[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiem panu, com sobie kupiÅ‚a, to siÄ™ pan rozweseli.Bo już po prawdzie taka byÅ‚amobdarta! Niech pani powie. A kiedy nie można.Gdyby nie ten przeklÄ™ty wstyd dziewiczy, tobym powiedziaÅ‚a.Róż-ne rzeczy. Ja siÄ™ troszkÄ™ domyÅ›lam, jakie to sÄ… rzeczy. Tylko bez nieprzyzwoitych cytat! Tu w tej szafie leżą? Co  leżą ? No, te kupione cytaty. Nie nudzić miÄ™! Tak bym dziÅ› gdzie poszÅ‚a z tym bliznim rodakiem! A gdzie? A bo to sensat poszedÅ‚by ze mnÄ…? Jeszcze by też? Mój zÅ‚oty!  ZÅ‚oty  mówiÅ‚ ze Å‚zami przemocÄ… wstrzymanymi, ze Å‚kaniem zduszonym w gardle. ZÅ‚oty , nim siÄ™ na nic zedrze.Zaczęła mu siÄ™ przypatrywać, z lekka mrugajÄ…c powiekami, coÅ› kombinować, wspominać.%7Å‚ywa jej pamięć i bystra inteligencja schwyciÅ‚a te aluzje i odnalazÅ‚a ich zródÅ‚o. PodglÄ…da i przepatruje moje listy!. mruknęła.WstaÅ‚a ze swego miejsca i nieÅ›miaÅ‚o doniego podeszÅ‚a. Quel type!  mówiÅ‚a w rozterce i onieÅ›mieleniu  to pan sobie myÅ›li, że z nami jest tak,jak Saba pisaÅ‚a w liÅ›cie? Nie wiem, jak jest z nami!  jÄ™knÄ…Å‚, ledwie mogÄ…c wyrzucić te sÅ‚owa.Aagodnie podniosÅ‚y siÄ™ jej rÄ™ce, pomknęły siÄ™ ku jego gÅ‚owie i nachyliÅ‚y jÄ… ku ustom, kuoczom wiernym, zasÄ™pionym od uczuć.Gdy jÄ… ramionami otoczyÅ‚, przywarÅ‚a do niegowszystka, aż zapomniaÅ‚, że ona jest drugim czÅ‚owiekiem i innÄ… pÅ‚ciÄ….Stali siÄ™ jednym życiemi jednym czuciem.CoÅ› wszeptywaÅ‚a mu w uszy, coÅ› wcaÅ‚owywaÅ‚a w usta.Na miejscu, gdziejej usta spoczęły, snuÅ‚y siÄ™ jakoweÅ› sÅ‚owa pÅ‚onÄ…ce.Skoro zaczÄ…Å‚ dopytywać siÄ™ i domagać, coznaczÄ… te półdzwiÄ™ki, nie chciaÅ‚a ich wydać.Przechodzili z miejsca na miejsce, nie mogÄ…cznalezć najszczęśliwszego.I tu, i tam byÅ‚o niedobrze.Znowu siÄ™ zlÄ…kÅ‚.UciekÅ‚ pod okno, jakza poprzedniej bytnoÅ›ci.SiedziaÅ‚a na łóżku skulona, z rozrzuconymi wÅ‚osami, z gÅ‚owÄ… pod-partÄ… na rÄ™ce.Gdy coÅ› zagadaÅ‚ z daleka, odburknęła:65  Nie potrzebujÄ™, żeby pan ze mnÄ… rozmawiaÅ‚!.Zmrok zapadaÅ‚.Wszystko w tym pokoju przygasÅ‚o  powierzchnie mebli, tafle luster, zÅ‚o-cone gzemsy.W gÅ‚Ä™bi widać byÅ‚o biaÅ‚ość zgniecionej poduszki i rÄ™kÄ™ Xeni, obnażonÄ… do Å‚ok-cia, na której leżaÅ‚a masa jej czarnych wÅ‚osów.Nienaski czuÅ‚ w sobie takie szczęście, jakiego nigdy jeszcze nie doznaÅ‚.Anielskie chóryÅ›piewaÅ‚y w jego sercu pieÅ›ni raz tylko jeden brzmiÄ…ce.WrzaÅ‚ w nim wulkan rozkoszy, leczszczęście panowaÅ‚o nawet nad tym wulkanem.To wÅ‚aÅ›nie szczęście stwarzaÅ‚o w nim bezwÅ‚adduchowy. Nie! Nie popchnÄ™ ciÄ™! Nie zabijÄ™ ciÄ™! BÄ™dÄ™ jednym, jednym, albo nie bÄ™dÄ™ wcale.ZnajczÅ‚owieka!  mówiÅ‚ do niej w duchu.Gdy już byÅ‚a zupeÅ‚na noc, powoli zbliżyÅ‚ siÄ™ do niej i trafiÅ‚ ustami do tej biaÅ‚ej rÄ™ki, pod-pierajÄ…cej fale wÅ‚osów. Pójdziemy do teatru? Do którego znowu?  mruknęła z żywoÅ›ciÄ…. Tylko nie do żadnego kabaretu, nie do żadnej budy. No? WiÄ™c? Na Króla Edypa czy na innÄ… jakÄ… straszność? Do Théâtre Royal. Och, mój zÅ‚ociuteÅ„ki, mój przeÅ›liczniutki, mój brylantowy w cyzelowanej oprawie, mójskorpionku! Takem chciaÅ‚a tam być, a nigdy nie byÅ‚am! Ale tam drogo. zmartwiÅ‚a siÄ™ciężko.Ze zmartwienia mocno go w usta pocaÅ‚owaÅ‚a.ZdecydowaÅ‚ siÄ™, żeby jej nic nie mówić o swym milionerstwie.Wszelkie osobiste wydatkitraktowaÅ‚ jako pożyczkÄ™, którÄ… z pracy swej budowniczowskiej zwróci.WestchnÄ…Å‚: Trudna rada! Przecie krzesÅ‚a nie bÄ™dÄ… znowu tak drogie. Ale jedne z pierwszych, bo pewnie taÅ„sze.Już jak drogo, to zawsze lepiej w pierwszychrzÄ™dach, bo tak nie lubiÄ™ być na szarym koÅ„cu. A kiedy pani nie ubrana. To siÄ™ da zrobić.Ale przecie muszÄ™ iść jeszcze z TeresÄ… na obiad. O, nic z tego! DziÅ› nie.Idziemy na obiad my dwoje, dobrze? Gdzie?  spytaÅ‚a z zapartym oddechem. Do wÅ‚oskiej restauracji. Tam, w tej szyjce! Wiem.Ale to siÄ™ jego ponurość, dziÅ› zrujnuje! Pan znalazÅ‚ jaki pugi-lares na ulicy czy co?Nienaski mruknÄ…Å‚ od niechcenia, Å›miejÄ…c siÄ™ z cicha: ZnalazÅ‚em pugilares.PorwaÅ‚a siÄ™ z miejsca, odkrÄ™ciÅ‚a Å›wiatÅ‚o elektryczne i kazaÅ‚a mu iść do mieszkania tejNeville, do tak zwanego atelier, gdyż musiaÅ‚a siÄ™ ubrać.NiechÄ™tnie wyszedÅ‚ do owego salonu.ByÅ‚ to duży pokój z aparatem fotograficznym wielkiego rozmiaru.W gÅ‚Ä™bi, za kotarÄ…, byÅ‚ołóżko pani Neville.Na stoÅ‚ach leżaÅ‚y albumy z fotografiami.Nienaski zaczÄ…Å‚ je przeglÄ…dać.Xenia tymczasem za Å›cianÄ… pokoju wyÅ›piewywaÅ‚a melodyjnym sopranikiem wesoÅ‚Ä… wÅ‚oskÄ…piosenkÄ™:Io conosco un marinoDello sguard assassino.Dove vado, mi segue.ZpiewaÅ‚a tak radoÅ›nie i swobodnie, że o wszystkim zapomniaÅ‚ i sÅ‚uchaÅ‚.Strojenie siÄ™trwaÅ‚o bardzo dÅ‚ugo.ByÅ‚o po szóstej, kiedy zostaÅ‚ przywoÅ‚any do pokoju szczęśliwoÅ›ci.Xe-nia byÅ‚a już w kapeluszu i paltociku.Usta byÅ‚y z lekka  z lekka.WypieraÅ‚a siÄ™, że nie ma nic a nic.WykrzykiwaÅ‚a, że to jest podÅ‚ość posÄ…dzać  kogo o takie rzeczy.KazaÅ‚a wycierać swe wargi  paluchem na dowód,66 że nic nie ma.Z gÅ‚Ä™bokim stÄ™kaniem wskazywaÅ‚a na dość skromny aksamitny  kapidron zrondem, w którym to kapidronie wyglÄ…daÅ‚a przeÅ›licznie. ZupeÅ‚nie aspirantka do Armii Zbawienia. Ależ gdzież tam! Trzeci portret lady Hamilton.Czy nie? Ech, pan to jest także naiwny historyk sztuki! Chodzmy! Zaraz! ChciaÅ‚em XeniusiÄ™ o coÅ› bardzo prosić. Nareszcie! SÅ‚ucham. Pani siÄ™ stÄ…d wyprowadzi. bÅ‚agaÅ‚ z caÅ‚ego serca, z caÅ‚ej duszy.RozzÅ‚oÅ›ciÅ‚a siÄ™ na do-bre.PoczerwieniaÅ‚a i buchnęła z ostatniÄ… pasjÄ…: At! Nie idÄ™ z panem nigdzie. Przecie to jest niemożliwe! Co niemożliwe? Mieszkanie tutaj. A cóż miÄ™ tu ugryzÄ… kawaÅ‚ek czy mi urwie kto gÅ‚owÄ™? Pan by chciaÅ‚ pewnie, żebym jamieszkaÅ‚a w jakiej  Pracy , a na caÅ‚y dzieÅ„ chodziÅ‚a za zarobkiem do fabryki.MówiÄ™ panuotwarcie, żeby mi pan daÅ‚ spokój ze swymi rozkazami.Nie idÄ™ do teatru  i już! Ja pani wytÅ‚umaczÄ™! ProszÄ™ miÄ™ zostawić w spokoju  i w domu. Nie wyprowadzi siÄ™ pani z tego mieszkania? Nie!UsiadÅ‚a na fotelu i poÅ›wistujÄ…c patrzaÅ‚a w komin [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl