[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mę\czyzni283282CYGANKABARBARA DAWSON SMITHWszyscy Cyganie skinęli głowami, niektórzy wyrzucali z siebienatychmiast obrócił się do Vivien i zaczął coś szybko mówić,jakieś słowa w swoim dziwnym języku.\ywo gestykulując.Michael powstrzymał się od uwagi, \e obozują na jego ziemi iOdpowiedziała mu równie\ w języku romani, gładząc go po ręce.\e to on ma prawo ich stąd wyrzucić.Spojrzał na Vivien.Podeszła do nich niziutka, starsza kobieta.Vivien coś im tłumaczyła.- Nie odejdę.Vivien musi się dowiedzieć, \e do kradzie\yTo na pewno ludzie, którzy ją adoptowali, pomyślał.Inni Cyganieprzyznała się Charlotte Quinton.pilnie przysłuchiwali się wszystkiemu, rzucając mu wrogie spojrze-Jej piękne oczy rozszerzyły się ze zdumienia.Twarz straciłania.Zrozumiał, \e tak jak on teraz, Vivien mogła czuć się wśródobojętny wyraz.Malowało się na niej bolesne niedowierzanie.arystokracji, gdzie odnoszono się do niej podejrzliwie i pogardliwie.- Charlotte?Szczególnie niechętnie przyglądał mu się jakiś młody mę\czyzna- Tak.Była o ciebie zazdrosna, zadrosna o posag, który szy-z wąsami.Zwalisty jak bokser, stał w gronie kilku dziewczyn.kowały dla ciebie Ró\yczki.Michael poznał Janusa, chocia\ tamtej nocy w ogrodzie ledwie goSłysząc szepty otaczającej ich ci\by, zni\ył głos.widział.- Najbardziej zazdrosna była o to, \e obdarzałem cię swoimiOgarnął go gniew.Vivien nale\ała do niego.On był jej pierw-względami.Nie wiedziałem, \e ona mnie kocha od czasu, gdyszym mę\czyzną i nikt inny nie ma prawa jej dotknąć.Wbijałuratowałem ją z płomieni, które tak ją oszpeciły.wzrok w Janusa, dopóki ten nie odwrócił się do dziewczyny, która- Zmyślasz - parsknęła Vivien.~ Charlotte nigdy by mnie nieciągnęła go za rękaw koszuli.zdradziła.W przeciwieństwie do ciebie.- Vivien, muszę z tobą porozmawiać na osobności, Odkryłem,Michael wiedział, \e zasłu\ył sobie na te słowa.Nie mógł mieć\e.do niej pretensji o to, \e straciła do niego zaufanie.A Charlotte- Aajdaku! - Ojciec Vivien pogroził mu pięścią.-Nie pośleszuwa\ała przecie\ za swoją przyjaciółkę.mojej córki do więzienia! Ona nie jest złodziejką!- Mo\e dasz się przekonać, kiedy przeczytasz ten list.- Wiem o tym - powiedział Michael.- Właśnie dlatego chcę zSięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyjął z niej zwiniętąnią porozmawiać.kartkę pergaminu.Zawahał się przez chwilę.Mógłby teraz odjechaćVivien popatrzyła na niego pogardliwym wzrokiem.i oszczędzić Vivien bolesnego rozczarowania.Nie był jednak tak- Cokolwiek ma pan do powiedzenia, mo\e to zostać powieszlachetny.Pragnął, aby ona odjechała razem z nim.Podał jej list.dziane tutaj, przy moich rodzicach i innych Romach.Jej palce musnęły delikatnie pieczęć, potem wolno rozpostarłaZ manierami salonowej damy, przedstawiła sobie zebranych.kartkę.Kiedy czytała, na jej twarzy nie odmalowało się uczucie- To jest miro dado, Pulika Thorne.I miro dye, Reyna.ulgi.Tylko smutek, który wyzwalał w nim opiekuńcze instynkty.Michael skłonił się matce i wyciągnął rękę do Puliki.Ale CyganNiech diabli wezmą Charlotte! Michael traktował ją zawsze jakzacisnął tylko mocniej dłoń na swoim kiju.Michael cofnął rękę.dokuczliwą przyrodnią siostrę.Dzięki Ró\yczkom ich rodzinyZaczął się zastanawiać, czy Vivien powiedziała ojcu, \e zostałabyły blisko zaprzyjaznione, więc często przebywali razem.Tenuwiedziona.Podejrzewał, \e gdyby tak było, ju\ le\ałby rozciąg-wypadek miał miejsce podczas Bo\ego Narodzenia.Charlotte byłanięty na ziemi.wtedy \ywą trzynastolatką, a on dwudziestojednoletnim mę\czyzną,- Pan nie jest tu mile widziany, lordzie Stokeford - powiedziałktóry nie zwracał na nią uwagi.ostro Pulika.- Proszę stąd odejść.285284CYGANKABARBARA DAWSON SMITHjej ojca i cichy okrzyk matki.Ale Michael widział tylko, \e oczyTego dnia czytał przy kominku ksią\kę.Charlotte wyskoczyłaVivien łagodnieją.nagle zza jego fotela i wyrwała mu ksią\kę z ręki.Zirytowany,- Brak mi ciebie.Amy za tobą tęskni.I Ró\yczki.Proszę cię,ruszył w jej stronę, a ona cofała się ze śmiechem.wróć do Abbey.To była chwila.Przysunęła się zbyt blisko do płonącego- Nie wrócę - powiedziała z uporem.- Nie mogę być tam,kominka i zapalił się rękaw jej sukienki.gdzie wszyscy patrzą na mnie podejrzliwie.Iłe razy coś zginie, jaPłomienie objęły rękę.Krzyczała z przera\enia i bólu.Przewróciłbędę oskar\ona.ją na podłogę i ugasił ogień dywanem, ale jej ręka była ju\ bardzo- Nie przeze mnie - powiedział.- Nigdy ju\ nie zwątpię wpoparzona.ciebie, kochanie.Jedz ze mną do domu, gdzie będziemy mogliObra\enia te spowodowały, \e wesoła, lekkomyślna dziewczynkaswobodnie porozmawiać.wyrosła na zgorzkniałą kobietę.Michael przeklinał się w duchuZ tyłu rozległ się ryk wściekłości.Janus.Nie powinien byłza swoją lekkomyślność.Nie docenił jej determinacji.Nie zauwa-odwracać się do niego plecami.\ył, jak bardzo starała się zwrócić na siebie jego uwagę.Janus rzucił się na Michaela i zwalił go z nóg.Vivien ju\ przeczytała list.Dłonie jej dr\ały, oczy wyra\ałyRozległ się krzyk kobiet.Michael poczuł nagłą \ądzę krwi.cierpienie.Tak jak tego ranka, kiedy posądził ją o kradzie\.Zerwał się na nogi, gotów do walki.- Teraz musisz ju\ odejść - powiedziała.Cyganie odsunęli się, zostawiając wolne miejsce pomiędzyNie spodziewał się takiej odprawy.Gdyby tylko mógł przygarnąćogniskami.Vivien stała z rodzicami przy \ółtym wozie.Twarz jejją do siebie i zacząć pieścić, zniknąłby chłód i wyniosłość, ipałała, chciała wysunąć się do przodu, ale zatrzymał ją ojciec, cośodnalazłby kochającą kobietę, która oddała mu swoje serce.Niejej cicho tłumacząc.bacząc na obecność jej rodziców i innych Cyganów, podszedł do- Cholerny gorgio - warknął Janus.- Nie wolno ci dotykaćniej blisko.mojej kobiety.- Charlotte sprawiła ci ból - powiedział cichym głosem.- Ja- Vivien nale\y do mnie - powiedział twardo Michael.- Zo-te\ zadałem ci du\o cierpienia.Daj mi szansę, abym mógł odkupićstanie moją \oną.swoje winy.Zobaczył Vivien, która wpatrywała się w niego szeroko otwar-Popatrzyła na niego takim wzrokiem, jakby był trędowaty.tymi oczami.Teraz zda sobie sprawę, \e on ma wobec niej- Odkupić winy? - powtórzyła.Głos jej dr\ał z wściekłości.-powa\ne zamiary, ogłosił to wobec świadków.Kiedy się nad tymDevelesa! Chciałeś posłać mnie do więzienia.Mogłam zawisnąćzastanowi, zrozumie, jaki zaszczyt przypada jej w udziale.na szubienicy za zbrodnię, której nie popełniłam.Janus znowu rzucił się na niego.- Nie - zaprotestował.Michael uchylił się i wymierzył mu silny cios w podbródek.Ten obraz go prześladował.Dlatego nie wezwał sędziego pokoju.Cygan zachwiał się na nogach.Nie darmo Michael uczył się boksu- Chciałem, \ebyś uciekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
- Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 01 Pula szczęœcia
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Marjorie M. Liu Pocałunek łowcy 01 Pocałunek łowcy
- White James Szpital Kosmiczny 01 Szpital Kosmiczny
- Ortolon Julie Prawie idealnie 01 Prawie idealnie
- § Venturi Maria Zwycięstwo miłoœci 01 Zwycięstwo miłoœci
- Madera Marta Slimak z ogrodka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvs.xlx.pl