[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zatrzymamgabinet w siedzibie firmy.Dodał, że Vincent zamówił kolację, którą przyniesiono do biura, lecz przyznał,iż nawet jej nie tknął.Zeszliśmy do kuchni, gdzie wyjęłam z lodówki i podgrzałamdomowy rosół z kurczaka, przygotowany przez Jane.Peter ożywił się trochę, wstał iprzyniósł z barku butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.Nalał nam i uniósł swójkieliszek.- Wznośmy co wieczór ten sam toast - zaproponował.- Przetrwamy jakoś towszystko.Prawda wyjdzie na jaw.- Amen - potwierdziłam żarliwie.Peter popatrzył na mnie, oczy miał zamyślone i smutne.- Jesteśmy tu sami, tylko we dwoje, Kay - zauważył.- Gdyby dzisiaj coś ci sięstało, z pewnością obwiniono by o to mnie, prawda?- Nic mi się nie stanie - zapewniłam go.- Co ci strzeliło do głowy, żebyopowiadać takie rzeczy?- 75 -SR - Kay, wiesz może, czy od powrotu do domu chodziłem we śnie?Jego pytanie zupełnie mnie zaskoczyło.- Tak, pierwszej nocy.Nigdy mi nie wspomniałeś, że jesteś somnambulikiem iwiesz o tym.- Lunatykowałem w dzieciństwie.To się zaczęło po śmierci matki.Lekarzzapisał mi jakieś środki i uspokoiłem się na pewien czas.Ale śnił mi się koszmar otym, że sięgam w głąb basenu i próbuję czegoś dotknąć.To wciąż tkwi w mojejpamięci.Nie wiesz, czy to mogło się zdarzyć naprawdę?- To się zdarzyło, Peter.Obudziłam się około piątej rano i nie było cię przymnie.Zajrzałam do drugiej sypialni i przypadkiem zerknęłam przez okno.Zobaczyłamcię przy basenie.Klęczałeś z ramieniem zanurzonym w wodzie.Potem wróciłeś dodomu i położyłeś się do łóżka.Wiedziałam tylko tyle, że nie powinnam cię budzić.- Kay.- zaczął z wahaniem w głosie, a potem wymamrotał kilka słów takcicho, że nie słyszałam go dokładnie.Przygryzł usta, a głos mu się załamał.Czułam,że jest bliski łez.Wstałam, obeszłam stół i utuliłam Petera w ramionach.- O co chodzi, Peter? Co chcesz mi powiedzieć?- Nie.to nic.Nic ważnego.Ale to było coś ważnego, bardzo ważnego.Mogłam przysiąc, że Peter szepnął:- Miewałem inne koszmary i może one też zdarzyły się naprawdę.22Barbara Krause, Tom Moran i Nicholas Greco wrócili z Lancaster dopieropóznym popołudniem.Prokuratorzy udali się prosto do swoich gabinetów w budynkuadministracji hrabstwa Bergen i spędzili następne godziny na przygotowywaniupisemnego oświadczenia, podsumowującego materiał dowodowy zgromadzony wtrakcie dotychczasowego śledztwa.Oświadczenie to miało uzasadnić prośbę oprzedstawienie Peterowi Carringtonowi zarzutu popełnienia przestępstwa i wydanienakazu rewizji.Zarzut dotyczył morderstwa na osobie Susan Althorp, a nakaz po-- 76 -SR zwoliłby na przeszukanie terenu posiadłości Carringtonów oraz budynków stojącychna tym terenie.- Chcę, żeby przeczesali to miejsce z psami tropiącymi - zwróciła się Krause doMorana.- Jak można było jej nie znalezć dwadzieścia dwa lata temu, kiedy śladyzapachowe były o wiele silniejsze? Czy to możliwe, że pochował ją gdzie indziej, apotem przeniósł na teren już raz przeszukany?- Możliwe - odparł Moran.- Byłem tam, kiedy psy węszyły w miejscu, gdzie jąznaleziono.Nie rozumiem, jak mogły nie wyczuć zapachu, i nie wyobrażam sobie, jaknasi ludzie, ze mną włącznie, mogliby przeoczyć świeżo poruszoną ziemię.- Natychmiast powiadomię sędziego Smitha - oznajmiła Barbara Krause - ipoproszę, aby pozwolił nam przyjechać do siebie do domu jutro o piątej rano w celuprzeanalizowania uzasadnień prawnych.- Będzie zachwycony - zauważył Moran - ale to da nam trochę czasu nazebranie zespołu dziś wieczorem i pojedziemy tam z nakazem o wpół do siódmej rano,kiedy Carrington na pewno nie zdąży jeszcze wstać z ciepłego łóżka i objęć młodejmałżonki.Bardzo chętnie urządzę mu pobudkę.Minęła druga w nocy, zanim skończyli z papierkową robotą.Moran dzwignąłsię z krzesła i rozprostował kości.- Chyba zapomnieliśmy o kolacji - skonstatował.- Wypiliśmy po osiem filiżanek kawy - poinformowała Barbara.- Jutropostawię ci kolację, jak już wpakujemy tego faceta do aresztu.23Nie przypuszczam, abym tamtej nocy zmrużyła oko.Peter był tak zmęczony, żeusnął natychmiast, lecz ja leżałam obok, obejmując go i próbując zrozumieć to, co -jak mi się wydawało - powiedział wcześniej.Czy chodziło mu o to, że wydarzenia,które uważał za koszmarny sen, nastąpiły rzeczywiście podczas jegosomnambulicznych przechadzek?Peter obudził się o szóstej.Zaproponowałam, żebyśmy trochę pobiegali.Prawienigdy nie miewam bólu głowy, teraz jednak czułam, że się zbliża.Peter się zgodził i- 77 -SR ubraliśmy się szybko.Zeszliśmy do kuchni, gdzie mój mąż wycisnął świeży sok,podczas gdy ja zaparzyłam kawę i wsunęłam kromkę chleba do tostera.Nie siadaliśmynawet przy stole, po prostu popijaliśmy sok i kawę na stojąco.To była nasza ostatnia w miarę normalna wspólna chwila.Natarczywy dzwonek do drzwi sprawił, że podskoczyliśmy obydwoje.Popatrzyliśmy na siebie; wiedzieliśmy, co teraz nastąpi.Policja przyjechała goaresztować.Człowiek w obliczu katastrofy robi różne zwariowane rzeczy.Podbiegłam dotostera i chwyciłam grzankę, która właśnie wyskoczyła.Chciałam, żeby Peter cośzjadł, zanim go zabiorą.Kiedy mu ją podsunęłam, pokręcił głową.- Peter, możesz długo czekać na coś do jedzenia - nalegałam.- Wczoraj prawienic nie zjadłeś.Dzwonek u drzwi rozbrzmiewał echem w całym domu, a my mówiliśmy ojedzeniu.Ale Peter wziął ode mnie grzankę i nadgryzł ją.Drugą ręką nalał sobie kawyi choć była gorąca, wypił ją niemal duszkiem.Pobiegłam otworzyć.Za progiem stało co najmniej sześciu mężczyzn i kobieta.Słyszałam szczekanie psów dobiegające z jednego z samochodów zaparkowanych napodjezdzie.- Pani Carrington?- Tak.- Jestem Tom Moran, zastępca prokuratora okręgowego.Czy zastaliśmy panaCarringtona?- Owszem, to ja.- Peter wyszedł za mną do holu.- Panie Carrington, mam tu nakaz zezwalający na przeprowadzenie rewizji naterenie tej posiadłości, w budynkach i na zewnątrz.- Moran wręczył Peterowi papier imówił dalej.- Jest pan również aresztowany pod zarzutem zamordowania SusanAlthorp.Ma pan prawo zachować milczenie.Wszystko, co pan powie, może zostaćwykorzystane przeciw panu na sali sądowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl