[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tego rosyjskiego mnicha? Zgadza się.Rasputin wkradł się w łaski Mikołaja i Aleksandry.Danielowipodobało się, że wykorzystywał seks, żeby zdobywać kontrolę nad ludzmi. Jejsłowa wywołały śmiech Rebecki i rumieniec Lindy. No i był jeszcze Svengali. Z powieści  Trilby ?  spytała Dance. Och, zna to pani? Uwielbiał tę książkę.Linda czytała ją kilkanaście razy. Kiepska była, szczerze mówiąc  powiedziała Rebecca. Staro świecki język.Wie pani, ckliwy melodramat.Zerkając do notesu, agentka zapytała nowo przybyłą o słowa, których Pellszukał w Internecie.  Nimue ?  powtórzyła Samantha. Nie.Ale kiedyś miał dziewczynę oimieniu Alison. Kogo? spytała Linda. Poznał ją w San Francisco.Przed nami.Należała do jakiejś grupy, podobnej do Rodziny. O czym ty mówisz?  zdziwiła się Linda.Samantha pokiwała głową, posyłając Lindzie niepewne spojrzenie. Ale to nie była jego grupa.Kiedy się włóczył, spotkał po drodze Alison ipoznał ludzi z tej sekty, czy co to było.Daniel nie został jej członkiem  nigdy niewykonywał niczyich rozkazów  ale zaciekawiła go, więc na jakiś czas z nimizostał.Sporo się tam dowiedział o tym, jak mieć władzę nad ludzmi.Zaczęli gojednak traktować podejrzliwie, bo nie chciał do nich dołączyć.No więc razem zAlison opuścili grupę.Jezdzili autostopem po stanie.Potem Daniel został za cośaresztowany czy zatrzymany przez policję, a Alison wróciła do San Francisco.Jeszcze kiedy był z nami, próbował ją znalezć.Dlatego czasem przyjeżdżał napółwysep.Nie wiem, po co chciałby jej teraz szukać. Jak się nazywała? Nie wiem.Dance zastanawiała się głośno, czy Pell szukał Alison  lub kogoś o imieniuNimue  aby się zemścić. W końcu musiał mieć ważny powód, skoro ryzykował wchodzenie doInternetu w Capitoli. Och, Daniel nie wierzył w zemstę  odrzekła Samantha. Nie wiem, Sam  wtrąciła Rebecca. Pamiętasz tego gówniarza z naszejulicy? Tego z gangu motocyklowego? Daniel omal go nie zabił.Dance przypomniała sobie, jak Walker opowiadał jej o sąsiedzie z Seaside,którego napadł Pell. Po pierwsze  oznajmiła Linda  Daniel wcale tego nie zrobił.To był ktośinny. No nie, spuścił mu takie manto, że facet mało się nie przekręcił. Ale policja go puściła.Koronny dowód niewinności według Lindy, pomyślała Dance. Tylko dlatego, że gość nie miał odwagi złożyć skargi. Rebecca spojrzała naSamanthę. To był on, nie?Samantha wzruszyła ramionami, unikając jej wzroku. Chyba.Tak, to Daniel go pobił.Linda wyglądała na nieprzekonaną. Ale nie chodziło o zemstę.Widzi pani, ten gangster uważał się za jakiegośojca chrzestnego dzielnicy.Próbował szantażować Daniela, groził mu, że pójdziena policję zgłosić coś, co się nigdy nie zdarzyło.Daniel zaczął próbować swoich sztuczek, ale tamten roześmiał mu się w twarz i powiedział mu, że ma tydzień nazorganizowanie pieniędzy.Zaraz potem pod dom gangstera podjechała karetka.Miał złamane ręce wnadgarstkach i nogi w kostkach.Ale to nie była zemsta.Daniel pobił go, bo facetbył odporny na jego wpływ.Jeżeli ktoś jest odporny, to nie może być pod kontroląDaniela i dlatego staje się zagrożeniem.A on zawsze powtarzał:  Zagrożeniatrzeba eliminować. Kontrola  powiedziała Dance. To słowo chyba najlepiej podsumowujeDaniela Pella, prawda?Był to chyba jedyny wniosek z przeszłości, z którym mogły się zgodzićwszystkie trzy kobiety z Rodziny. Rozdział 34Siedzący w radiowozie zastępca szeryfa czujnie lustrował okolicę: teren,drzewa, ogrody, drogę.Ochrona  bez dwóch zdań najnudniejsze zajęcie każdego policjanta.Drugiemiejsce na liście zajmowała obserwacja podejrzanego, ale w takiej sytuacjiczłowiek miał przynajmniej świadomość, że śledzi bandytę, czyli mogła sięnadarzyć okazja, by wyciągnąć broń i odstrzelić parę łbów.Miałby coś do roboty.Ale pilnowanie świadków i dobrych  zwłaszcza gdy zli nie mają nawetpojęcia, gdzie są dobrzy  jest okrrooopnie nudne.Można było liczyć tylko na to, że rozbolą plecy i nogi; no i trzeba zachowaćproporcje między ilością kawy a liczbą wyjść do toalety i.Do diabła, mruknął do siebie funkcjonariusz.Po co w ogóle o tym pomyślał?Zdał sobie sprawę, że chce mu się sikać.Zaryzykować i pójść w krzaki? Uznał, że to niedobry pomysł, zwłaszcza wtakim ładnym miejscu.Będzie musiał skorzystać z toalety w domu.Postanowi!najpierw zrobić szybką rundę wokół posiadłości i sprawdzić, czy wszystko wporządku, a dopiero potem zapukać do drzwi.Wysiadł z samochodu i ruszył główną ulicą, zaglądając między drzewa ikrzewy.Wciąż nic podejrzanego.Tylko typowe dla okolicy widoki: przejeżdżającawolno limuzyna z szoferem w czapce takiej jak w filmach; kobieta po drugiejstronie ulicy instruująca ogrodnika, jak ma zasadzić kwiaty pod skrzynką pocztową biedak był wyraznie zirytowany jej niezdecydowaniem.Kobieta spojrzała w stronę zastępcy szeryfa i skinęła mu głową.Odwzajemnił gest, na moment puszczając wodze fantazji i wyobrażając sobie,jak właścicielka domu naprzeciwko podchodzi do niego i mówi, że zawsze bardzopodobali się jej mężczyzni w mundurach.Zastępca szeryfa słyszał opowieści ogliniarzach zatrzymujących na drodze kobiety, które  płaciły mandat za drzewamiprzy autostradzie albo na tylnym siedzeniu radiowozu (w niektórych wersjachmiejscem akcji było siodełko harleya davidsona).Ale zawsze były to historie ztrzeciej czy czwartej ręki.Nigdy nic takiego nie przydarzyło się żadnemu z jegoznajomych.Podejrzewał też, że gdyby ktoś  choćby ta zdesperowana gospodynidomowa  zaproponowała mu igraszki, nie potrafiłby stanąć na wysokości zadania.Ta myśl znów skierowała jego uwagę na okolice poniżej pasa, przypominając opilnej potrzebie fizjologicznej. Nagle zauważył, jak kobieta macha i zbliża się do niego.Przystanął. Wszystko u nas w porządku? Chyba tak, proszę pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl