[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Będzie tam również numer seryjny.Han pokiwał głową.A zatem będą musieli zdjąć ekran ze ściany. Po prostu cudownie.- Skąd masz tyle wiadomości na temat tej floty?- Jak już mówiłem, dużo o niej czytałem - mruknął Calrissian.- Jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to kiedy jeszczezajmowałem się handlem używanymi statkami, w wyniku pewnego interesu została mi w ręku fałszywa mapa.Doszedłemdo wniosku, że jeśli dowiem się o Flocie Katańskiej tyle, by wyglądać na eksperta, to uda mi się opylić tę mapę komuś in-nemu i odzyskać pieniądze.- I co, udało ci się?- Naprawdę cię to interesuje?- W zasadzie nie.Przygotuj się, zaraz zaczynamy przedstawienie.Mieli szczęście.Z wyjątkiem barmana i paru wyłączonych teraz robotów-kelnerów w kantynie nie było żywej duszy.- Witam panów ponownie - ucieszył się na ich widok barman.- Czym mogę służyć?- Chcielibyśmy kupić coś, co będziemy mogli zabrać ze sobą na kwaterę - odparł Han i szybkim spojrzeniem omiótłpółki za barem.Mieli tu całkiem niezły wybór: około stu butelek w różnych kształtach i rozmiarach.Z boku Solo dostrzegłdrzwi, które zapewne prowadziły na zaplecze. To chyba najlepszy sposób - pomyślał.- Nie macie przypadkiem koniakuVistulo?- Zdaje się, że jest - odparł barman i odwrócił się w stronę półek z butelkami.- Tak, proszę bardzo.- Jaki to rocznik? - zainteresował się Han.- Chwileczkę.- Mężczyzna obejrzał uważnie butelkę.- Czterdziesty dziewiąty.- A nie macie czterdziestego szóstego? - skrzywił się Solo.- Może znajdzie się gdzieś na zapleczu?- Raczej nie, ale sprawdzę - odpowiedział uprzejmie barman i ruszył w stronę drzwi.- Pójdę z panem - zaofiarował się Han.Nie czekając na odpowiedz schylił się, zanurkował pod kontuar i dołączył domężczyzny.Przez chwilę barman miał taki wyraz twarzy, jakby zamierzał zaprotestować.Ale przecież wcześniej widział obydwumężczyzn, jak pili drinki w towarzystwie samego Bela Iblisa; poza tym Han i tak był już w połowie drogi do drzwi prowa-dzących na zaplecze.- No dobrze - zgodził się.- Zwietnie - ucieszył się Solo.Otworzył drzwi i przepuścił mężczyznę przodem.Nie miał pojęcia, ile czasu Lando będzie potrzebował na to, by zdjąć ekran ze ściany, obejrzeć go dokładnie i odwiesićna miejsce.Chcąc wiec zyskać na czasie, na wszelki wypadek przeciągnął poszukiwania vistulo rocznik czterdziesty szóstyna całe pięć minut.Nie znalazłszy poszukiwanego trunku, przystał radośnie na kibszę rocznik czterdziesty ósmy.Barmanruszył w kierunku drzwi, a Han - modląc się w duchu, żeby wszystko było w porządku - podążył za nim.Calrissian stał przy barze w tym samym miejscu, gdzie Solo go zostawił.Miał ściągniętą twarz, a jego ręce spoczywa-ły na blacie.I nie bez powodu.Kilka kroków za nim, z ręką na kolbie blastera stała Irenez.- O, witaj - zwrócił się do niej Han, robiąc przy tym minę niewiniątka.- To zabawne, że się tu spotykamy.Jednak jego beztroski wyraz twarzy nie rozbroił kobiety.- To wcale nie jest zabawne - rzuciła cierpko.- Sena kazała mi mieć was na oku.Dostaliście już to, po co tu przyszli-ście?Solo zerknął na Landa, który w odpowiedzi nieznacznie skinął głową.- Tak, chyba tak.- To świetnie.W takim razie wyjdzmy na zewnątrz.Han oddał barmanowi butelkę kibszy.- Proszę ją zatrzymać - powiedział.- Wygląda na to, że przyjęcie zostało odwołane.Gdy wyszli z kantyny, czekał już na nich stary, pięcioosobowy transporter.- Do środka! - rzuciła Irenez, wskazując tylne drzwi pojazdu.Solo i Calrissian usłuchali bez słowa.Wewnątrz czekała na nich Sena Leikvold Midanyl; siedziała sztywno na jednymz miejsc dla pasażerów.- Witam panów - skinęła głową.- Proszę, niech panowie usiądą.Han zajął miejsce na jednym z foteli i obrócił go w stronę kobiety.- Czyżby już była pora na kolację?- Irenez, ruszaj - powiedziała Sena, ignorując skierowane do niej pytanie.- Obwiez nas po obozie, wszystko jedno któ-rędy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl