[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na plantacji była tylko jedna biała kobieta, Jean Anderson, szczupła żonalekarza.Jean i doktor stanowili sympatyczną parę w średnim wieku, która na-tychmiast wzięła Betty pod swoje skrzydła.Doktor Anderson był niski i tęgi,miał pucołowate policzki, które oblewały się rumieńcem pod ciemną opaleni-zną, i przerzedzone, jasne włosy.Mieli gramofon i mnóstwo płyt z dobrymi na-graniami popularnych ballad i muzyką operową.Wieczorami woleli siedzieć wLRT milczeniu i cieszyć się swym towarzystwem oraz słuchać muzyki, niż spędzaćczas w gronie hałaśliwych plantatorów.Betty słyszała czasami urywki Gilbertai Sullivana, które przynosiły spoza drzew kapryśne powiewy wiatru.Domek Andersonów znajdował się w najbliższym sąsiedztwie i każdegoranka, gdy Gerald szedł po śniadaniu do pracy, Betty słyszała poszczękiwanieroweru Jean i jej lakoniczne  dzień dobry" rzucane Ah Kitowi. Ze służącymi trzeba rozmawiać po malajsku  powiedziała Jean, wi-dząc, jak Betty usiłuje bezskutecznie wyjaśnić Ah Kitowi, jak się korzysta zlodówki.Był to luksusowy prezent ślubny od rodziców Geralda.Służący przy-gotowywał obiady na cały tydzień i przechowywał je w białym warczącym pu-dle, co zdaniem Betty, było sprzeczne z zasadami higieny. Zapiszę ci niektóre podstawowe zwroty  zaproponowała Jean.Przydadzą się, jak będziesz w kłopocie.I nie przejmuj się, moja droga, oniuważają, że w lodówce jedzenie można przechowywać w nieskończoność. On zawsze ma taki wyraz twarzy, jakby drwił ze mnie, jakby uważałsię za coś lepszego  skarżyła się Betty. Chińczycy są przekonani o swej wyższości, dlatego są doskonałymisłużącymi.Można się z nimi naprawdę zaprzyjaznić i nigdy nie ma potrzebyich łajać, bo i tak stawiają sobie wysokie wymagania. Ale zawsze gdy idę, by mu coś powiedzieć, zachowuje się tak, jakbymrobiła coś, co go obraża  mówiła Betty. To ty chodzisz do jego mieszkania? Oczywiście  odparła Betty z pewnym zakłopotaniem. Nigdy więcej tego nie rób, moja droga.Nie wchodzi się do mieszkaniasłużących.To ich dom, i nie wolno ich tam nachodzić.Wystarczy, jak go za-wołasz, a wyjdzie do ciebie z uśmiechem na ustach.Betty posłuchała rady doświadczonej sąsiadki i od tej pory Ah Kit wybie-gał ze swej chaty ochoczo, zapinając w pośpiechu nieskazitelnie białą, wy-LRT krochmaloną kurtkę.Gotował na wolnym powietrzu, między dwoma domami,w puszce po nafcie, którą podgrzewał na węglu drzewnym.Potem wrzucał doniej składniki, które siekał tasakiem na wysokim pieńku.Betty była zadowolo-na, że nie ma wstępu na terytorium Ah Kita, bo kiedyś zauważyła, że kładziena stolnicy coś, co przypominało żabę.Pewnego ranka Betty wyjrzała przez okno i zobaczyła wielkie ilości ryżu imąki rozsypane na obrusach porozkładanych na szorstkiej trawie.Kazała AhKitowi natychmiast pozbierać zapasy i pochować do puszek.W odpowiedzizalał ją potokiem słów, a następnie próbował spokojnie tłumaczyć po malajsku,o co mu chodzi.Mówił bardzo powoli, cedząc każde słowo, wreszcie machnąłręką i poszedł sobie. Miał zupełną rację  powiedziała Jean, wysłuchawszy relacji Betty.Gdy jest ciepło i słonecznie, dobrze jest rozłożyć zapasy na powietrzu.W tymklimacie nie sposób uchronić się przed wołkami zbożowymi i innym robac-twem.Ale jak wystawi się produkty na słońce, owady znikają, a mąkę czy ryżmożna przesiać i włożyć z powrotem do pojemników.Przekonasz się, że pro-wadzenie tutaj domu to ustawiczna walka z owadami.Jak przyjechałam tu poraz pierwszy, zdawało mi się, że Malaje leżą na mrowisku.Przyjazna i uczynna sąsiadka mogła udzielić Betty wielu wskazówek do-tyczących spraw domowych, ale nie mogła nic poradzić na jej dyskomfort fi-zyczny.Betty szybko przywykła do tego, że ma pod paskiem sukienki kawałekprzesiąkniętego potem materiału.Pogodziła się z faktem, że musi trzy razydziennie przebierać się od stóp do głów.Gdy zakładała przewiewną sukienkębez rękawów, jej ramiona pokrywały się swędzącą wysypką i potówkami, agdy je zasłaniała, oblewała się potem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl