[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To było więcej, niż mogła sobie wymarzyć.Teraz leżała w wielkim jak boisko piłkarskie łóżku i przeciągała sięleniwie, czując, że do ich prywatnych pokojów, położonych głęboko podposiadłością, zbliża się Tane.Przed godziną opuścił ją, aby spotkać się ze Styksem i kilkoma innymiwampirami na naradzie, w której Laylah nie miała ochoty uczestniczyć.Na razie nikt nie natknął się na żaden ślad Jaelyn i Sylvermysta.AniSergeia.Co gorsza, próby odkrycia, w jaki sposób zaginione dzieckomoże być wykorzystane do otwarcia zasłony między światami, spełzły naniczym.Z tego powodu cały klan wampirów popadł w posępny nastrój.Laylah wolała zatem nie zamykać się na wiele godzin w jednympomieszczeniu ze sfrustrowanymi wojownikami.Od czegoś takiegomożna było tylko nabawić się bólu głowy.Podciągając się w górę i opierając o wezgłowie łóżka, uśmiechnęłasię, bo usłyszała, że Tane otwiera drzwi sąsiedniego pokoju, gdzie spałich syn.Tane okazał się ogromnie oddanym, opiekuńczym ojcem, co wcaleLaylah nie zdziwiło.Było to jednym z powodów, dla których tak bardzogo kochała.Zdumiewały ją jednak reakcje różnych osób odwiedzających jaskinięAnassa.313 Choć może nie powinna się dziwić.W końcu dzieci to rzadkość wśróddemonów, a zwłaszcza w gronie czystej krwi wilków i wampirów.Obecność chłopca sprawiała wszystkim niespodziewaną radość iprzyjemność.Mimo to widok odzianych w skóry potężnych wojownikówtrzymających jej syna w ramionach z niezwykłą czułością budził w niejskrajne osłupienie.Podobnie jak atmosfera podekscytowania otaczającaDarcy i jej przyjaciół, gdy Laylah przynosiła Maluhię do głównegosalonu.Bała się, że jeśli czegoś z tym nie zrobi, rozpieszczą jej syna do granicniemożliwości.Uśmiech wypłynął jej na usta, gdy drzwi sypialni stanęły otworem i dopokoju utrzymanego w kolorach zieleni i kremowej bieli i wyposażonegow meble w stylu kolonialnym wkroczył Tane.Jak zawsze, na jego widok mocniej zabiło jej serce.Mniam.Był takipociągający.Rozkoszując się widokiem szerokich ramion i nagiego torsu orazzielonych spodenek zsuniętych nisko na biodra, Laylah była bliskarzucenia wampira na łóżko.Pomyślała, że ten piękny mężczyzna nigdy, przenigdy jej się nieznudzi.- Co z naszym słoneczkiem? - spytała.- Zpi - zapewnił Tane, przyciskając usta do jej skroni.-I nic dziwnego.Biedactwo było przerzucane z rąk do rąk jak piłka podczas mistrzostwświata.Laylah się roześmiała.Cmoknęła Tane'a w środek szerokiej piersi.- Jesteś zły, bo przez kilka ostatnich nocy nie miałeś szansywystarczająco się nim nacieszyć.- To mój syn.- A ty jesteś wspaniałym ojcem, lecz, jak się okazuje, dziecko towielki skarb dla wampirów.- Laylah odchyliła głowę, aby spojrzeć wmiedziane oczy ukochanego.- Poza tym Maluhia jest uroczy.Każdy maochotę wziąć go na ręce i przytulić.- Jemu jest potrzebny odpoczynek.314 - Nie martw się.Kiedy już będziemy u siebie, Maluhia będziewyłącznie nasz.- U siebie.- Wyraz twarzy Tane'a złagodniał, a bijące od niego ciepłoprzepłynęło przez Laylah niczym najlepszy szampan.- Aadnie to brzmi.- Mnie też się podoba.- Laylah zmarszczyła nosek.-Niestety.Tane pochylił się i pocałował ją krótko, lecz bardzo namiętnie.- Wiem, jednak choć przykro mi to mówić, Styks ma rację.Dopókiktokolwiek wierzy, że Maluhia jest kluczem do bram więzieniaMrocznego Lorda, dopóty musimy chronić naszego synka.A na całymświecie nie istnieje wiele bezpieczniejszych miejsc od jaskini Anassa.- Ponadto Styks chce się upewnić, czy Maluhia nie jest niebezpieczny- dodała Laylah, nie umiejąc się powstrzymać.Tane prychnął ze zniecierpliwieniem.- Tak było na początku, ale teraz traktuje to jako wymówkę, by móc sięnim najzwyczajniej nacieszyć.Laylah się uspokoiła.Po przyjezdzie do Chicago nie była szczęśliwa,że wampiry traktują Maluhię jak pewnego rodzaju konia trojańskiego.Ale nie minęło wiele czasu, a jej syn roztopił serca nawet najbardziejpodejrzliwych demonów.Gdy ostatnio widziała Styksa, przechadzał się po ogrodzie zdzieckiem na rękach i pokazywał malcowi różne konstelacje gwiazd naniebie.Uśmiechnęła się.- Muszę przyznać, że to niesamowity widok.Tane, którego oczy pociemniały, objął twarz Laylah i przesunąłpalcem po jej dolnej wardze.- Nie ma piękniejszego widoku od ciebie, kochanie.Przelała się przeznią fala gorąca.Oczywiście już na samąmyśl o Tanie robiło jej się gorąco i się pociła.- Czy dotarły do ciebie jakieś słuchy na temat Jaelyn i Ariyala? -spytała, odpychając od siebie Tane'a, aby do reszty nie zamącił jej wgłowie.315 - Nie.- Zmarszczył z przejęciem brwi.- Po prostu się rozwiali.- A co z drugim Sylvermystem?- Styks wysłał za nim Kruki, ale bez sukcesu.Laylah pokręciła głową.- Oni nie mogli, ot tak, zniknąć.- A jednak dokładnie tak się stało.- Frustracja Tane'a była wręcznamacalna.Laylah czuła się podobnie.Była pewna, że wampiry bez trudu wytropią Ariyala.Zwiat jestprzecież zadziwiająco mały i niewiele jest na nim miejsc, w którychmożna się ukryć.- A Sergei? - pytała dalej, mimo że znała odpowiedz.Tane miał pełną świadomość, że Laylah nie może się doczekać wieścio siostrze Maluhii.Gdyby coś o niej wiedział, natychmiastpoinformowałby o tym.- Po nim też nie ma śladu - wyznał.Serce Laylah zacisnęło się z bólu.Opadły ją też wyrzuty sumienia.Tysiące razy odtwarzała w pamięci ostatnie chwile w jaskini naKamczatce, próbując przekonać samą siebie, że uczyniła wszystko, comożliwe, by uratować oboje dzieci, jednak nie udawało jej się to.Wiedziała, że nie zazna spokoju, dopóki bliznięta nie będą znówrazem.- Biedne dziecko - szepnęła zduszonym głosem.- Laylah, przestań - mruknął Tane, składając pocieszający pocałunekna jej czole.- Na razie wszystko, co możemy zrobić, to strzec malca iufać, że Jaelyn kiedyś wreszcie się odezwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl