[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Raley ruszył w kierunku tej grupy.George zobaczył go i wyszedł munaprzeciw.Jego uśmiech był szeroki i szczery, głos głęboki i donośny. Raley Gannon we własnej osobie, jednak mi się nie wydawało!Widziałem cię w kaplicy, stary! Jezu Chryste, kiedy widzieliśmy się ostatniraz? Pięć lat temu.Witaj, George.Postanowił wejść w narzuconą przez McGowana rolę i mocno uścisnąłwyciągniętą ku niemu rękę.George poklepał go po plecach i zmierzyłuważnym wzrokiem. Dobrze wyglądasz, Raley! Nadal w formie! Masz kilka siwych włosów,ale poza tym ekstra! Dzięki. A ja?  George znacząco położył rękę na brzuchu. Cóż, przybyło miparę kilo.Raley nie zamierzał tego komentować.Nie ulegało wątpliwości, żeMcGowanowi rzeczywiście przybyło parę kilo, a raczej więcej niż parę. Ożeniłem się. Słyszałem. Odszedłem z policji i zacząłem pracować dla teścia.Raley pokiwałgłową.To także nie było dla niego nowiną.312RLT  Wiesz, że mój ojciec pracował dla Lesa do ostatniego dnia  ciągnąłGeorge. Myślałem, że małżeństwo z córką szefa zapewni mi pewneprzywileje, ale bynajmniej.Szturchnął Raleya w ramię i roześmiał się, ale jego śmiech zabrzmiałnieszczerze.Spod maski sztucznej wesołości wyzierało zdenerwowanie.Cochwilę oblizywał wargi i rozglądał się dookoła.Nie był zadowolony z tegospotkania, co tylko utwierdziło Raleya w przekonaniu, że George ma powodydo niepokoju.Czyżby doniesiono mu, że Britt Shelley najprawdopodobniejznajduje się w leśnym domku Raleya, a nie na dnie rzeki, zgodnie zwcześniejszymi założeniami? No, dosyć już o mnie  powiedział McGowan. Co teraz porabiasz,Raley? Cóż, dziś biorę udział w pogrzebie.Wesołość George'a pękła niczym przekłuty balon.Jego twarz,pozbawiona błysku dużych, białych zębów, zyskała ciężki wyraz, policzkiopadły, poznaczone głębokimi bruzdami sygnalizującymi skrywaneniezadowolenie z życia i skłonność do używek.George spojrzał na stojący przed kaplicą karawan. Cholerna sprawa, co?  rzucił. Uhmmm. Kompletny szok! Nie miałem pojęcia, że miał raka, a ty? Dowiedziałem się dopiero po tym, jak został zamordowany  odparłRaley.George wyjął chusteczkę z kieszeni spodni i otarł pokrytą kroplami potugórną wargę. Najpierw rak, a potem coś takiego  wymamrotał.313RLT Nie spuszczał wzroku z Raleya, jakby chciał wyczuć jego reakcję, lecztwarz Raleya nie zmieniła wyrazu. Ty i Jay długo się przyjazniliście. Praktycznie całe życie.Przestaliśmy widywać się pięć lat temu.George przestąpił z nogi na nogę, poruszył ramionami i odchrząknął.Wszystko to były oczywiste oznaki zdenerwowania, które były gliniarzpowinien umiejętnie zamaskować. No, przecież wiesz, jakim babiarzem był Jay. powiedział, celowowymijając jakiekolwiek odniesienie do Suzi Monroe. Mógł przelecieć tysiąclasek i jeszcze nie miałby dosyć.Zawsze węszył za świeżym mięskiem, a natwoją damę od początku miał chętkę.Poza tym wtedy, gdy się spiknęli, ty jużustąpiłeś mu pola. Nie tyle ustąpiłem pola, ile zostałem z niego wykopany.Zniesławiony,zdyskredytowany i wyrzucony z pracy.McGowan nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ za jego plecami pojawiłasię Miranda. George?Odwrócił się, wdzięczny za możliwość odwrócenia uwagi Raleya. O, jesteś, kochanie!  Ujął żonę za rękę i przyciągnął do siebie.Miranda miała obcisłą czarną suknię, pantofle na wysokich obcasach,czarny kapelusz z delikatnej słomki o szerokim rondzie i ciemne okulary.%7łałobny strój w luksusowej wersji, pomyślał Raley. Pamiętasz Raleya Gannona?  zapytał George. Stary kumpel Jaya,jeszcze z dzieciństwa. Sławny strażak. Miranda zdjęła okulary. Pamiętam, oczywiście.314RLT Rzuciła Raleyowi uśmiech, który sugerował, że ma przed sobą jedynegomężczyznę na ziemi, i to odpowiednio wyposażonego, o czym bardzo pragnęłaby się przekonać. Witaj, Mirando. Gdzie się podziewałeś przez te wszystkie lata? Tu i tam.W żadnym specjalnym miejscu.Jej śmiech był gardłowy iseksowny. Wygląda na to, że było to idealne miejsce!  Na moment zawiesiła głos. Cóż, cieszę się, że cię widzę, szkoda tylko, że akurat w takichokolicznościach.Raley skinął głową. Ale Jay nie chciałby, żebyśmy się smucili, prawda? Na dodatek jest takcholernie gorąco. Przesunęła palcem w dół szyi, jakby chciała zwrócić uwagęna wilgotną od potu skórę tuż nad linią dekoltu.Nie musiała tego robić.%7ładen normalny mężczyzna nie byłby w stanienie zauważyć jej fizycznych zalet. Tata proponuje, żebyśmy wpadli na drinka do klubu  zwróciła się domęża, ani na moment nie odrywając wzroku od Raleya. Zwietny pomysł!  George otarł twarz chustką. Jedz z nami, Raley  powiedziała Miranda. Możesz zabrać się zGeorge'em, bo każde z nas przyjechało swoim samochodem. Wsunęła rączkęoprawki okularów do ust i zaczęła ją ssać. Nie odmówisz nam, prawda?Raley zastanawiał się przez chwilę, czy to zaproszenie miało jakiś ukrytysens. Przykro mi, ale nie mogę jechać  odparł. Mam inne plany.315RLT  O cholera. Miranda ułożyła wargi w kuszący dzióbek. Wielkaszkoda. Chciałbym jeszcze tylko zamienić parę słów z George'em. Cóż, w takim razie. Musnęła dłonią jego ramię. Miło było mi cięzobaczyć.Nie unikaj nas dobrze? Do zobaczenia  Opuściła rękę i odwróciłasię do George'a. Do zobaczenia za chwilę, skarbie!George i Raley patrzyli, jak szła w stronę ojca, który właśnie żegnał się zgrupą znajomych.Miranda i Les ruszyli w dół zbocza, u którego stóp czekałalśniąca czerwona corvette.George zerknął na Raleya. I jak?  zagadnął. Wydaje mi się, że świetnie się urządziłeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl