam było niedobrze.Znowu się zląkł.Uciekł pod okno, jakza poprzedniej bytności.Siedziała na łóżku skulona, z rozrzuconymi włosami, z głową pod-partą na ręce.Gdy coś zagadał z daleka, odburknęła:65  Nie potrzebuję, żeby pan ze mną rozmawiał!.Zmrok zapadał.Wszystko w tym pokoju przygasło  powierzchnie mebli, tafle luster, zło-cone gzemsy.W głębi widać było białość zgniecionej poduszki i rękę Xeni, obnażoną do łok-cia, na której leżała masa jej czarnych włosów.Nienaski czuł w sobie takie szczęście, jakiego nigdy jeszcze nie doznał.Anielskie chóryśpiewały w jego sercu pieśni raz tylko jeden brzmiące.Wrzał w nim wulkan rozkoszy, leczszczęście panowało nawet nad tym wulkanem.To właśnie szczęście stwarzało w nim bezwładduchowy. Nie! Nie popchnę cię! Nie zabiję cię! Będę jednym, jednym, albo nie będę wcale.Znajczłowieka!  mówił do niej w duchu.Gdy już była zupełna noc, powoli zbliżył się do niej i trafił ustami do tej białej ręki, pod-pierającej fale włosów. Pójdziemy do teatru? Do którego znowu?  mruknęła z żywością. Tylko nie do żadnego kabaretu, nie do żadnej budy. No? Więc? Na Króla Edypa czy na inną jaką straszność? Do Th��tre Royal. Och, mój złociuteńki, mój prześliczniutki, mój brylantowy w cyzelowanej oprawie, mójskorpionku! Takem chciała tam być, a nigdy nie byłam! Ale tam drogo. zmartwiła sięciężko.Ze zmartwienia mocno go w usta pocałowała.Zdecydował się, żeby jej nic nie mówić o swym milionerstwie.Wszelkie osobiste wydatkitraktował jako pożyczkę, którą z pracy swej budowniczowskiej zwróci.Westchnął: Trudna rada! Przecie krzesła nie będą znowu tak drogie. Ale jedne z pierwszych, bo pewnie tańsze.Już jak drogo, to zawsze lepiej w pierwszychrzędach, bo tak nie lubię być na szarym końcu. A kiedy pani nie ubrana. To się da zrobić.Ale przecie muszę iść jeszcze z Teresą na obiad. O, nic z tego! Dziś nie.Idziemy na obiad my dwoje, dobrze? Gdzie?  spytała z zapartym oddechem. Do włoskiej restauracji. Tam, w tej szyjce! Wiem.Ale to się jego ponurość, dziś zrujnuje! Pan znalazł jaki pugi-lares na ulicy czy co?Nienaski mruknął od niechcenia, śmiejąc się z cicha: Znalazłem pugilares.Porwała się z miejsca, odkręciła światło elektryczne i kazała mu iść do mieszkania tejNeville, do tak zwanego atelier, gdyż musiała się ubrać.Niechętnie wyszedł do owego salonu.Był to duży pokój z aparatem fotograficznym wielkiego rozmiaru.W głębi, za kotarą, byłołóżko pani Neville.Na stołach leżały albumy z fotografiami.Nienaski zaczął je przeglądać.Xenia tymczasem za ścianą pokoju wyśpiewywała melodyjnym sopranikiem wesołą włoskąpiosenkę:Io conosco un marinoDello sguard assassino.Dove vado, mi segue.Zpiewała tak radośnie i swobodnie, że o wszystkim zapomniał i słuchał.Strojenie siętrwało bardzo długo.Było po szóstej, kiedy został przywołany do pokoju szczęśliwości.Xe-nia była już w kapeluszu i paltociku.Usta były z lekka  z lekka.Wypierała się, że nie ma nic a nic.Wykrzykiwała, że to jest podłość posądzać  kogo o takie rzeczy.Kazała wycierać swe wargi  paluchem na dowód,66 że nic nie ma.Z głębokim stękaniem wskazywała na dość skromny aksamitny  kapidron zrondem, w którym to kapidronie wyglądała prześlicznie. Zupełnie aspirantka do Armii Zbawienia. Ależ gdzież tam! Trzeci portret lady Hamilton.Czy nie? Ech, pan to jest także naiwny historyk sztuki! Chodzmy! Zaraz! Chciałem Xeniusię o coś bardzo prosić. Nareszcie! Słucham. Pani się stąd wyprowadzi. błagał z całego serca, z całej duszy.Rozzłościła się na do-bre.Poczerwieniała i buchnęła z ostatnią pasją: At! Nie idę z panem nigdzie. Przecie to jest niemożliwe! Co niemożliwe? Mieszkanie tutaj. A cóż mię tu ugryzą kawałek czy mi urwie kto głowę? Pan by chciał pewnie, żebym jamieszkała w jakiej  Pracy , a na cały dzień chodziła za zarobkiem do fabryki.Mówię panuotwarcie, żeby mi pan dał spokój ze swymi rozkazami.Nie idę do teatru  i już! Ja pani wytłumaczę! Proszę mię zostawić w spokoju  i w domu. Nie wyprowadzi się pani z tego mieszkania? Nie!Usiadła na fotelu i poświstując patrzała w komin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.