[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bettinawciąż nie posiadała się ze zdumienia, jak gładko w końcu wszystko się ułożyło.Przechodząc przez jadalnię, uśmiechała się do gości siedzących przy stolikachprzykrytych lnianymi obrusami i rozkoszujących się słynnymi herbatnikamiBettiny, serwowanymi na chińskiej porcelanie.Dobre maniery obowiązują zaw-sze, także wtedy gdy mieszka się na pustyni.Bettina przykładała olbrzymią wagę do swojej pozycji w społeczności Twen-tynine Palms.Zadbała, by wszyscy wiedzieli, że wywodzi się z bostońskiego ro-du mogącego poszczycić się świetnym majątkiem i jeszcze świetniejszym drze-wem genealogicznym. Liddellowie to amerykańska arystokracja"  informo-wała gości, którzy pytali, skąd pochodzi (zawsze zdradzała ją jej bostońska wy-mowa).Nikt nie wiedział o stangrecie.Nawet Morgana nie znała prawdy o po-chodzeniu ciotki, więc Bettina mogła sama stworzyć swój wizerunek.Nieraz wymykało" jej się, że jej przodkowie przybyli do Ameryki na pokładzie May-flower; dawała też do zrozumienia, że należała do elitarnej organizacji Cór Ame-rykańskiej Rewolucji.Ani trochę nie przeszkadzało jej, że ani jedno, ani drugienie jest prawdą.Czymże było dziedzictwo i pochodzenie, jeśli nie przypad-kiem? Zresztą nikomu nie wyrządzała krzywdy.Podejrzewała wręcz, że jej go-ście i sąsiedzi nabierali lepszego mniemania o sobie, mogąc poszczycić się takąznajomością.Bettina zawsze dbała, by goście nie przynosili wstydu jej zajazdowi.Począt-kowo więc nie przyjmowała ludzi z branży filmowej, których plasowała poniżejrobotników i imigrantów.Z czasem jednak coraz więcej gwiazd kina zaczęłościągać na pustynię, tworząc w ten sposób modę na Coachella Valley.To z koleisprawiło, że coraz więcej turystów rezerwowało pokoje w nadziei na spotkanie zulubioną gwiazdą.Wtedy Bettina uznała aktorów za pożądanych gości i otwo-rzyła przed nimi podwoje zajazdu.Ci jednak nie zatrzymy-wałli się u niej często.Gospoda Hightower nie miała basenu, kortu ani pola golfowego, a Bettina nieRLT zamierzała wyrzucać pieniędzy na takie fanaberie.Zmieniła tylko nazwę z  go-spoda" na  chateau", w broszurze zaś dawała do zrozumienia, że gwiazdy zja-wiają się u niej nie po to, by zażywać ruchu na świeżym powietrzu, ale by odpo-cząć incognito po trudach pracy na planie.Turyści więc rezerwowali u niej poko-je, licząc, że wypatrzą wśród gości Jean Harlow lub Clarka Gable'a.To z koleidało jej pretekst do podniesienia cen.Za możliwość otarcia się o gwiazdę trzebaprzecież płacić.Tak, Bettina odniosła sukces.Gospoda prosperowała.Jej właścicielka cieszy-ła się powszechnym szacunkiem.Faraday nie wrócił i nie zepsuł wszystkiego,jak to miał w zwyczaju.Morgana zaś miała zostać pielęgniarką i żoną lekarza.Wydawało się, że nic nie zniweczy planu doskonałego.Morgana stała za blatem recepcji, układając karty pocztowe, gdy zauważyła,jak wśród kaktusów czterech rosłych chłopaków katuje drobnego dzieciaka.Kie-dy przewrócili go na ziemię i Morgana zobaczyła krew, wypadła z krzykiemprzed budynek.Napastnicy błyskawicznie się rozpierzchli.Przyklęknęła przychłopcu.Czoło miał rozcięte kamieniem.Pomogła mu wstać i przyłożyła czystą chusteczkę do rany. Już dobrze  uspokajała, widząc łzy w jego oczach. Nie przejmuj sięnimi.To tchórze, skoro wybierają na ofiarę kogoś młodszego od siebie. Mam czternaście lat  powiedział.Była zdumiona, dałaby mu najwyżej dwanaście. Za parę tygodni obchodzę piętnaste urodziny  dodał chłopak i drżącymgłosem zapytał:  Skaleczenie jest poważne? Nie, ani trochę.Przyłożę ci coś i raz-dwa się zagoi. Tak samo było z panią?  spytał, pokazując jej czoło.Uśmiechnęła się.RLT  Mniej więcej  odparła, choć właściwie nie przypominała sobie okolicz-ności wypadku.Pani Candlewell powiedziała jej, że kiedy miała dziesięć lat, potknęła się iupadła na rozgrzaną płytę kuchenną.Sama Morgana nic nie pamiętała. Wejdz do środka, przemyjemy to jak należy. W ostatniej chwili poha-mowała odruch wzięcia go za rękę.Jeśli chłopak za parę tygodni naprawdę koń-czy piętnaście lat, z pewnością nie chciałby być traktowany jak maluch.Już mieli przestąpić próg, kiedy podeszła do nich kobieta w szykownym ka-pelusiku na niezwykłych platynowych włosach. Witam  zwróciła się do Morgany. Jestem Elizabeth Delafield.Widzę,że już poznałaś mojego syna, Gideona.ROZDZIAA 63Być teraz muchą na ścianie Chateau Hightower  myślała Polly Crew, sie-dząc w fordzie George'a Martina.Widziała, jak czwórka łobuzów czmycha, aMorgana Hightower pomaga wstać pobitemu chłopcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl