[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i stopy.Cisza nie przestawała dziergać niemych słów, które przepływały między niminiewypowiedziane.- Zimno mi - odezwała się Mazarine.Pascal okrył ją swoim płaszczem i przytulił.Pozwoliła mu na to.Czuła siętaka słaba.- Każde słowo ma zabarwienie emocjonalne: wiąże się z życiem albo ześmiercią.Zauważyłeś? - spytała.LRT -Masz rację.- Szukał słowa, które by ją rozgrzało.- Ogień.Czy rozgrzewacię słowo ogień?Mazarine zamyśliła się.Przywołała obraz ciepła bijącego od kominka i ski-nęła głową.Przez chwilę zabawiali się, podkładając pod abstrakcyjne pojęcia swoje wy-obrażenia: ubierali słowa w materię.Jedne unosiły się jak ważka albo płatekkwiatu, inne pieściły jak piórko albo pędzel, jeszcze inne miały zapach i smak, jakmiód czy wino.Zatrzymali się pod Pont au Double, w pobliżu domu Mazarine.- Czym się zajmujesz, Pascalu?- Słuchaniem.- Słuchaniem czego?- Cudzych opowieści.- Nie przerażaj mnie.Jesteś księdzem? Czyżbyś był spowiednikiem ludzipogrążonych w rozpaczy i ratował ich dusze od potępienia? Powiedz, czy dlategoumówiłeś się ze mną? Czy zastosujesz wobec mnie akt miłosierdzia?- Nie jestem księdzem.- Więc kim?- Staram się, aby to nie był tylko mój zawód.- Dobrze, nic nie mów.Sama zgadnę.Pascal nie czekał.- Jestem psychiatrą - wyznał.- To znaczy, że masz do czynienia z szaleńcami. Zrobiła spłoszoną minę.-Sam jesteś trochę szalony.- Wszyscy jesteśmy odrobinę szaleni, Mazarine.Bez tego nie ma równowagipsychicznej.Nasze istnienie to otwarty okrąg.Mimo rozczarowań coś zmusza nasdo ciągłych poszukiwań, a potem do kolejnych i jeszcze kolejnych.Kiedy krągsię zamyka, umieramy.- Nie rozmawiajmy o życiu.LRT - Dobrze, pomilczmy.Przyciągnął ją do siebie.Czuł bijącą od Mazarine energię.Oparła głowę najego ramieniu i pozwalała się prowadzić.Wyglądali jak para zakochanych, prze-chadzająca się brzegiem Sekwany.Zbliżała ich do siebie świadomość tych samychniezaspokojonych potrzeb i poczucie pustki - ta mroczna strona, w którą lepiej sięnie zagłębiać, aby nie wpaść w otchłań samotności.Nie mógł wiedzieć, że myśli Mazarine krążą wokół Cadiza.Wyobrażała go sobie świętującego Boże Narodzenie z żoną, w tłumie ele-ganckich mężczyzn i wytwornych kobiet, strzelające korki od szampana.Nigdynie będzie z nim podczas świąt.Mocniej przytuliła się do Pascala.Pod katedrą Notre Dame jakiś pijak spał przykryty stertą kartonowej maku-latury, otoczony pustymi butelkami.Nie czekając, aż Pascal ją pocałuje, Mazarineobjęła go za szyję i obdarowała długim, wilgotnym pocałunkiem, od którego za-parło mu dech w piersi.W przeciwieństwie do ukochanego mistrza pozwolił sięcałować.30Mężczyzna o Zamglonych Oczach był zrozpaczony.Tyle dni czujnie śledziłkażdy ruch Mazarine, i co? Trochę podekscytowania i nic więcej.Nie potwierdziłysię przypuszczenia, że dziewczyna coś ukrywa albo należy do jakiegoś nieznanegoodłamu Arts Amantis.Jego zdaniem wykonywała nudne, codzienne czynności,zupełnie pozbawione znaczenia.Była typową samotną, zbuntowaną dziewczyną,która, podobnie jak wiele jej rówieśniczek, wolała towarzystwo starszych panówniż chłopców w jej wieku.Z zażenowaniem myślał o scenie na tarasie widokowymAuku Triumfalnego.Kobieta uważana za nowe wcielenie Zwiętej nie zachowy-LRT wałaby się tak nieprzystojnie.Nie mogła też należeć do tajnego bractwa.Powinnawzbudzać podziw, przekazywać energię, a to stało w sprzeczności z bezwstydnymtarzaniem się po śniegu.Teraz był prawie pewny, że medalion trafił w jej ręce przypadkowo.Nosiła gobezprawnie; święty symbol Zakonu został zbezczeszczony.Jedyne, co mógł zro-bić przed złożeniem na ręce mistrza oficjalnego oświadczenia, że pora zakończyćcałą tę aferę, to dowiedzieć się, jak weszła w posiadanie medalionu, co ułatwiodnalezienie ciała Zwiętej.W najgorszym wypadku odzyska medalion, zapomnio wszystkim i zachowa go jako relikwię.Ponieważ jego wygląd fizyczny budził w kobietach odrazę i niemal zawszebył przyczyną odtrącenia, więc nawet nie próbował zbliżyć się do Mazarine.Podczas włamania do Zielonego Domu parę miesięcy temu wyraznie odczułniezwykłą, bijącą od dziewczyny energię, jaką podobno emanowała Zwięta.Pozatym nic nie wskazywało na związek Mazarine z zakonem.Tej soboty Mazarine zaprosiła Arcadiusa na lunch do La Friterie.Tak jakobiecał przez telefon, zjawił się ze spisanym w języku oksytańskim pergaminem,ozdobionym niewielką litografią przypominającą symbol wyryty na medalionie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl