[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chcę po prostu zadaćkilka pytań i pogadać.Bądz sobą, zachowuj się, jakbym była twoją koleżanką.Uśmiechnęła się od ucha do ucha, jakbym stuprocentowo rozumiała jej intencje.Bezsprzecznie nigdy nie spotkała moich przyjaciółek.Nie zwykłyśmy siadywać wokół stołu weleganckich kieckach i, pociągając wytworne łyczki szampana, z galanterią dyskutować opolityce.My żłopiemy piwo, popijamy wódką i wyzywamy się od napalonych cipek.Położyłam na stole białe pudełko i przesunęłam w jej stronę, wychodząc z założenia, że wsumie równie dobrze mogę zacząć od przekupstwa.Oczy Lisy zalśniły na widok pudełeczka z charakterystyczną różową wstążką. O rany, przyniosłaś mi czekoladę!  pisnęła. To jest nowość, z którą właśnie eksperymentuję.Upieczony na chrupko, pokruszony bekon zmieszany z białą czekoladą.Poszczególne kawałki spryskuję potem karmelem i masłemorzechowym utartym na gorąco z brązowym cukrem.Nazwałam je boczekoladki  wyjaśniłam.Lisa rozpakowała pudełko i wzięła solidny kęs.A potem wzdychała, jęczała i zachwycałasię tak długo, że aż poczułam się trochę niekomfortowo.W każdym razie świetnie wiedziałamjuż, jakie odgłosy wydaje z siebie Lisa w łóżku.Trochę to było dziwne, ale jak sądzę, smakowałyjej efekty mojego nagłego przejawu kreatywności. Co tam dziś u ciebie słychać, Gavin?  spytała Lisa po zjedzeniu czekoladki, gdyprzyszła pora na powrót do clou programu. Chciałbym się pobawić, nudzi mi się  zaczął narzekać, patrząc tęsknie na dzieci naplacu zabaw, które dokazywały i krzyczały. Gavin, bądz grzeczny  ostrzegłam przez zaciśnięte zęby, nie przestając uśmiechaćsię do Lisy. Och, nie szkodzi!  rzuciła wesoło. Ja sama pobawiłabym się na tychzjeżdżalniach  zwróciła się do Gavina. Jesteś za stara na zjeżdżalnię.Twoja pupa ma już za dużo lat i utkwiłaby gdzieś podrodze.Spojrzałam na niego z wściekłością. Jeśli nie zaczniesz się normalnie odzywać,wrócisz do domu na przymusową drzemkę  powiedziałam cicho. Drzemki są głupie  oświadczył rozzłoszczony Gavin, po czym położył łokcie nastole i oparł brodę na rękach.Najwyrazniej zapomniał już i o Happy Mealu, i o coli.Boże, jeśli mnie słyszysz, pomóż migo nie zabić.Przynajmniej dopóki nie wrócimy do domu. Powiedz mi, Claire, jak idą interesy?Przestałam mierzyć wzrokiem Gavina z nadzieją, że za sprawą jakiejś tajemnej siływychowawczej mojego gniewu, który nadal unosił się w powietrzu, zamknie się na dłuższąchwilę. Interesy idą bardzo dobrze.Wciąż co rano, kiedy wchodzę do cukierni, muszę sięuszczypnąć, czy aby na pewno nie śnię.Jestem zafascynowana tym, że ludzie chcą kupować to,co robię  wyjaśniłam szczerze.I nie wierzę, że udzielam wywiadu dla magazynu.Przecież nie jestem nikim szczególnym.Jak to się stało? A czy konieczność godzenia własnego biznesu z życiem rodzinnym sprawia ci dużetrudności?  spytała Lisa, notując na swoim laptopie. Piękno prowadzenia interesu polega między innymi na tym, że mogę robić to, na coaktualnie mam ochotę. Lisa roześmiała się, nie przerywając pisania.Rzeczywiście czuję się TROCH tak, jakbym rozmawiała z przyjaciółką.To, co mówięLiz, zawsze wlatuje jej jednym uchem, a wylatuje drugim, bo jest wiecznie czymś zajęta, nawetjeśli się przed nią uzewnętrzniam. Możesz powiedzieć na ten temat coś więcej?  spytała. No cóż, jeśli Gavin chce spędzić ze mną cały dzień, to nic nie stoi na przeszkodzie.Kiedy nie jest w przedszkolu, nie muszę szukać opiekunki.A jeśli muszę zamknąć sklep trochęwcześniej, żeby zabrać go do lekarza albo podrzucić na zajęcia dodatkowe, mogę to zrobić bezpozwolenia szefów i potrącania sobie z pensji za  urwane godziny  wyjaśniłam. Lekarz daje mi ciastka i naklejki.Ale jego pielęgniarka to głupia parówka, bo dziabiemnie po rękach  dodał Gavin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl