[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zjadają je ludzie, rozdziobują ptaki, skubią szczury.Dzięki nim zapominają, kim byli i kim są.Po bagnach, trzęsawiskach, łąkach snują się mgły, opary, smugi, strzępy papieru,białe płomyki, zarysy pulsujące w ciemnościach.I tylko ci, którzy przybyli tu niedawnoi zachowali cielesność, dotykalność, siłę i ciężar, przypominają ci o istnieniu tamtegoświata, w którym mieszkali kiedyś, a z którego ty tak pochopnie uciekłeś.Oczy usiłują dojrzeć jak najwięcej, wyłowić nie znane zagrożenia, ostrzeżenia.Uszywyłapują piski, charkoty, zgrzyty, jęki przytłumione echami, pluśnięciami fal o kamie-nie, nagłym ruchem w bezruchu, uciskiem powietrza w krtani.Im dłużej tu jesteś, tym bardziej przygniata cię mrok i półmrok, panujący na tychbrzegach.Czy można istnieć na granicy, w nieustającym światłocieniu?To, co uznałeś za ciszę, jest po prostu cichym, ściszonym, najcichszym istnieniemdzwięków, których tam, w swoim świecie, po prostu nie zauważałeś, bo tłumiły je inne,silniejsze, twardsze, ostrzejsze, zagłuszające.Tu nawet cienie wywołują odgłosy,dzwięczą, pozostawiają po sobie ślad w twym słuchu.Również światło, które dotąduznawałeś za bezszelestne, niesie swe dzwięki, swój poszum i echo.Konchy uszu uno-szą się, rozszerzają, chłoną szepty z trzęsawisk, stawów, równin, kamiennych progów,dróg, jaskiń, grot.Szczurołap rozgląda się uważnie, jakby kogoś szukał.Ale kogo tu można odnalezć?Szczurołap i ty nadal jesteście żywi i tylko ciebie i jego ogarnia strach przed pozo-staniem tu na zawsze.Chcesz się wydostać, a więc musisz iść za nim.Może on zna drogę i może cię stądwyprowadzi?Cienie węży, cienie nietoperzy, mew, sów, kotów, łasic nie przerażają cię.Są bezsil-ne, wiotkie, powolne, płynne, mgliste.Twoja krew, ponaglana lękiem, pulsuje w mó-zgu, trzewiach, sercu, dodaje ci sił, zmusza do szukania wyjścia.67Szczurołap gra.Patrzy dalej, wyżej, szerzej.Ciebie nie dostrzega, chociaż biegnieszza nim krok w krok, potykając się o drobne grudki i korzenie.Skrzyżowanie dróg.Przystaje, przestępuje z nogi na nogę, nie przestając grać.I na-gle dobiega cię skowyt psów, a raczej psich cieni, ścigających w ciemności cień czło-wieka.Czy to jego krzyk? Czy to jego strach? Dzwięk o ileż cichszy od najcichszegopisku szczura.Szczurołap przerwał grę, unosi drżącą dłoń i ociera pot z czoła.Zmęczony siada naprzydrożnym głazie.Przy drodze, obok jamy wydrążonej w gliniastym gruncie, dostrzegasz znajomycień.Czy to możliwe? Czy to naprawdę on? Bezoki Szczur, którego zakrwawione,wypalone przez ludzi oczodoły zapamiętałeś z portowych kanałów.Podgryza białożółtekwiaty.Zjada płatek po płatku.Kwiatostan za kwiatostanem.Piszczysz, chcesz goostrzec przed Szczurołapem. Uciekaj!Nawet nie drgnął.Czy już nie szuka tamtej Młodej Szczurzycy? Czy już zapomniał,jak usiłował iść za jej zapachem?Przecież to ja jej szukam, to ja wciąż o niej pamiętam.I nagle rozumiesz, że to przecież cień, który niczego się już nie boi i przed nikim niemusi uciekać.Czy na pewno? A jęk człowieczego cienia usłyszany przed chwilą? Na moment od-wracasz głowę, a kiedy powtórnie patrzysz w tamtą stronę, Bezokiego Szczura już niema.Pozostała tylko stercząca, objedzona szypułka kwiatu.Przywarłem do kamienia.Zapadam w drzemkę i znów jestem tam, w pociągu,mknącym przez lodowe równiny.Wagon zgrzyta, turkocze, trzęsie, dygoce, drży.Ryt-my, uderzenia, drgnięcia, wahnięcia, odbicia i podbicia, odrzuty i wstrząsy dzieją się wemnie, męczą i otępiają.Mózg, kiszki, płuca, krew wszystko unosi się i opada, przele-wa i faluje w tej ożywionej jamie, jaką jestem, obrośnięty sierścią.Boję się, że mnieznajdą i zabiją.I będę już tylko wysuszoną, śmierdzącą skórką, wciśniętą w torowisko,chodnik lub rynsztok.%7łyć, koniecznie żyć, przeżyć, przetrwać.Mam teraz tylko ten cel.Pozostać sobą i powrócić.I zbudzić się, zbudzić, zbudzić.Aapkami przemywam zaspane oczy.Gdzie jestem? Już wiem.Nie mogę wydostaćsię z tych łąk, bagien i równin.Szczurołap podnosi się, wzdycha, rozgląda.Muszę więciść za nim, muszę słuchać chorobliwego kaszlu i zawodzenia piszczałki, przyprawiają-cego o ból głowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Paczkowski Andrzej Pół wieku dziejów Polski 1939 1989
- Andrzej Rostworowski Ziemia, ktorej juz nie zobaczysz.Wspomnienia kresowe
- Malinowski Andrzej Biomedyczne Podstawy Rozwoju i Wychowania
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t4
- Andrzej Zbych Stawka większa niż życie 02
- Swat Andrzej Komisarz Grosz Zaplac im prosze
- mgr inz Andrzej Wilczek rozprawa doktorska
- Edward P. Comentale, Andrzej Ga T.E. Hulme (2)
- Jordan Penny Saga rodu Crightonow 06 Doskonala rodzina
- psychologia kliniczna(2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- grzesiowu.xlx.pl