[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo wszystko posiadała talent magiczny.Było nim zwieszanie się naniewidzialnej nici.Drewienko odwracające zaklęcie unicestwiło magię.Powodując gwałtownyupadek potwora i jego śmierć.Niewidzialna nić nie zniknęła.Zadziałała ściągając potwora w dółtak mocno, jak ciągnęła go przedtem w górę.Ale drewienko przepadło.Jak mogli teraz uciec od szaleństwa? Bink rozejrzał się.Odczynnikpiankowy Dobrego Maga zwyciężył smoka.Kopyta i miecz Chestera pokonały węża.Duchbojowy Crombiego przepłoszył skrzydlatego konia.Tak więc indywidualne bitwy zostaływygrane.Ale wciąż trwała ogólna walka.Wielka ilość gwiazdozbiorów pozostała na niebie.Centaur, gigant i wieloryb nie były w staniezejść, gdyż nie mieli skrzydeł, ani nie posługiwali się magią latania, a schody zablokowałolbrzymi wąż.Widząc los swoich kompanów ci pozostali ryknęli stekiem niepohamowanychprzekleństw z bezpiecznej, nocnej kopuły.Wybuchające gwiazdy i kolczaste planety, miniaturowe błyskawice, komety o skręconych ogonach wypływały z ich ust w hojnejgmatwaninie wspaniałych sprośności, a wieloryb bluzgał obscenicznymi zakrętasami. No i co?!  wykrzykiwał Chester. Wejdziemy tam i zrobimy to samo z wami! To wy,tchórze, zaczęliście to wszystko!Crombie, Humfrey i Bink wspomagali go jak tylko potrafili. Nie! Przestańcie!  krzyczał Grundy z grzbietu latającej ryby, zataczając wokół nichregularne koła. Wszyscy widzieliście naturę własnego szaleństwa.Nie popadajcie w nieznowu! Podajcie sobie drewienko, zyskacie ponownie właściwe widzenie.Postawcie stopy zpowrotem na ziemię.Pozwólcie zjawom nie wabić was do zguby! Teraz dobrze mówi  zamruczał Humfrey. Ale upuściłem drewienko!  krzyczał Bink. Upuściłem naszą normalność! Zejdz więc i wez je!  krzyknął golem. A ty, koński zadzie, ty mu je rzuciłeś.Zejdz w dółi pomóż mu poszukać! Kraa!  odezwał się Crombie. A ptasi dziób mówi, że idzie w górę sam, żeby całą chwałęzagarnąć dla siebie. O nie, nie, nie pójdzie!  zaryczał Chester. Dobrze!  zgodził się golem. Musicie iść razem, żeby było honorowo.Wy, prawdziwestworzenia, przywiązujecie wielką wagę do honoru, prawda? Czy honor jest dla ciebie obcympojęciem, ptasi dziobie? Nie chcesz współzawodnictwa końskiego zadu, bo wiesz, żewyprzedziłby cię, gdybyście mieli równy start, co? Kraa, kraa!  Bink niemal zobaczył kometę wylatującą z dzioba Crombiego. Racja! Udowodnij więc, że możesz dotrzymać mu kroku gdziekolwiek i kiedykolwiek,schodząc w dół i odnajdując to drewno przed nim.I zabierzcie gnoma.A koński zad może wziąćtego pechowca ze sobą.Pechowca? To tak golem nazwał Binka? Krew zawrzała w Binku.To dlatego, że jego talent byłniewidzialny. Dobra, ale żebyś tak wpadł w gnój!  powiedział Chester. Pójdę i przyniosę to głupiedrewno.A potem, do chwalebnej bitwy!W ten sposób w chwale zeszli ze szklanych schodów.Potwory powyżej eksplodowały śmiechem.Niebo pojaśniało od ich krzyków.Eksplodowały wielokolorowe bomby czereśniowe, błyszczącetornada, pożary lasów.Wieloryb tak odwrócił rzekę Erydan, że spadająca woda utworzyłaiskrzące się katarakty.Gigant cisnął ogromną maczugą, aż wyrwał gwiazdy z ich łożysk, tak żepofrunęły w dół.Centaur szył błyszczącymi strzałami. Ruszajcie się, ślamazary!  krzyczał golem. Nie słuchajcie tych wyzwisk.Doprowadzi toich do jeszcze większej szaleńczej furii, niż wasza odpowiedz na tę awanturę. A tak  zgodził się Chester.Niezły z ciebie mądrala, jak na mieszaninę dziegciu i sznura. Jestem przy zdrowych zmysłach, gdyż nie odczuwam żadnej z tych głupich emocjiprawdziwych stworzeń.Nic, co mogłoby zakłócić proces myślenia  odpowiedział Grundy.Normalny, ponieważ jestem sznurkiem i dziegciem! A poza tym, jedynie ty możesz wyprowadzić nas z szaleństwa  odezwał się Mag.Jedynie ty jesteś zdolny postrzegać obiektywną rzeczywistość, ponieważ nie istniejesz w sensiesubiektywnym. Tak, czyż to nie wspaniałe?  lecz golem nie wyglądał na uszczęśliwionego.Bink nagle zrozumiał, że Grundy mógłby z łatwością przyłączyć się do ich szaleństwa, chociażwiedział, że wiedzie ich do zguby, jeżeli w ten sposób mógłby udowodnić swoją prawdziwość.Co za paradoksalne fatum! Jakaś strzała uderzyła w krzak kocich języczków w pobliżu i roślina głośno miauknęła, potemfuknęła gryząc strzałę wściekle okładając pączkowymi łapkami, aż ją wyszarpnęła. O, chciałbym wbić mu strzałę tuż pod ogon  mamrotał Chester. Ten centaur jest hańbą dla naszego gatunku! Najpierw odszukaj drewno!  krzyknął Grundy.Jedna z ciśniętych przez giganta gwiazd zadzwięczała nad głową Binka i podpaliła gumowedrzewo.Roślina rozciągnęła się maksymalnie, próbując uniknąć rozlania się własnej płonącejsubstancji.Smród był straszliwy. Nie znajdziemy niczego w tym dymie  skarżył się Chester, kaszląc. Za mną!  krzyknął Grundy pokazując drogę z grzbietu ryby.Krztusząc się, ruszyli za golemem.Konstelacje wyklinały ich z góry, wymierzając kolejnepociski, ale niezbyt celne.Szaleństwo nie ma mocy nad normalnym dowódcą.Raz jeszczeszaleństwo atakowało.Wieloryb znowu pochwycił rzekę i brutalnie wepchnął do nowego kanału.Woda rozlała się po rozgwieżdżonym polu, tworząc cienki mleczny potop.Wtem znalazła nowekoryto, rozlała się w nim, wyrywając kilka rosnących tam gwiazd i wylała się w dół na ziemię. Uważajcie!  krzyknął Bink. Jesteśmy wprost pod wodospadem!Masa wody runęła na nich jak lawina.Rzucali się do desperackiej ucieczki, ale gigantycznakaskada runęła na nich.Przemoczył ich mleczny fluid rozbijając z dzwiękiem grzmotu i pieniącsię na wysokość ramion.Crombie otrząsnął się mokry do suchej nitki, jego pióra straciły blask.Chester objął ramionami swój ludzki tors, jak gdyby chciał odgrodzić się od wzburzonej wody, aMag.Dobry Mag okręcił się dużym, jasnym, kiedyś puszystym plażowym ręcznikiem.Przemoczonyręcznik był gorszy, niż jego brak. Zła butelka  wyjaśnił zakłopotany. Chodziło mi o płaszcz przeciwdeszczowy.Mozolnie wydostali się z bezpośredniego wodospadu i dalej brnęli w wodzie.Bink stwierdził, żema dreszcze.Woda z niebiańskiej rzeki była lodowata.Szaleństwo pociągało Binka, wcześniej,gdy ożywiło gwiazdozbiory, ale teraz dowódca wyprawy wolałby być w domu  suchy i wcieple.Z Cameleon.Ach, Cameleon.Szczególnie lubił ją w jej  normalnej fazie, ani piękną, ani mądrą, aleprzyjemnie normalną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl