[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Walt i ten drugi glina, którego imieniazapomniałem, nie mogli się doczekać, żeby opowiedzieć znajomym,jak gładko twój kawaler poradził sobie.- On nie jest moim.M.J.zignorował jej słowa.- Więc potem poszłaś do niego na romantyczną kolację wedwoje, a jeszcze potem urządziliście sobie piknik, gdzieniebezpieczeństwo było już mniejsze, bo tylko pogoda.- Nie bądz śmieszny.Nasza kolacja wcale nie była romantyczna.Zamówiliśmy pizzę do domu, a Laurel zbudziła się z krzykiem, bomiała koszmarny sen, a.- Nie mów mi tylko, że nie mieliście spokojnej chwili dla siebie.Naturalnie nie myślę o łóżku, na to jeszcze nie przyszedł czas.Musicie trochę lepiej się poznać, poczuć się wobec siebie swobodniej,bardziej ufnie.- Urwał i popatrzył na Allison.- Jesteś biała jakkreda, Allie! Co się stało?121RS - Coś mi się nagle przypomniało.- Chwyciła za szklankę iwypiła duży łyk piwa.- Chyba wiem, dlaczego ten facet tak migmatwa myśli.- Przyznajesz mi rację?- Niezupełnie.- Odstawiła szklankę na stół i za-bębniłapaznokciami po blacie.- Może boję się tego, czym jest symboliczniew mojej podświadomości: mężem dla mnie i ojcem dla moich dzieci.- Nie powiem, żebym nadążał za tym rozumowaniem.- M.J.spojrzał na nią krytycznie.- Allie, kuzyneczko droga, naprawdęplączesz się w zeznaniach.- Nie.Posłuchaj, to wszystko pasuje.Gdybym, jak twierdzisz,była naprawdę zakochana, musiałoby zajść między nami coś więcej.Nie uwierzę, że w moim wieku i z moim doświadczeniem mogęzachwycać się facetem, nie.- Nie poddawszy go próbie użytkowej?Roześmiała się, ale zaraz spoważniała.- Nie bądz wulgarny.Chociaż w zasadzie masz rację.Sam więcwidzisz, że to, co się ze mną dzieje, jest zapewne powodowanestrachem, że człowiek, który mnie pociąga, okaże się podobny doPaula.Rozkocha mnie w sobie, a potem zostawi.Brzmi tobeznadziejnie głupio, ale nie wiem, czy nie to właśnie mnie dręczy.- Zdaje się, że myślisz we właściwym kierunku, w każdym razie,jeśli chodzi o twoje uczucia.- M.J.przymrużył oczy.- Ale mąż iojciec? To bardzo poważne słowa.%7łeby tak od razu przypinać je domężczyzny? Nawet jeśli tylko w podświadomości.122RS - On sam do tego dąży.Stara się być ojcem dla Laurel, a dlamnie właśnie kimś w rodzaju męża.Nie rozumiesz? Razem jemyposiłki, opiekujemy się dzieckiem, rozmawiamy, odwiedzamy się, aleto wszystko toczy się w domowej atmosferze, po przyjacielsku, bezwielkich wzlotów.- Urwała i znów zamyśliła się nad czymś.- I co dalej? Zdaje się, że wpadłaś na nowy trop.Pokręciłagłową.- Nie wiem.Wciąż mam zamęt w głowie, kiedy próbuję nazwaćswoje uczucia.Może rzeczywiście potrzebuję z nim prawdziwego samna sam.%7łeby nie mogła nam przeszkodzić Laurel ani burza niezapędziła nas do piwnicy, w której poczciwy staruszek ciągle nazywaMatta moim mężem, ani.- Ani żebyś nie mogła znalezć pretekstu dla uników, którerobisz, nie chcąc przyznać się do tego, że masz ochotę na tego faceta.- M.J.zmienił pozycję.- Nie czuję się zbyt swobodnie, doradzając ciw tych sprawach, ale może powinnaś po prostu iść z nim do łóżka irozwiązać w ten sposób tajemnicę.Wsparła podbródek na dłoni i spojrzała w bok.Dziwna parawciąż im się przyglądała.Ostatniego fragmentu rozmowy nie moglijednak podsłuchać, gdyż Allison świadomie zniżyła głos.- Może masz rację - przyznała.M.J.zmierzył Allison wzrokiem, a potem wskazał na jej talerz.- No to jedz.Będziesz potrzebowała dużo sił.Minęło sporo czasu, nim się do tego zabrała.Przeszkodził jejdługi atak śmiechu.123RS W sobotę Matt skonstatował, że jest w stanie tak wielkiegopodniecenia, w jakim bywają chłopcy w wieku dorastania.W ciąguostatniego tygodnia widywał Allison jedynie przelotnie i teraz pragnąłnatychmiast ją zobaczyć, dotknąć, poczuć jej zapach, porozmawiać znią znowu o wszystkim i o niczym.Był zdenerwowany i bardzo go todziwiło.Pod wieloma względami ostatni tydzień, z weekendem włącznie,bardzo mu się udał, i to dzięki Allison.Pod innymi względami byłżałosnym koszmarem, ale to nie miało z Allison nic wspólnego.Studentka, którą Allison znalazła mu do opieki nad dzieckiem,przyszła w tym tygodniu dwukrotnie i okazało się, że radzi sobie zLaurel nie najgorzej.Nazywała się Debbie Preston i była spokojną,poważną dziewczyną z subtelnym poczuciem humoru, a ponieważstudiowała psychologię, potrafiła zrozumieć nastroje Laurel.Cowięcej, była zaręczona i absolutnie nie miała zamiaru go uwieść.Do jego życia zaczął wkraczać ład.Problem polegał tylko na tym, że Matt nie wiedział, na czymwłaściwie ów ład ma polegać.Uczucia, jakie żywił do Allison,wydawały mu się po części jasne, po części jednak bardzo zawiłe.Czynaprawdę chciał, by została jego przyjaciółką lub kochanką na pewienczas? Czy miał prawo stać się jej kochankiem, znając historię jej życiai wiedząc, w jaki sposób opuścił ją mąż? Bo przecież wiedział, że i onw końcu ją opuści.Miał tyle kłopotów z opieką nad Laurel i zzarządzaniem majątkiem Essexów, że chciał wynieść się z LinvilleSprings natychmiast po uporządkowaniu wszystkich spraw.124RS Do licha, czemu to wszystko musi być takie skomplikowane?Zerknął kątem oka na swe odbicie w lustrze i z zadowoleniem skinąłgłową na widok bardzo konserwatywnego ciemnego garnituru,zestawionego z białą koszulą i krawatem w czerwono-granatowe pasy.Allison zaprosiła go na zabawę organizowaną przez kościół, ubrał sięwięc jak do kościoła.Mgliście pamiętał, że wspominała też o jakiejśszczególnej grupie etnicznej, nie mógł jednak sobie przypomnieć, czymieli to być Grecy, Włosi, czy jeszcze ktoś inny.To jednak nie miałoznaczenia.Nie wątpił, że wieczór będzie bardzo przyjemny, choć bezszaleństw.Ważne, że miał go spędzić z Allison.Allison była prawie gotowa, gdy usłyszała dzwięk dzwonka.Znieruchomiała na chwilę, nasłuchując ujadania Fred.Uświadomiłasobie bowiem, że nie powiedziała Mattowi o tym wieczorzedosłownie niczego.Nie powiedziała mu nawet, że idą na zabawę we czworo, z M.J.iMirandą.Co tam, Matt jest przecież amatorem przygód.Ma terazszansę tego dowieść.Odłożyła szczotkę do włosów i ruszyła do holu,uspokajając po drodze Fred.Otworzyła drzwi, uśmiechnęła się.izaniemówiła.Matt Glass wyglądał jak gwiazdor filmowy albo model zczasopisma: spokojny, wymuskany do najdrobniejszego szczegółu.Wniczym nie przypominał gotowego na wszystko podróżnika aniudręczonego samotnego rodzica dwuletniej diablicy.Allison podobałasię ta zmiana.Już po ich ostatnim spotkaniu, gdy przypadkiem wpadli na siebiew centrum handlowym, a Laurel skutecznie im przeszkadzała w125RS nawiązaniu sensownej rozmowy, Matt odwiedził fryzjera.Włosy miałostrzyżone, gładko wygolona twarz lśniła opalenizną.Sprawiałwrażenie światowego i bardzo eleganckiego człowieka.Garnitur miałoczywiście szyty na miarę.- Cześć - wybąkała w końcu.- Wejdz, proszę.Fred powitała go entuzjastycznie, lecz nawet gdy pochylił się,by ją poklepać, nie mógł oderwać wzroku od jej pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl