[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopiec z zamiłowaniem przysłuchiwał sięlekcjom klas wyższych; wkrótce stał się lepszy od pozostałych kolegów i przeskoczył drugąklasę.Na końcu trzeciej nauczycielka poprosiła jego rodziców do szkoły i przeprowadziła znimi poważną rozmowę.Przez następne wieczory Joseph słyszał, jak rodzice długo naradzalisię ze sobą.Potem matka powiedziała mu, że zdecydowali się go wysłać do gimnazjum, abywyrósł na człowieka.Mieszkać będzie u kuzynki, która wyszła za mąż za profesora.Profesor, filolog klasyczny, nosił siwą, szpiczastą bródkę, okulary w niklowej oprawie iwładał wielkomiejskim gospodarstwem, do którego należała również tęga kucharka iczupurna pokojówka.Pani domu, kuzynka matki, była elegancko blada, chłodna w obejściu ijuż na samym początku objaśniła mu porządek panujący w domu.Porządek ów dotyczyłtakże stałych pór posiłków, z czym Joseph do tej pory nigdy nie miał do czynienia.Co prawdaJoseph dysponował znajdującym się na poddaszu własnym małym pokojem, ale brakowałomu przytulnej rodzinnej atmosfery.Wielki, dostojny dom, nieznani, eleganccy ludzie, nowewrażenia, wszystko to działało na niego podniecająco.Przede wszystkim zaś fascynowało gojedno z pomieszczeń, w którym czuł się wkrótce jak u siebie.Nikt nie zabraniał mu do niegowstępu.Tym pomieszczeniem była domowa biblioteka, wypełniona od podłogi po wysoki,pokryty sztukateriami sufit książkami o brązowych, czerwonych i złotych grzbietach.Było topomieszczenie, w którym mógł puszczać wodze swojej fantazji, gdzie udawał się na wyprawyw dalekie kraje; mógł tam marzyć.Młody Jellinek odwiedzał bibliotekę zwłaszczawieczorami, nawiasem mówiąc ku wielkiej radości profesora, i właśnie tutaj po raz pierwszypoczuł i polubił ów zapach, woń butwiejącego starego papieru i wyprawionej skóry, zapachnieskończonej wiedzy uwięzionej pomiędzy stronami, które należało tylko przeczytać, aby jąsobie przyswoić.Znalazł się w tej bibliotece również i tego dnia, kiedy pod koniec wojny szukałschronienia.Tam dotarła do niego wiadomość o śmierci matki.Jedyne pocieszenie znalazłwtedy w księdze wszystkich ksiąg, wielkim, oprawnym w wytłaczaną złotem skórę foliale, który zawsze tak chętnie brał do ręki, w prostym wyznaniu apostoła Pawła zawartym w jegoPierwszym Liście do Koryntian: A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem.I przez którązbawieni będziecie, jeśli tylko zachowacie ją tak, jak wam ją zwiastowałem.Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy naszewedług Pism i że został pochowany.I że trzeciego dnia z martwych wzbudzony został wedługPism.Być może był to właśnie ten moment, w którym postanowił zostać księdzem.Kardynał przestudiował już wiele tysięcy książek, po większej części dla swojej własnejprzyjemności; reszta była wypełnianiem obowiązku.A mimo to cała jego wiedza nie byławystarczająca, nie wystarczająca do rozwiązania zagadki, która tak sprytnie została wplecionaw historię, że on i inne mądre głowy w Watykanie musiały przed nią skapitulować. 14.Przed pierwszą niedzielą Wielkiego PostuAby lepiej pojąć bieg rzeczy, musimy opuścić Rzym i udać się do jednego z tychklasztorów, w których milczenie jest najwyższą cnotą.Pośród zakonników tego klasztoru żyłwykształcony, pobożny człowiek, którego nazywano bratem Benno.Brat Benno miałnabrzmiałą, uzbrojoną w okulary twarz i trudno sobie wyobrazić, że była ona kiedyś młoda.Jego pełne nazwisko brzmiało dr Hans Hausmann, ale nikt jeszcze nie zwrócił się tu tak doniego; w tym położonym na prowincji klasztorze konfratrowie w ogóle go nie znali.BratBenno zaliczał się do owego gatunku zakonników, o których w klasztorach mówi się, iżpózno poczuli powołanie; ich duchowne życie poprzedzone było wykształceniem iwykonywaniem świeckiego zawodu.Brat Benno był z wykształcenia historykiem sztuki.Zanim po zakończeniu ostatniej wojny nagle i nieoczekiwanie wstąpił do klasztoru, właśnietego, o którym jest teraz mowa, główna treścią jego życia był włoski renesans.Od tego czasuten przedtem raczej wesoły, tryskający życiem naukowiec, uważany był za powściągliwego,zamkniętego w sobie i czasami dziwnego człowieka.Unikał i tak rzadkich kontaktów zpozostałymi zakonnikami, wyróżniając się przede wszystkim swoim milczeniem.Jeżelipowiedział coś, co zdarzało się nad wyraz rzadko, to było to dla wszystkich pozostałychmieszkańców klasztoru powodem do wsłuchiwania się, a potem długiego zastanawiania nadjego słowami.Podczas gdy zakonnicy w czasie spaceru po klasztornym ogrodzie, trwającym w niedzielęcałą godzinę, opowiadali sobie często o życiu, jakie wiedli przed wstąpieniem do klasztoru,swojej młodości i dzieciństwie, a przede wszystkim o rodzicach, z którymi wiązało ichzazwyczaj głębokie uczucie, brat Benno trzymał się wyraznie na uboczu.Wiadomo było onim tylko tyle, że ojciec Benna, zamożny handlarz węglem i spedytor, zapił się na śmierć,kiedy syn miał dziesięć lat, co rodzina, a przede wszystkim matka, piękna, dumna kobieta,przyjęła raczej jako łaskę aniżeli złe zrządzenie losu.Benno kochał jej pańską dumę jak cośponadnaturalnego, jej władcze, wygięte ku górze czarne brwi i pionowe zmarszczki po obustronach wąskich ust.Podporządkowanie się, poddanie matce było dla niego potrzebą irozkoszą zarazem.To właśnie matka namawiała go usilnie, aby zajął się naukamihumanistycznymi, które leżały jej więcej na sercu aniżeli handel opałem i tony przewiezionego ładunku.Przez całe życie Benno dziękował jej za to w pokornymuwielbieniu.Młody Hausmann ukończył studia we Florencji i Rzymie, mówił płynnie po włosku, costaremu łacinnikowi nie sprawiało większych trudności, i napisał swoją pracę doktorską oMichelangelo.Pewna finansowa niezależność, jaką wyniósł z domu, i niewielkie stypendiumw Bibliotheca Hertziana w Rzymie pozwoliły mu na beztroskie prowadzenie pracy w swoimzawodzie i zapewne Benno zostałby znanym historykiem sztuki, jednakże jak zwykle życieokazało się silniejsze od marzeń.O jego przemianie w zakonnika mowa będzie jeszcze pózniej, na razie możemy zdradzićjedynie tyle, że nie stało się to za przyczyną owej nieposkromionej żądzy umartwiania ludzigłęboko wierzących, jaka zazwyczaj cechuje człowieka, który zdecydował się na noszeniehabitu.Tego dnia, o którym mowa, jeden z zakonników po zakończeniu modlitwy przeczytałpodczas kolacji kilka wiadomości z gazety, co zdarzało się raz w tygodniu i dla zakonnikówbyło na krótką chwilę otwarciem okna na świat.Tego więc dnia, oprócz informacji ze światapolityki i sportu, przeczytano również artykuł, w którym dziennikarz donosił o odkryciudokonanym na freskach Michelangela.Słuchając tych słów brat Benno zamarł, wypuszczającz ręki łyżkę, którą jadł zupę.Ayżka spadła z brzękiem na kamienną posadzkę pozbawionegowszelkich ozdób refektarza.Siedzący wokół stołu konfratrzy spojrzeli na niego z dezaprobatą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl