[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ochroniarz. Ma pani kartÄ™?Ewa zmarszczyÅ‚a brwi.Co za gówniarz, choć trzeba przyznać, osiÅ‚ek. SÅ‚ucham? To jest parking prywatny.Szuka pani czegoÅ›? Tak.Samochodu.Niczego nie dotykam. Musi pani stÄ…d wyjść.Tu majÄ… prawo przebywać tylko zatrudnieniw browarze.ZÅ‚oty jeż na gÅ‚owie i fura zarozumiaÅ‚oÅ›ci. ChciaÅ‚am tylko coÅ› sprawdzić, jedno kółko i już mnie nie ma.To dlamnie ważne  dodaÅ‚a. W żadnym wypadku.WyprowadzÄ™ paniÄ…. ZbliżyÅ‚ siÄ™ z wyciÄ…-gniÄ™tÄ… rÄ™kÄ….LRT  Niech pan pójdzie w takim razie za mnÄ….PopatrzÄ™ tylko na samo-chody.Szukam jednego faceta, z którym muszÄ™ pogadać w ważnej sprawie.ProszÄ™.Nie przyszÅ‚am tu kraść.Mam już samochód i radio.OciÄ…gaÅ‚ siÄ™jeszcze. Dobrze, ale niech siÄ™ pani pospieszy.Jestem tu po to, żeby przega-niać nieupoważnionych, dlatego.PoszÅ‚a wzdÅ‚uż kolejnego rzÄ™du aut, a z tyÅ‚u towarzyszyÅ‚y jej krokiochroniarza. Jaki to samochód?  zapytaÅ‚.Nie odpowiedziaÅ‚a.Elmer nie powinien siÄ™ dowiedzieć, że ktoÅ› goszuka.Ten smarkacz w niebieskim pajacyku na pewno by mu doniósÅ‚. Znam wielu z tych, co tu pracujÄ…  pochwaliÅ‚siÄ™.Toyota tercel, stare volvo, nissan sunny.Strażnik chrzÄ…knÄ…Å‚. Gdzie on pracuje? W hali czy na dzwigach? Nie znam go  odparÅ‚a krótko. Tylko samochód. Strasznie pani tajemnicza. Owszem.Stanęła i kiwnęła gÅ‚owÄ….On także siÄ™ zatrzymaÅ‚, skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce i po-czuÅ‚ siÄ™ wyjÄ…tkowo gÅ‚upio.Samotna kobieta przebywa bezprawnie nastrzeżonym przez niego, prywatnym terenie, a on Å‚azi za niÄ… potulnie jakpies.Też mi ochroniarz.TroszkÄ™ zarozumiaÅ‚oÅ›ci siÄ™ ulotniÅ‚o. A czego pani chce od faceta, którego pani nie zna? MinÄ…Å‚ jÄ… i oparÅ‚siÄ™ o maskÄ™ jakiegoÅ› samochodu.MiaÅ‚dÅ‚ugie nogi, blokowaÅ‚ jej przejÅ›cie. PomyÅ›laÅ‚am sobie, że go uduszÄ™  uÅ›miechnęła siÄ™ sÅ‚odko. Aha.ZarżaÅ‚ niespodziewanie, jakby dopiero teraz zrozumiaÅ‚.Nylonowykombinezon opinaÅ‚ muskularne ciaÅ‚o.A pomiÄ™dzy szeroko rozstawionyminogami Ewa dojrzaÅ‚a znajomy numer BL 74.BÅ‚yskawicznie odwróciÅ‚a siÄ™w stronÄ™ auta vis-à-vis, srebrnego golfa, podeszÅ‚a blisko i zajrzaÅ‚a przezszybÄ™ do Å›rodka.Strażnik przesunÄ…Å‚ siÄ™ za niÄ….LRT  Ten jest faceta ze stołówki, nie pamiÄ™tam nazwiska.Takie pięć mi-nut na maÅ‚ym zegarku, krÄ™cone wÅ‚osy.O tego chodzi?UÅ›miechnęła siÄ™ z politowaniem, wyprostowaÅ‚a i omiotÅ‚a wzrokiembiaÅ‚ego opla za jego plecami.Teraz widziaÅ‚a caÅ‚y numer, BL 74470.Manta,miaÅ‚a racjÄ™, dokÅ‚adnie taka sama jak Josteina, tylko Å‚adniejsza, nowsza i le-piej utrzymana.Z czerwonÄ… tapicerkÄ….RuszyÅ‚a do wyjÅ›cia.ZobaczyÅ‚a, cochciaÅ‚a.ZnalazÅ‚a go tak Å‚atwo, że aż strach.Najzwyczajniej-szy pod sÅ‚oÅ„-cem robotnik z browaru z morderstwem na sumieniu.A ona wiedziaÅ‚a onim dość, żeby go wsadzić na piÄ™tnaÅ›cie, dwadzieÅ›cia lat.Do mikroskopij-nej celi.Nie do wiary, pomyÅ›laÅ‚a.Wczoraj zabiÅ‚ MajÄ™.Dzisiaj, jak gdybynigdy nic, przyszedÅ‚ do pracy.A wiÄ™c jest sprytny.Zimny draÅ„.Może na-wet roztrzÄ…saÅ‚ informacje o morderstwie przy kanapce w czasie przerwy.WyobraziÅ‚a sobie, jak mlaska i przeżuwa drugie Å›niadanie, a grudki majo-nezu zatrzymujÄ… siÄ™ na górnej wardze.ZmierdzÄ…ca sprawa z tÄ… facetkÄ…,mówiÄ™ wam, pewnie jakiÅ› klient siÄ™ wnerwiÅ‚.Potem popija colÄ… i nim od-gryzie nastÄ™pny kÄ™s, zdejmuje z chleba pietruszkÄ™ i kawaÅ‚ek cytryny.ZaÅ‚o-żę siÄ™, że już zdążyÅ‚ zwiać, gdzie pieprz roÅ›nie.Nagle przyszÅ‚o jej do gÅ‚owy, że do Mai zapewne przychodziÅ‚o wielurobotników z browaru.A z nim mogÅ‚o być jak z niÄ… samÄ…  wprost nie po-trafiÅ‚ uwierzyć, że coÅ› takiego siÄ™ zdarzyÅ‚o, i odpychaÅ‚ wspomnienie jakokrutny sen. Hej! PrzypomniaÅ‚em sobie, jak siÄ™ ten facet nazywa  krzyknÄ…Å‚strażnik za jej plecami. Ten od golfa! Bendiksen! Z Finnmarku!Ewa, nie odwracajÄ…c siÄ™, pomachaÅ‚a mu rÄ™kÄ… i maszerowaÅ‚a dalej.Na-gle zatrzymaÅ‚a siÄ™. Pracuje na zmiany? Od siódmej do trzeciej, potem do jedenastej i znowu do siódmej.Skinęła gÅ‚owÄ…, spojrzaÅ‚a na zegarek i wyszÅ‚a z parkingu.TÄ… samÄ… dro-gÄ… wróciÅ‚a do swojego samochodu.Serce jej biÅ‚o z podniecenia.NosiÅ‚a siÄ™z ważnÄ… tajemnicÄ… i nie bardzo wiedziaÅ‚a, co z niÄ… zrobić.RuszyÅ‚a w kie-runku domu.Do trzeciej pozostaÅ‚o jeszcze sporo czasu.WÅ‚aÅ›ciwie mogÅ‚ana niego poczekać i pojechać za oplem.Dowie siÄ™, gdzie mieszka, czy mażonÄ™ i dzieci.Ogarnęła jÄ… gwaÅ‚towna potrzeba uÅ›wiadomienia mu, że ktoÅ›LRT wie.Tylko tyle.Nie potrafiÅ‚a znieść myÅ›li, że ten czÅ‚owiek czuje siÄ™ bez-pieczny, że wstaÅ‚ rano jak zwykle i poszedÅ‚ do pracy, choć poprzedniegowieczoru bez powodu zabiÅ‚ MajÄ™.Nie rozumiaÅ‚a, dlaczego to zrobiÅ‚, skÄ…dsiÄ™ w nim wzięło tyle wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci, jak gdyby nóż pod łóżkiem stanowiÅ‚najwyższy stopieÅ„ obrazy.Mordercy różniÄ… siÄ™ widać od zwykÅ‚ych ludzi,pomyÅ›laÅ‚a, omijajÄ…c Å‚ukiem rowerzystÄ™, który chwiaÅ‚ siÄ™ mocno na siodeÅ‚-ku.Może im czegoÅ› nie dostaje? Albo po prostu facet przeraziÅ‚ siÄ™ na wi-dok noża? Czy on naprawdÄ™ myÅ›laÅ‚, że Maja go uderzy? Ewa rozważaÅ‚aprzez chwilÄ™ szansÄ™, by jakiÅ› chytry adwokat uratowaÅ‚ mu skórÄ™, utrzymu-jÄ…c, że morderca dziaÅ‚aÅ‚ w obronie wÅ‚asnej.W takim wypadku musiaÅ‚abymwkroczyć.Zaraz odrzuciÅ‚a ten pomysÅ‚.Zeznawać w sÄ…dzie jako przyja-ciółka prostytutki, nie, mowy nie ma.To nie tchórzostwo, tÅ‚umaczyÅ‚a siÄ™sama przed sobÄ…, wÅ‚aÅ›ciwie nie chodzi o to, ale o EmmÄ™, muszÄ™ przecież oniej pamiÄ™tać [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl