[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Oszukiwałam.Dzieci często tak robią", żartuje Martha.By czytać podczas ćwiczeń, nie budząc podejrzeń rodziców, skrzypek Ruggiero Ricci grał pizzicatatylko palcamilewej dłoni, by w prawej móc trzymać książkę.W ten sposób osiągnął szatańską wirtuozerię,wykonując wszystkiedwadzieścia cztery kaprysy Paganiniego podczas jednegokoncertu.Kacyk wspomina, że jego siostra potrafiła graćperfekcyjnie etiudy Chopina, czytając równocześnie Oscara Wilde'a czy Aleksandra Dumasa, amatka nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.Fortepian znaczył tak wiele dla Marthy, że prawie niemiała okazji siedzieć w szkolnej ławce.Ojciec nauczył jączytać i liczyć.Tylko parę miesięcy spędziła w angielskiejszkole w Buenos Aires, ubrana w mundurek.Pózniej jużnie opuszczała domu.Tu pobierała lekcje francuskiego.Oprócz rodziny i fortepianu miała niewielu przyjaciół.Kilka zajęć poza domem, jak nauka pływania.Instruktortwierdził, że jest materiałem na mistrzynię.Nic dziwnego."Pianista to przede wszystkim solidna budowa", mawiałCortot.Jedną z największych uciech małej Marthy było chodzenie z Aidą do kina El Botanico.Ponieważ zakażdym razem ciotka zasypiała, Martha mogła czasem obejrzeć dwa42lub trzy filmy z rzędu.Zdarzało się wówczas, że z powodugorąca zdejmowała w ciemnościach ubranie.Była jeszczemała, gdy pewnego dnia, przechadzając się nago, poczuła pieszczotę swawolnego wiatru podsukienką.Jej dłonieprawdopodobnie przywołują wspomnienie tego cielesnego uniesienia, gdy wykonuje jakiśszczególnie zmysłowyutwór, na przykład Maurice'a Ravela."Jej gra jest mieszanką erotyzmu i mistycyzmu", napisałjeden z krytyków.Kryzys mistyczny nastąpił w wieku dziesięciu lat, kiedychciała przystąpić do Kościoła.Nie mając pojęcia o swychżydowskich korzeniach, Martha chciała zostać ochrzczona,by odpowiedzieć na nieodparty zew sacrum.Z największą żarliwością przygotowywała się doSakramentu, leczwkrótce sztywne dogmaty katolicyzmu zaczęły ją irytowaći nie chciała przystąpić do uroczystej Pierwszej Komunii.Nadal chodziła do kościołów, ale nie podczas mszy.Duchową siłę Marthy Argerich w większymstopniu wyczuwa sięw jej grze niż w życiu.Wiara artystki zrodziła się najpierwdzięki książkom, które pobudziły jej wyobraznię, jak naprzykład Quo vadis, powieść o życiu i męczeństwie pierwszych chrześcijan.Potem cierpieniaczarnych niewolnikóww powieści Chata wuja Toma oraz nieszczęścia Olivera Twistaw Dickensowskiej Anglii wpoiły jej humanistyczne przekonania, które zmieszały się z religijnymduchem.Gdy miała siedem lat, dała swój pierwszy prawdziwykoncert w Teatro San Martin: Koncert d-moll KV466 Mozarta,/ Koncert C-dur Beethovena, a między nimi III Suita angielskag-moll Bacha.Na małej Marcie ciążyła wyjątkowa presja.Rano uklęknęła w łazience i zagroziła sobie:- Jeżeli zagrasz choć jedną fałszywą nutę, umrzesz namiejscu.Ta grozba sprawiła, że poczuła się spokojniejsza.Lecz gdyzbliżał się moment wyjścia na scenę, zaczęło jej ciec z nosa, palce zrobiły się lodowato zimne, zębyzaczęły szczękaćjak kastaniety.Energicznie rozcierała ręce, nie mogąc ichogrzać, a nawet moczyła stopy w gorącej wodzie, gdy kolana zaczynały dygotać.Bliska łez, zzamglonym wzrokiem,zaczęła dreptać w miejscu, by przyspieszyć krążenie krwii ukoić nerwy.Nogi odmawiały jej posłuszeństwa.Scaramuzza, który dyrygował orkiestrą,energicznie popchnąłją na scenę.Dziewczynka odruchowo przecisnęła się przezszeregi skrzypków, kierując się w stronę czekającego na niąfortepianu.Nie słyszała gromkich oklasków publiczności,a już po pierwszych akordach Koncertu Mozarta lęki naglesię rozwiały i zaczęła myśleć tylko o muzyce.Jej najlepsza przyjaciółka Elenita (Martha lubiładotykać jej złocistewłosy) siedziała w pierwszym rzędzie i podczas introdukcjimówiła coś do niej, jakby były same.Martha słuchała jednym uchem znajomego głosu, który jąuspokajał.Jeszcze dziś, na scenie, odczuwa potrzebę rozmowy z osobą, któraprzekłada strony partytury, lub z muzykami w przerwach4344między kolejnymi częściami utworu.Pod koniec tutti dałaznak Elenicie, by zamilkła, i zaczęła grać.Koncert wywołał niebywały entuzjazm widowni.Kiedyten sam Koncert d-moll Mozarta wykonała z orkiestrą podbatutą Alberta Castellanosa na żywo w radiu El Mundo(miała dziewięć lat!), usłyszała z ust Vincenza Scaramuzzynajpiękniejszy komplement w swym życiu:- Wczoraj byłem bardzo zmęczony, miałem samychkretynów na lekcjach.Potem w radiu usłyszałem twójd-moll.Byłem niemal szczęśliwy.Zdaniem Marthy w tym "niemal" był cały Scaramuzza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl