[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adziecko płacze i płaczem domaga się twojego mleka.Nie chce ani krowiego mleka, ani koziego, ani mąki zwodą, ani samej wody.Spojrzałam na nią ukradkiem, wciąż nieporuszona jej słowami.Wyraz twarzy Celii napełnił mniejednak niepokojem.Zaszokowana zdałam sobie nagle sprawę, że oto znalazła się kwestia, wobec której Celiazajmuje bardziej zdecydowane stanowisko niż ja.Broniła tego kłopotliwego berbecia jak swego własnego.Za-kochała się w dziecku od chwili jego narodzin, a złożyło się na to wiele przyczyn: miesiące przygotowań ioczekiwań, niepokój o Harry'ego (przecież dziecko urodziło się oficjalnie za wcześnie), delikatne usposobieniei potrzeba dawania miłości.To ona wzięła noworodka w ramiona.To ona pierwsza przemówiła doń z miłością.Ona pierwsza kołysała i całowała maleńkie ciałko.Postępowała jak każda matka po urodzeniu dziecka.A terazbroniła go.Walczyła o życie dziecka gotowa stoczyć walkę z każdym, kto zagrażał jego istnieniu.Patrzyłam nanią z nieukrywaną ciekawością.To już nie posłuszne dziewczątko, którym dyrygowałam jak kukiełką.Todorosła kobieta odpowiedzialna za czyjeś życie  a przez to silna i stanowcza.A w tej właśnie kwestiisilniejsza ode mnie. Beatrice  głos jej zabrzmiał twardo. Musisz nakarmić dziecko.To ci nie sprawi kłopotu.Przyniosę ją i zabiorę zaraz po karmieniu, proszę tylko o te kilka razy, zanim znajdziemy mamkę.Przerwała.Ja dalej nic nie mówiłam.Gotowa byłam się zgodzić.Właściwie dlaczegóż by nie? Niezepsuje mi to przecież figury, o, miałam pewność, że pozostanę zgrabna i ponętna.Okażę się wrażliwą kobietą.Wahałam się jednak, chcąc sprawdzić granice stanowczości Celii. To nie potrwa dłużej niż parę dni  stwierdziła. A gdyby nawet rok, też prosiłabym cię, Beatrice,nalegałabym, żebyś to zrobiła.Dziecko jest moje.Biorę na siebie odpowiedzialność za nie, muszę więc miećpewność, że zostanie nakarmione.A tylko ty możesz dać to, czego dziecku trzeba.Uśmiechnęłam się spokojnie. Oczywiście, Celio, jeśli tak bardzo chcesz  odparłam szlachetnie. Nie proponowałam ci tego,ponieważ sądziłam, że wszystko świetnie ułożyłaś już sobie z naszą gospodynią  widok ulgi na twarzy Celiiomal nie przyprawił mnie o wybuch śmiechu. Możesz ją przynieść  pozwoliłam łaskawie. Zostańjednak i poczekaj, żeby zabrać ją po karmieniu.Będę chciała się zdrzemnąć.Celia wybiegła z pokoju jak strzała i wróciła z płaczącym zawiniątkiem.Dziewczynka miała cudowniemiękkie brązowe włoski zwijające się w loczek na czubku główki (potem, jak wiedziałam, owłosienie głowycałkiem się zmieni, podobnie jak intensywnie niebieskie oczy).Wpatrywała się we mnie, jak gdyby chciałazajrzeć do mojej duszy.Bawiło mnie wytrzymywanie jej wzroku.Zawsze mierzyłam się wzrokiem  zkotami, psami i ludzmi.Te niebieskie oczka nie uciekały o dziwo przed moim spojrzeniem, miały w sobie cośszaleńczego i sprawiały, że poczułam się nieswojo, trochę przestraszona.Rączki były pomarszczone jakrozgwiazda, niesłychanie maleńkie, a z powijaków wystawały jeszcze stópki wyglądające niczym wyschłelistki.Pachniała moją wonią, wonią narodzin.Stanowiłyśmy jedność, ta kropeczka i ja.Ale nie była synem!RLT %7ładen z niej pożytek.Odżegnam się od wszelkiej więzi z tą istotką.Niech troszczy się i martwi o nią Celia,niech na jej twarzy pojawiają się cienie i zmarszczki.Przystawiłam zawiniątko do piersi i trzymałam niezdarnie.Celia mimowolnie cofnęła dłonie, leczwidziałam, że rwie się do pomocy.Patrzyła i czekała.%7ładna z nas nie wiedziała, jak trzeba postępować, leczdziecko miało w sobie instynkt przetrwania.Czując zapach brodawki, wyrwała się do piersi.Usteczka przy-brały kształt trójkąta skierowanego wierzchołkiem w stronę brodawki.Poczułam dziwny ból w piersi, a potemwielką ulgę i zadowolenie, kiedy dziecko zaczęło ssać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl