[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasłu-gujesz na odszkodowanie.Część zebranych kiwała głowami, zgadzając się z Grimesem.- Noszę ten kostium od Wszystkich Zwiętych - narzekał jedenz nich.- Mam tego serdecznie dosyć.Chciałem się powygrzewaćna pokładzie w szortach, a nie spędzać całe dnie, drapiąc się ipocąc w jakimś niewygodnym przebraniu.- śaden dobry uczynek nie ujdzie bezkarnie - włączył się ko-lejny.- Nie dostałem ani grosza za potykanie się pod cię\aremwora z zabawkami.Zgłosiłem się jako wolontariusz.Tedowi Cannonowi \al było Dudleya, ale noszenie kostiumuka\dego dnia do kolacji to ostatnia rzecz, o jakiej marzył.Odśmierci Joan ka\dy z występów w stroju Mikołaja boleśnie przy-pominał mu o stracie \ony.Zawsze towarzyszyła mu podczaswizyt w szpitalach i domach opieki.Pózniej szli razem na kola-cję.Joan zawsze nalegała ze śmiechem, \e ona zapłaci, wspomi-nał.Mikołaj zasługuje na porządny posiłek, po tym jak ju\ prze-ciśnie się przez te wszystkie kominy, mówiła.- Zgadzam się z Bobbym - przyłączył się Nick Tracy z Geor-gii.- Wło\ę kostium dziś wieczorem i na ostatnią kolację.Anirazu Więcej.Ted zauwa\ył wyraz paniki na twarzy Dudleya i zdecydowałsię jednak mu pomóc.- Dajcie spokój - uspokajał pozostałych.- Korzystamy z dar-mowej wycieczki.Jaki to problem wło\yć kostium na godzinkęalbo dwie dziennie.To wersja letnia.Loomis miał ochotę go pocałować.- Ale spójrz na te brody - zwrócił uwagę Rudy Miller z Alba-ny w stanie Nowy Jork.- Mamy w nich jeść? Czy\byśmy byli napłynnej diecie?- Mo\ecie je zdejmować do posiłków - wtrącił Dudley - Taknaprawdę zale\y nam na tym, \eby pasa\erowie mogli sobie ro-bić z wami zdjęcia.Ted Cannon podszedł do wieszaka i zaczął sprawdzać rozmia-ry kostiumów.- Wyglądają na dosyć du\e - zauwa\ył.- Ten chyba będziepasował. Zdjął jeden z kompletów, zło\ył i schował pod pachę, poczym wybrał brodę, czapkę oraz sandały z pudeł stojących podwieszakiem.- Lubię się przebierać za Mikołaja - wyznał Pete Nelson z Fi-ladelfii.- Zawsze byłem trochę nieśmiały.W kostiumie łatwiejmi się rozmawia z ludzmi.Mój terapeuta mówi, \e to trochę jakbycie aktorem.Wielu z nich to naprawdę bardzo nieśmiali ludzie,kiedy nie grają \adnej roli.- Co za geniusz! - zadrwił Grimes.- Kogo obchodzi, czy akto-rzy są nieśmiali? Większość z nich to przepłacane palanty.- Jest mi szalenie przykro to słyszeć - odparł Nelson.- Chcia-łem się tylko podzielić wiedzą uzyskaną od terapeuty.- Có\, terapeuci to te\ przepłacane palanty! - Grimes nie da-wał za wygraną.- Nie sądzę, byś się nadawał na Mikołaja.- Nelson zmarszczyłczoło.- Masz rację.To mój ostatni sezon.Mo\e w przyszłym roku przebierze się za wujka Sknerusa,pomyślał Dudley.Fantastycznie się zaczęło.Po kiego czorta wogóle wymyśliłem ten rejs? Przez niego pójdziemy z torbami.Zaczął rozdawać kostiumy.Rozdał trzy, a na wieszaku zostałyju\ tylko cztery.- Nic nie rozumiem - powiedział zdenerwowany.- Brakujedwóch kompletów.Panie Grimes, jeśli nie uda mi się ich znalezć,zostanie pan zwolniony z obowiązku niesienia radości podczastego rejsu.- Co takiego? - Tego Grimes się nie spodziewał.Prawdę mó-wiąc, uwielbiał się przebierać za Zwiętego Mikołaja.Ted ocenił, \e Grimes nale\y do kategorii osób, które narze-kają zawsze, niezale\nie od sytuacji.- Chyba moglibyśmy się wymieniać kostiumami.Mam kabinęobok Pete'a.Nosimy mniej więcej ten sam rozmiar.Będziemysobie po\yczać.- Mój terapeuta byłby z ciebie dumny - uśmiechnął się PeteNelson.- Panie Grimes, jeśli pan chce, mo\e pan wymieniać się ko-stiumem z Rudym.Lub, jeśli pan woli, proszę w ogóle go nienosić zaproponował jadowicie Dudley. - Niewa\ne.Ustalimy to z Rudym - powiedział z urazą Gri-mes.Kiedy Mikołajowie wyszli z ośmioma kostiumami, Dudleyprzeszukał magazynek.Zniknęły nie tylko ubrania, ale równie\dodatki: sandały, brody i czapki.Po co ktoś miałby je ukraść i jakwytłumaczy komandorowi fakt, \e na statku jest ośmiu Mikoła-jów?Kto mógł mieć dostęp do tego schowka? Zawsze był zamknię-ty, więc ów ktoś musiał mieć klucz.Dudley powa\nie się zaniepokoił.Nie sprawdziłem tego kel-nera, pomyślał.Tak naprawdę nie sprawdziłem niczyich referen-cji.Powszechnie wiadomo, \e referencje wydają ludzie, którychproszą o tę przysługę bezrobotni znajomi i \e większość \yciory-sów to stek kłamstw.Ktoś na statku nie był godny zaufania.Coś knuł.Dudley niewiedział, czy to któryś z pasa\erów czy członków załogi.Wie-dział jedno: jeśli wydarzy się coś złego, to będzie jego wina.Na-gle zejście ze statku prosto do wody przestało mu się wydawaćtakim złym pomysłem. 11A booosman tylko zapiął płaszcz i zaklął: Ech, do czorta.śpiewał komandor, przeglądając się z uśmiechem w lustrze nadkanapą w swoim apartamencie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl