[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczera, po czciwa twarz Richarda wydawała się w lej chwili zatroskana, cowraz z niepokojącą informacją, że brat ostatnio myślał, obudzi ło u Amy złeprzeczucia.- Słucham, Richardzie, Co się stało? - Chodzi o Jossa Tallanta.-Richard oparł się o poręcz i zmie rzył siostrę surowym spojrzeniem.- Dolicha, Amy, tak nie można, sama wiesz.Wczoraj byłaś z nim sam na samprzez dwie godziny, a dzisiaj znikasz z nim na cały dzień! Niepokoję się ociebie.Amy uniosła brwi.- Myślałam, że lord Tallant jest twoim przyjacielem,Ri chardzie.Richard się żachnął.- Co ma piernik do wiatraka? Joss jestmoim przyjacielem, ale nie nadaje się na twojego przyjaciela.Amy wzruszyłaramionami.Ogarnęła ją złość.- Sam wiesz, że nie ma w tym nic złego.Pozatym w swoim czasie nie zrobiłeś niczego, żeby nie dopuścić do tej formyspłaty długu.Richard przestąpił z nogi na nogę.- Myślałem, że Joss poprostu spłaci siostrę.Nie sądzi łom.że będzie oprowadzał cię po całymLondynie, okazując ci tyłe względów.Ludzie zaczną gadać! - Ludzie zawszegadają.Drogi Richardzie, powinieneś le piej niż ktokolwiek inny wiedzieć, jakbezpodstawne są twoje obawy.Wprawdzie wspominanie o tym wydaje mi sięraczej nietaktowne, ale co niby miałby robić ze mną earl Tallant, skoro mapannę Templeton i ona może go.hm, zabawiać.Richard spiekł raka, a Amyuznała, że dodaje mu to uroku.- Amy! Nie powinnaś.Nie mogę.- Amandai ja widziałyśmy was wszystkich razem w parku -przypomniała mu z brutalnąszczerością.- Ciebie, Parrisha, Fleeta i Tallanta z tymi damami.Richard aż się wzdrygnął.Na podeście powyżej rozległy się kroki lady Bainbridge, więc zniepokojem zerknął przez ramię.- Na miłość boską, nie wspominaj o tym przymamie! Do stałaby apopleksji.- Dlaczego? - Amy udała całkowitąnieświadomość.Z pewnością wie, że masz aktorkę na utrzymaniu.- Amy! -Richard cofnął się raptownie, jakby bał się, że Amy go ukąsi.- Doskonalewiesz, dlaczego nie powinnaś o tym mówić.Poza tym mama wściekłaby się,gdyby usłyszała, że utrzymuję Kitty Maltravers! Pierwszy protektor Kittyoszukał tatę przy grze w karty, a takich zniewag mama nie wybacza.Amy parsknęła śmiechem.- Och, Richardzie, Jestem pewna, że to cię martwiznacznie bardziej niż moje stosunki z earlem Tallant.- W tym się mylisz -odparł święcie oburzony Richard i wy prostował się, gdy lady Bainbridge wzielonej sukni i zdumiewająco dużym brylantowym naszyjniku zaczęłaschodzić na dół.-Twoje dobro leży mi na sercu! Natomiast jeśli sądzisz, żeJoss angażuje się ostatnio w romans z panną Templeton, to tra fiłaś kulą wpłot.Myślę, że wkrótce panna Templeton będzie musiała poszukać innegoprotektora.- Naprawdę? - Amy nagle wrócił dobry humor.- Mnie to naturalnienic nie obchodzi.Mamo! - zwróciła się do lady Bainbridge.zadowolona, żerozmowa siłą rzeczy dobiegła koń ca.- Wspaniale wyglądasz dziświeczorem.A te brylanty.nie miałam pojęcia, że masz tak piękne klejnoty.-Piękne, ale sztuczne, moja droga - wyjaśniła lady Bain bridge, dumnie prężącsię przed lustrem w sieni.- Próbowałam je zastawić, kiedy przyszły ciężkieczasy, ale, niestety, właściciel lombardu nie był zainteresowany.Powiedział,że są za bar dzo krzykliwe.- Zmarszczyła czoło i jeszcze raz otaksowałaswoje odbicie.- Nie mam pojęcia, co miał na myśli.- Amy.- szepnąłRichard, gdy czekali na podstawienie powozu.- Czy możesz mi pożyczyćtrochę pieniędzy tylko na dzisiaj wieczór? Jestem spłukany.- Ile? - spytałaAmy.Joss dotarł na bal u lady Carteret bardzo pózno wieczorem, a Amy,która zauważyła go.gdy przekraczał próg, pomyślała.że jest niecopotargany, co zresztą nie czyniło go mniej atrakcyj nym.Patrzyła, jak zgalanterią wita panią domu.która z za chwytu zarumieniła się i promiennieuśmiechnęła.Potem bar dzo powoli zaczął się do niej zbliżać.Na początkusądziła, że zachowuje się z rezerwą, by nie do ić do plotek.Amy sądziła, żeich układ obejmuje przynaj mniej względnie wczesne zjawienie się partnera ikilka wspólnych tańców, Przecież to właśnie Joss dodał bale, przyjęcia imaskarady do listy.Nie były to jej ulubione rozrywki.Wieczór mijał, Jossa niebyło, a Amy przekonała się, że i tak wszystkie ma zajęte.Początkowozamierzała nawet zarezerwować' jeden dla Jossa, teraz cieszyła się, że tegonie zrobiła.Gdy wreszcie Joss skłonił się nad jej dłonią, natychmiastzorientowała się, że jest nie w humorze i że po komitywie, która łączyła ich popołudniu, nie zostało ani śladu.Uważnie mu się przyjrzała.Jego kasztanowewłosy były lekko potargane, a strój został włożony z pewną nonszalancją.Instynkt podpowiedział jej że Joss niedawno wstał z łóżka.A gdy zaczęła musię przyglądać, natchniona tym pomysłem, uświadomiła sobie, że to prawda ico więcej, że Joss nie był w tym łóżku sam.Na policzkach wykwitły jejjaskrawe rumieńce, raptownie cofnęła rękę i mruknęła coś nieskładnie.- Czy zechce pani ze mną zatańczyć, panno Bainbridge? spytał od niechceniaJoss.jakby sama myśl o tańcu była dla niego śmiertelnie nudna.Uśmiechnęła się drętwo.- Dziękuję, milordzie, ale obawiam się, że wszystkietańce mam zarezerwowane - powiedziała, - Właśnie idzie tu lord Holles.Przepraszam.Joss skłonił się.Jego twarz niczego nie zdradzała, ale w głosiębyło słychać irytację.- Może wobec tego innym razem, panno Bainbridge? -Może - odparła tym samym tonem.Z następnego tańca zapamiętała niewieleoprócz tego, że widziała Jossa i Richarda zmierzających ku pokojowi do gryw karty.To jeszcze pogorszyło sytuację, Joss robił bowiemwszystko, żeby ją rozzłościć.Najpierw bardzo się spóznił, po tem zachowałsię wobec niej nonszalandzko i natychmiast uciekł do zielonego stolika.Gdypowiedziała sobie w duchu, że nie powinna potępiać jego zachowania,rozezliło ją to jeszcze bardziej.Nie mogła zrozumieć, co ją tak wyprowadza zrówno wagi.Przecież od początku wiedziała, z jakim mężczyzną ma doczynienia.Jeśli więc po spędzeniu z nią popołudnia posta nowił niezwłocznieodwiedzić kochankę, była to wyłącznie jego sprawa.Nie interesowały jej takiewyrafinowane gry.Taniec skończył się, pozwoliła więc, by lord Holles odprowadził ją do matki.Biedak wychodził z siebie, żeby wypaść sympatycznie, aona uświadomiła sobie nagle, że nie pamięta ani słowa z tego, co od niegousłyszała.Myślała tylko o tym.że przy pierwszej nadarzającej sięsposobności musi porozmawiać z Jossem i powiedzieć mu, że ich plany naresztę tygodnia są nieaktualne.W ten sposób nie będzie musiała więcej gowidywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl