[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwolniona zostałam całkowicie zwszystkich obowiązków domowych, nawet po chleb mnie nie posyłali, gdy jedno z takichwyjść przeciągnęło się o ponad trzy godziny.Ka\dą wolną chwilę musiałam poświęcać na przygotowania do egzaminów.Dozwolona byłajedna półgodzinna przerwa na obiad i jeszcze jedna na kolację.Reszta czasu  za biurkiem.Sam Lenin nie osiągnął takiego44stopnia natę\enia procesu uczenia się podczas studiów na zesłaniu.Nie przeszkadzało to jednak zakochanemu rockerowi przychodzić ka\dej nocy pod balkon zdwoma pustymi skrzynkami po butelkach na mleko.Ostro\nie rzucał kamyczkiem w okno,wdrapywał się na ustawione jedna na drugiej skrzynki i cierpliwie czekał. Przyznaj, czujesz się jak Romeo?  pytałam. Kto?  dziwił się wcią\ jeszcze nie ucywilizowany rocker i wyciągał szyję po powitalnypocałunek. Trzeba ci będzie listę z literatury światowej sporządzić.śeby się mo\na było z tobą jakośkomunikować. Jeszcze jedną?  wzdychał Witia.Ju\ drugi miesiąc zmagał się z kobylastym Czy wołyryczą, kiedy w \łobach pełno, usiłując zarazem zaznać przyjemności czytania Słonecznejmaszyny i przeniknąć głębię trylogii o Borysławiu Iwana Franki, a wszystko to wymagało odniego większego wysiłku ni\ czterogodzinna próba czy dwugodzinny trening. Powiedz  pytał  a jak światową literaturę te\ ju\ przeczytam, to się ze mną o\enisz?No jasne, \e jak ju\ pójdziesz do tego swojego uniwersytetu.śartowałam sobie z jego naiwności i wyjaśniałam, \e jesteśmy jeszcze za młodzi, \ebyzakładać rodzinę, \e za mało się znamy, \e trzeba mówić po pierwsze   wyjdziesz za mnieza mą\", po drugie   na uniwersytet", a po trzecie  przeczytanie całej literatury światowejjest zwyczajnie niemo\liwe, zwłaszcza przed ślubem.Witia zgodził się ze wszystkim, obiecał czekać i czytać, ile będzie trzeba, nie zadawać więcejgłupich pytań,45ju\ jutro wziąć z biblioteki Szekspira, i w ogóle zwrócić uwagę na swoją moralną postawę.Pod koniec ka\dego spotkania wymienialiśmy się listami.Nasze posiadówki w dupli miały w sobie coś z rytuału.Zauwa\yła to nawet mama Witii,która od czasu do czasu przynosiła nam  gorące piero\ki", herbatę, kanapki albo inne pysznerzeczy.Po pokonaniu wszystkich przeszkód, związanych z ukradkowym przemykaniem domaleńkiego pomieszczenia pod dachem sąsiedniego bloku, mościliśmy się z Witią nastareńkim obdartym tapczanie i puszczaliśmy kasetę Scorpionsów.Była to jedyna kapela,która podobała się nam obojgu; ich muzyka dotyczyła tylko nas i naszych potajemnychspotkań.Gdyby o takim muzycznym akompaniamencie dowiedzieli się rockerscy koledzyWitii, byliby straszliwie oburzeni, i Witia trochę się wstydził tak niegodnego prawdziwegorockera gustu muzycznego.Mo\e z tego powodu muzyka Scorpionsów, tak mocno oddziałująca na nas, na nasz nastrój,sprawiała, \e zapominaliśmy o czasie, o obowiązkach, o ostro\ności, o egzaminachwstępnych, o zakazach rodziców i nawet o samym Dee Sniderze.Kiedy od ciągłego słuchaniai muzykę, i teksty znaliśmy ju\ na pamięć, zaproponowałam, byśmy trochę urozmaicili tęrozrywkę i słuchając muzyki, czytali na głos poezję.Witia zgodził się, bo musiał  podobnie jak godził się na większość moich pomysłów.W ten sposób przy kasecie Scorpionsów jedynym podkładzie muzycznym, jaki mieliśmy  przeczytaliśmy najpierw Krwawe godyGarcii Lorki, potem tomik Jesienina,46a w końcu Asadowa.Jednak\e nawet seria wiodąca ku mniej wymagającym utworompoetyckim nie przyniosła spodziewanych rezultatów, i Witia ani nie został fanem Asadowa,ani nie docenił Jesienina, a o Lorce to ju\ nie wspomnę.Podczas ka\dej przerwy w czytaniu brał ode mnie ksią\kę i liczył, ile stron zostało do końca.Mę\nie i w milczeniu znosił wszystko, a kiedy kończyłam kolejny seans poetycki, głośniejnastawiał muzykę.Kiedy czytanie się nam nudziło, całowaliśmy się.W tym momencie kaseta przewa\nie leciałaju\ drugi raz.W ciągu pierwszego półtoragodzinnego słuchania gromadziliśmy w sobie tylegro\ącego wybuchem napięcia seksualnego  które w skutek nieugiętości naszychcnotliwych poglądów znajdowało ujście jedynie w pocałunkach  \e całowaliśmy się donieprzytomności, a ściślej: do krwi na wargach, do sińców na plecach i piersiach, sińców,które nieostro\ne i chciwe palce Witii zostawiały na moim ciele, do zamroczenia, niemal doutraty świadomości, do silnego skurczu w dole brzucha, do przypominającego kacawypalenia, jakim kończyły się prawie wszystkie spotkania, kiedy pobudzenie najpierwnarastało, a potem jak cię\ka kula opuszczało się na dno \ołądka, nie znajdując ujścia iczyniąc nasze noce niespokojnymi oraz bezsennymi.Prawdopodobnie tylko owa gro\ąca wybuchem namiętność, niezdolna do zaspokojeniapocałunkami, trzymała nas w ciągłym napięciu, bardzo wra\liwych na zapachy, dzwięki ikolory (rano, kiedy wychodziłam z domu, wydawało mi się, \e nawet powietrze wokół mniegęstnieje pod47wpływem napięcia, robi się szare i dr\y jak naprę\ony na wietrze sznur do bielizny), ajednocześnie roztargnionych i nie dbających o nic, co drugorzędne, codzienne, o naukę,rodziców, obowiązki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl