[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozparty w fotelu, pogładził świeży zarost, gorączkowo szukającsposobu na odzyskanie równowagi.Ku swojemu zaskoczeniu dość szybko go105SR znalazł.Wystarczyło zadzwonić, skusić ją ciekawym zaproszeniem, nasycićnamiętność i wygnać na zawsze z serca i umysłu.Niech wie, co straciła!Najgorsze, że i on dokładnie wiedział, co traci.Potrzebował jej do życia jakpowietrza.Odpędziwszy ostatnią niewygodną myśl, sięgnął po słuchawkę.Zaskoczyło go chłodne, niemal urzędowe powitanie.Byłe kochanki naogół piszczały z radości, słysząc ponownie jego głos.Tymczasem Jessicarzucała krótkie, lakoniczne odpowiedzi jak urzędniczka z centrali telefonicznej.Po wymianie powitalnych uprzejmości spytała niemal oficjalnym tonem:- Co mogę dla ciebie zrobić, Salvatore?Aż uniósł brwi ze zdziwienia.Usłyszał w jej głosie wyraznezniecierpliwienie, jakby w czymś przeszkodził.- Pamiętasz, że wybieraliśmy się piętnastego na operę? Zdecydowałem,że mimo wszystko powinniśmy tam iść razem.On zdecydował! Jak zwykle.Jessica zacisnęła zęby ze złości.Lustro w przedpokoju pokazało jej bladą, wymęczoną twarz.Czy niezdawał sobie sprawy, że przysparza jej cierpień? Nie, z całą pewnością nie.Dotego, żeby pomyśleć o innych, trzeba być człowiekiem, a nie samolubnymtyranem.Jednak chociaż właśnie dał kolejny popis arogancji, serce jej mocniejbiło, odkąd usłyszała jego głos.Od dnia rozstania cierpiała męki.Terazsztucznie podsycała w sobie złość, żeby nie ulec jego woli, a pózniej znów niezostać na lodzie.Z największym trudem opanowała sprzeczne emocje.- Nie mogę - powiedziała tak spokojnie, jak potrafiła.- Dlaczego?- Nie wypada, ponieważ już nie jesteśmy parą - wycedziła dobitnie.106SR Salvatore czekał na dalszy ciąg.W pierwszej chwili pomyślał, że to tylkotypowa kobieca zagrywka, że wymyśli jeszcze parę mało przekonującychwymówek tylko po to, by w końcu z udawanym ociąganiem przyjąćzaproszenie.Lecz nic takiego nie nastąpiło.Po drugiej stronie panowała cisza.- %7łartujesz?- Nie.- To wydarzenie kulturalne na skalę światową.Występują najlepsi artyści- przekonywał żarliwie wbrew swoim zwyczajom.Do tej pory żadnej niemusiał namawiać na wspólny wypad.- Marzyłaś o obejrzeniu tego spektaklu.- Owszem, kiedyś.Z pewnością bez trudu znajdziesz zastępstwo.- Nie miałabyś nic przeciwko temu?- Moje odczucia nie mają żadnego znaczenia.- Przemyśl moją propozycję.Daj znać, jak zmienisz zdanie.Niestety, nie zadzwoniła, nie napisała na adres internetowy, nie wpadła zniespodziewaną wizytą.Nic.Absolutna cisza.Rozczarowany Salvatore po-stanowił skusić ją upominkiem.Wysłał jej na adres domowy jedwabną suknięw kolorze maków i naszyjnik z brylantów.Pózniej usiadł przy telefonie iczekał.Postawił ją w sytuacji bez wyjścia.Musiała zareagować.Owszem, zadzwoniła, lecz zamiast spodziewanych okrzyków zachwytuusłyszał wymówkę:- Niepotrzebnie przysłałeś mi te rzeczy.- Nie podobają ci się?Jessica zerknęła na najpiękniejszą kreację, jaką w życiu widziała.Gdyrozpakowała prezent, zaparło jej dech z zachwytu.A od naszyjnika oczu niemogła oderwać.Diamentowe krople migotały wszelkimi barwami tęczy,spływały jej z palców niczym świetlisty strumień, zaklęty w szereg kamieni.107SR - Dlaczego mi je kupiłeś? - dociekała, jakby nie wiedziała, że próbuje jąkupić ostentacyjnym prezentem.- %7łeby zmiękczyć twoje serce, cara - odpowiedział wprost.- Załóż je doopery.Będziesz zachwycająco wyglądać.Oczywiście marzyła o tym, by włożyć suknię i brylanty - dlatego, żedostała je od niego, a nie z powodu ich wartości.Podobnie jak tęskniła zaSalvatore, a nie za uczestnictwem w życiu kulturalnym stolicy.Ale musiałaodmówić.Nie mogła ryzykować spotkania z mężczyzną, który nie od-wzajemniał jej miłości.Walcząc z nieodpartą pokusą, zacisnęła dłoń nabrylantach, by ich blask nie przypominał, co straciła.- Pozwól, że powtórzę: nigdzie z tobą nie pójdę - wycedziła dobitnie.Salvatore z wściekłością zabębnił palcami o udo.- Jak cię przekonać? Czego żądasz? Szmaragdów, góry złota?- Nie możesz mnie kupić! Nie jestem na sprzedaż! - Odwiesiłasłuchawkę.Salvatore osłupiał.Po raz pierwszy kobieta jako pierwsza zakończyła znim rozmowę i to w tak gwałtowny sposób.Urażony i rozczarowany, poszedłdo klubu, by rozładować emocje aktywnością fizyczną.Pływał całą godzinę,ale niewiele to dało.Podczas kolacji z bogatym szejkiem jego myśli cały czas krążyły wokółJessiki.Usiłował rozstrzygnąć, czy naprawdę go odepchnęła, czy znówprowadzi jakąś nieczystą grę.Stanowczy ton i nieprzejednana postawawskazywały, że uważa rozstanie za ostateczne.Wiecznie zapracowany Salvatore tym razem nie wiedział, co zrobić znadmiarem wolnego czasu.Tylko posępne myśli wypełniały pustkę, którą posobie zostawiła.Mimo woli wrócił myślami do wycieczki do Paryża - donajszczęśliwszych wspólnych chwil, zanim odkrył, że sprzedała bransoletkę.108SR Wkrótce po najpiękniejszym weekendzie w życiu niemal ucieszyło go, że gookłamała.Teraz pokutował za tę radość.Ze wstydem przyznał przed sobą, żeszukał powodów, by zle o niej myśleć, choć przeznaczyła uzyskane pieniądzena pomoc dla chorej babci.Urażona duma i chęć odzyskania wolnościprzesłoniły mu oczywisty dowód szlachetności.Nie chciał widzieć, że przed-kłada zdrowie bliskiej osoby nad błyskotki.Na koniec wspomniał jeszczespacer po pchlim targu w Paryżu.Za radą sekretarki spędził popołudnie na targu Camden.Zwykle omijałtakie miejsca, barwne, zgiełkliwe i gwarne, jakby żywcem przeniesione z epokihipisów.Właściwie nie bardzo wiedział, czego szuka, póki nie znalazł.Wieczorem zapukał do drzwi domku w dzielnicy Shepherd's Bush.Otworzyła mu Willow [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl