[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lucy zmieniła pozycję.Dłonie ponownie sunęły po jej skórze, rozsmarowując ciepłybalsam wzdłuż jej ramion i nóg, wokół piersi.Ochhh.W dół brzucha.Oni nie& a jednak.Lucy szarpnęła z twarzy maseczkę i sapnęła.Jasna cholera, czy oni wszyscy tu są? Mamy ci nie dogadzać? zapytał mężczyzna z palcami w jej włosach łonowych.Ooch kuzwa.Lucy chwyciła go za rękę i odsunęła od siebie.Usiadła i przerzuciła nogina brzeg łóżka. Było wspaniale, dziękuję. Dobre maniery nigdy nie były złe, zwłaszcza w sytuacjiprzewagi liczebnej. Ale przecież nie doznałaś spełnienia.Kilkadziesiąt zawiedzionych twarzy.Lucy poczuła, jak jej policzki płonąz zażenowania.Wystarczająco przykre, gdy narzekał jeden facet w porządku, może dwóchchłopaków, a Lucy nie wiedziała, dlaczego to miałaby być jej wina, skoro dochodzili niczymbłyskawica ale zawód w pokoju pełnym mężczyzn i kobiet? Upokarzające. Co możemy zrobić? zapytała kobieta. Nic.Jest dobrze.Naprawdę.Nie ma sprawy.Tak czy inaczej było bardzo miło.Nietrzeba&  Lucy poczuła, że zaczyna gadać od rzeczy. Naprawdę jest w porządku. Gdzie potrzebujesz naszych palców? Ust? Barbara ElsborgLucy in the Sky Języków? Nigdzie wykrztusiła Lucy. Ale my musimy przynieść ci rozkosz. To nasza rola. Nie możecie zabawić się między sobą? zapytała.Cisza. Nie możecie czy po prostu tego nie robicie?Cisza. To znaczy, nie wolno wam? westchnęła Lucy. Przynosimy rozkosz jedynie załodze i Pracusiom B.Spojrzała na te wszystkie cudownie długie, grube penisy i na kobiety o pięknych,dużych piersiach.Co za strata.Jej usta drgnęły. Słyszeliście kiedyś o Grze W Butelkę?Oczywiście, że nie.Liczba osób stanowiła wyzwanie dla zdolności organizacyjnychLucy, ale gdy już zapamiętała kilka imion i zaangażowała je do pomocy, otrzymała kilkakręgów B, siedzących na podłodze, z butelką balsamu, ustawioną pośrodku. Kręcisz, a na kogo wskaże czubek butelki, tego trzeba pocałować.Pokażę wam.Zakręciła butelką na środku najbliższego kręgu, niepewna czy chce, by wskazałamężczyznę, czy też nie.Kobieta.Lucy przełknęła.Nigdy nie pocałowała kobiety inaczej niż w policzek czyliw twarz i nie była pewna, czy chce w tej chwili eksperymentować.Pora na zmianę reguł. Jak masz na imię? zapytała Lucy. Genda. Barbara ElsborgLucy in the SkyLucy dowlekła się na drugą stronę i wzięła w swoje usta sutek Gendy.Kiedy takdrażniła go swym językiem, stwardniał, a kobieta zajęczała.Serce Lucy waliło mocnoi szybko.Lucy nie znajdowała w tym upodobania, lecz mówiąc szczerze, nie było to teżnieprzyjemne.Wow, ciekawe uczucie w ustach, delikatne i w jakiś sposób jednocześnieodurzające.Palce wplotły się w jej włosy, przytrzymując w miejscu, gdy ssała.Lucyuświadomiła sobie nagle, że robi to już nieco za długo i odsunęła usta.Spojrzała w górę,na uśmiechniętą twarz Gendy, a chwilę pózniej Lucy była już całowana w usta.Prrr, miękko,wilgotnie& Nie miała zamiaru przeciągać, ale to było całkiem przyjemne.Och, wilgoćmiędzy jej nogami iTrzy.Lucy zerwała się na nogi. Dobrze, taki jest pomysł.Możecie pocałować dowolnączęść ciała.Ten, kto kręci dokonuje wyboru.Ale całowany musi pierwszy zadać pytanie.Cokolwiek. Podała butelkę mężczyznie zwanemu Mand. Ty pierwszy.Stało się, jakby odkorkowała butelkę szampana.W ciągu kilku minut pomieszczeniewypełniły dzwięki śmiechu, pisku, ssania, chłeptania, a nawet ożywionej rozmowy.Lucyprzemknęła ukradkiem, z powrotem wsunęła na siebie piżamę i podkradła małą buteleczkęolejku.* * * * * * * *Zanim dotarł do Kopuły Rozkoszy, Hyll otrzymał elektroniczne powiadomienie,wzywające go do Siódmej Biokopuły.Kiedy wszedł do środka, rozejrzał sięz niedowierzaniem.Wilgotność stanowiła mały problem wobec braku wzrastających roślin.Gdzie podziały się okazy przywiezione z Ziemi? Podszedł do magazynu.%7ładnych nasion,żadnych nawozów, nic.Hyll złapał najbliższego Pracusia B. Co się stało?Mężczyzna spojrzał pustym wzrokiem. Gdzie są ziemskie rośliny? Nie tutaj. Gdzie? Barbara ElsborgLucy in the SkyPodszedł inny B.Tomat. Obumarły.Hyll nabrał powietrza. Co wszystkie? Tak. Więc, gdzie jest nawóz i nasiona? Nie są już potrzebne, jeśli rośliny obumarły odpowiedział Tomat. Dlatego je wyrzuciliście? Do zimpryjskiej kurwy.Jak wyjaśni to Caledowi? Rozczarowujące tym bardziej, że były to najlepiej rokujące okazy rzekł inny B. Więc jak to się stało, że obumarły? Hyll stracił panowanie nad sobą.Tomat odezwał się. Usterka wodnego zaworu. Którego zaworu? Już został naprawiony.Hyll wziął głęboki wdech.Powoli świtało mu w głowie, jednak wciąż trudno byłouwierzyć, że B mogły mieć w tym swój udział.Podejrzewał, że rośliny i cała resztasą schowane w bezpiecznym miejscu.Miał nadzieję, że o to chodziło.Sprawdzenierównowagi atmosfery powinno potwierdzić jedną z tych tez.Chyba, że B namieszały przyczujnikach.Czy były do tego zdolne? Hyll mocno przełknął ślinę.Tak, sądził, że były. Zatem uważacie, że dobrym pomysłem jest powrót na Ziemię, by zebrać więcej?zapytał Hyll.Wszystkie B przytaknęły energicznie. Nie rozumiem szepnął Hyll. Dlaczego nie chcecie jej na pokładzie? Nie może funkcjonować na Colonizerze.Ma własny dom.Musi do niego wrócićpowiedział Tomat.Hyll westchnął. Spróbuję przekonać Caleda. Opuszczając z rezygnacją ramiona,skierował się w stronę drzwi. Hyll? Barbara ElsborgLucy in the Sky Tak, Tomat? Ona musi wrócić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl