[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziecko straciło apetyt, ssało palec i moczyło się.Często budziło się zkrzykiem.Psycholog z kliniki Johna Tracy'ego zaprosiła Joscelyn narozmowę.- Pani Peck, pomyślałam, że może chce pani porozmawiać o jakichśkłopotach domowych - powiedziała serdecznie.- O jakich kłopotach?- Wie pani, że stres związany z posiadaniem głuchego dzieckawpływa na stosunki w rodzinie.Joscelyn rozpaczliwie pragnęła zrzucić z siebie ciężar domowychkłopotów.Ale czy może szukać wewnętrznego ocalenia za cenęwyjawienia tajemnic zachowania Malcolma?- Wszystko układa się nam jak najlepiej.Ale dlaczego pani mniewezwała? Czyżby Lissie miała jakieś trudności?- Zawsze była najlepsza, ale w ostatnim miesiącu zamknęła się wsobie.Stroni od dzieci.Musiała to pani zauważyć w czasie dyżurów.Boże, moja biedna Lissie - pomyślała Joscelyn.- Przy mnie zawsze jest ruchliwa.- Pani Peck, proszę zrozumieć, że o nic pani nie obwiniam.Sądzęjednak, że byłoby dobrze, gdyby przyszła tu pani z mężem.Też pomysł.- Jest bardzo zajęty.- Nie wątpię.Tak rzadko go tu widujemy.- Był niedawno i Lissie bez przerwy się do niego przytulała.Ciąglesię śmialiśmy.No, no.- Wie pani, gdzie mnie szukać, gdybym była potrzebna.- Panipsycholog westchnęła.- I dziękuję, że pani przyszła.RS 326ROZDZIAA CZTERDZIESTY CZWARTYW ostatnią niedzielę lipca Peckowie zostali zaproszeni na wczesnąkolację do Ivorych.Prócz nich był tylko senator George Murphy.Malcolm, który nigdy przedtem nie zetknął się osobiście z gwiazdą tejwielkości z kręgów polityki czy świata filmowego, chciał się pokazaćod najlepszej strony.Rozmawiał swobodnie, bez cienia uniżoności,acz ze stosownym szacunkiem.Curt przygotowywał barbecue, Lissie nieufnie popatrywała nanieznajomego.Były aktor był uważany przez wszystkich, niezależnieod ich zapatrywań politycznych i gustów filmowych, za dobrotliwegoczłowieka.- Jak się masz, maleńka.Czy ktoś ci już kiedyś mówił, jaka jesteśśliczna?Przed ostatnimi przeżyciami podeszłaby bliżej, ale teraz, z palcemw buzi, tuliła się do kolan Joscelyn.- Lissie zle słyszy, ale fantastycznie czyta z ust - powiedziałaHonora, podając pizzę.Senator podszedł do małej i przyklęknął.Lissie wyjęła palec z ust,spoglądając na niego bojazliwie.Uśmiechnął się do niej.Nie odsunęłasię, więc wziął ją na ręce.Na moment zesztywniała, ale pozwoliła sięzanieść na ogrodowy fotel.- Opowiem ci bajkę.Dotknij tu rączką.- Położył jej małą dłoń naswojej krtani.- I patrz uważnie.Zaczął jej opowiadać historię o trzech niedzwiadkach.Wkrótcedziewczynka zanosiła się śmiechem, dotykając jego sławnego gardła,ust, piersi.Joscelyn, Honora i Curt śmiali się serdecznie, ale w uśmiechuMalcolma Joscelyn dostrzegła jakiś żal.Wynagrodzę mu to, kiedy będziemy sami - postanowiła.Kiedy wracali do domu, jego nastrój uległ zmianie.Zaczął kolejnąkłótnię.- Czy kiedykolwiek pójdziemy gdzieś sami?RS 327- Byliśmy przecież u Binchowów.Joscelyn nie odwracała głowy,by nie przyciągać uwagi Lissie.- A jeśli chodzi o Curta i Honore, tonie.Lissie została przez nich zaproszona.Zapomniałeś, że są jejwujostwem?- Coś ci powiem.Jeśli o mnie chodzi, to małżeństwo zbliża się doswojego parszywego końca.Jego zaczepny ton nasunął jej nagle podejrzenia.Może zleodczytywała jego parszywy nastrój w ostatnich tygodniach.Możewcale nie miał kłopotów z Paloverde Oil.Może znalazł sobie jakąśdziewiętnastolatkę z wielkim biustem i ptasim móżdżkiem, któraadoruje go jakby był księciem Karolem?- Też nie widzę, żeby ostatnio było usłane różami.- No to pomyśl o przyszłości.Zastanów się, jak każde z nasmogłoby żyć na własną rękę.- Zgadzam się, to jawny skandal, że senator Murphy przestał sięzajmować tobą i zaczął opowiadać Lissie bajkę.Coś ci powiem,kupimy taką taśmę, jakie mają teraz lalki, zainstalujemy ją Lissie inastępnym razem żadna wielka gwiazda filmowa nie zorientuje się, żenasza córka jest głucha.Malcolm chwycił ją za pierś i mocno uszczypnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl