[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedna z dziewczynek na przykład, wraz z przyjaciółkami, dotykiem ucząc się ciała jednego zchłopców, doprowadziła go w końcu do nader widocznego stanu podniecenia.Roześmiała sięgłośno, zmru\yła pieszczotliwie oczy, po czym nie mniej spontanicznie wynalazła sposóbspo\ytkowania tego stanu.Z wdziękiem wzięła do ręki biały członek chłopca, podziwiałaprzez chwilę kontrast między tą białością a ró\owomięsistą \ołędzia, i nagle wsunęła go sobiedo ust, zupełnie jak angielskie dziecko ssące łakocie.Nie mogłam powstrzymać się odśmiechu widząc, z jaką niestrudzoną \arłocznością zasysa, prze\uwa i przygryza zgrabnyogonek małego dzikusa.Jedna z jej kole\anek, zobaczywszy ją tak uszczęśliwioną,bezceremonialnie odebrała jej zdobycz.Wyjęła z buzi współtowarzyszki ten zakazany, aprzecie\ dostępny śliczny owoc, stracony i odzyskany, i pochyliła się jak miedzianobrązowacienka liana, by chwycić go własnymi wargami.Chłopiec zaczął mrugać powiekami przesłaniającymi rozszerzone zrenice i cię\ko dyszeć.Lecz jego uroczy kat wyjątkowo nieokazał się zbytnim egoistą, i mo\e nawet szkoda.Kat, dziewczynka, zanim pozwoliła ofierzespuścić się do buzi, wyrzekła się tego, co zdobyła, i całkiem dobrowolnie, z czystejszczodrości, ofiarowała to innemu małemu chłopcu.Wspomniałam ju\, \e z takiej czy innejprzyczyny tubylcy, kiedy są razem, nie okazują się zbyt wielkimi zuchami.Być mo\e tylkodlatego, \e kobiet jest więcej.Tak więc chłopiec wzbraniał się ze śmiechem przed przyjęciempodarunku, który chciano mu ofiarować.A dziewczynki bardzo na to nastawały, szczebiocąc. Ale dlaczego? Zobaczysz, jakie to dobre - mówiły mu na pewno. Rzeczywiście, dlaczego by nie? - musiał pomyśleć.Przyjął więc kutaska kolegi, musnął go brzegiem warg, jak próbuje się zbyt gorącedanie, possał go z początku lękliwie, potem przymknął oczy, stawał się coraz powolniejszy wruchach i coraz \arłoczniejszy.Roześmiane dziewczynki wymyśliły teraz inne zabawy,wyłoniły chłopców i porozdzielały ich pomiędzy siebie. My te\ jesteśmy bardzo dobre mówiły im z pewnością.I odkrywając krok za krokiem własne kształty, rysunek własnych ciał - by tak rzec -przyuczały młodych i pełnych wdzięku kochanków, przytulały ciemne głowy do siebie, doswych piersi i szparek, przewracały się na brzuchy w ciepłej trawie i oddawały, by jepieszczono, by spijano rozkosz ze szczelin ich małych prowokujących tyłeczków, małychelastycznych pipek.Tyle \e nigdy nie zdarzyło mi się widzieć takich miniaturowychkochanków całujących się w całym tego słowa znaczeniu w usta.Czasami le\ą objęci wtrawie, jedno obok drugiego, i wówczas wargi chłopca dotykają warg dziewczynki.Ale nigdynie posuwają się dalej, jakby sam pocałunek był im całkowicie nie znany, obcy.Zamiastwymieniać pocałunki, wydaje się, \e wolą razem oddychać, obwąchiwać się, wdychać swojąwoń z wielką czułością.U nas w Anglii często widywałam, jak w ten właśnie sposób kochająsię konie.I w porównaniu z tym nasz pocałunek wydaje się, nie wiem dlaczego, nabieraćprostackiego i pośpiesznego charakteru, staje się niestosowny, głupio \arłoczny i plugawy.Nie zdarzyło mi się tam równie\ widzieć, aby któraś z dziewczynek, kiedy byliśmy na leśnejpolance, odwa\yła się wło\yć sobie między delikatne i krągłe uda naprę\ony członek swegotowarzysza.Mimo to muszę przyznać, \e pragnęłam z całego serca, a\eby jedna lub drugapowa\yła się na to.Mo\na bowiem cierpieć za pośrednictwem innej osoby z powoduniespełnienia - doświadczyłam tam tego na sobie.Lecz sądzę, \e wszystkie te dzieci byłydziewicze i \e wiedziały, \e takie są tym lepiej, i\ plemię przywiązuje do tego szczególnąwagę w trakcie rozmaitych rytuałów, na przykład w chwili osiągnięcia dojrzałości.Co dostosunku analnego, wydaje mi się wielce prawdopodobne, \e rzęsiste łzy przelewane przez tę spośród nich, którą Ga-Wau i jego nicpoń kole\ka sodomizowali owocem, a tak\e to, copraktykowano na mnie, sprawiało, i\ takie doświadczenie musiało nie wydawać im się nazbytpociągające.Zresztą podzielam w tym względzie ich odczucia.Bowiem pomysłowośćkobiety nigdy nie miała równego sobie rywala ani innego hamulca oprócz przezorności.Ajednak jedna z najładniejszych dziewcząt, pragnąc wbrew naturze osiągnąć zaspokojenieprzynajmniej swojej ciekawości i zyskać całkowitą pewność - paradoksalnie wydało mi się,\e był w tym szczyt kobiecości - nie spoczęła, a\ udało jej się uło\yć w trawie obok siebie, awłaściwie jednego za drugim, dwóch uroczych brązowoskórych chłopców.Le\eli na boku wten sposób, \e pierś jednego przylegała do pleców drugiego.Wówczas mała awanturnicapoprosiła tego ostatniego, by podciągnął kolana i tym sposobem odsłonił i rozwarł swojeidealnie kształtne młodzieńcze pośladki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl