[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy to znaczy, że całe przyjęcie będzie bezalkoholowe? -spytał ktoś wyraznie zawiedziony, słysząc w odpowiedzi gromki śmiech.Klara, dziewięcioletnia córka gospodarzy, była przebrana za księżniczkę z gołym brzuchemi pobrzękującymi kolczykami w uszach.- Mieliśmy w domu małą przeprawę - tłumaczyła Anna.-Klara koniecznie chciała wystąpić podczas przyjęcia.Taka mała Shakira prezentująca taniecbrzucha.Goście roześmiali się i spojrzeli na Klarę.- Musieliśmy jej powiedzieć, że na Wschodzie nigdy nie byłoby to możliwe, bo tamdziewczynkom nie wolno pokazywać się w takim stroju.- I kupiła to?Anna pokręciła głową.- Oznajmiła nam, że ma to w nosie, bo ona jest orientalną księżniczką i może robić, na coma ochotę.Klara chodziła wśród gości, pokazywała im, gdzie stoją napoje, odbierała od nich płaszcze,rozmawiała.Od czasu do czasu jej mała dłoń wędrowała ku maleńkiemu świecącemu stanikowi.Naciągała go na nieistniejący biuścik.- Dopiero kiedy powiedziałam, że na Wschodzie takie rzeczy są surowo karane, poddała się.Wielu gości przyjechało z innych miast.Dawni koledzy ze studiów.Atmosfera była nieco sztywna.Anna szepnęła Yi do ucha:- Muszą więcej wypić! Inaczej nic się nie wydarzy.Po czym sięgnęła po karafkę, zanurzyła ją w jednej z czar i ruszyła między gości,napełniając ich kieliszki.Yi była jedyną osobą ubraną na czerwono.Cały salon wyglądał jak kosz konfetti pełenpastelowych kolorów - lśniłbłękitem, lekkim różem i brzoskwiniowym oranżem.Zastanawiała się, czy w wyborze koloru przez Laminę krył się jakiś zamysł.Ani przezchwilę nie uważała, że to był błąd.- Gratulacje! - zwróciła się do niej kobieta w błękitnej szacie.- Co za sukces!Nie czekając na odpowiedz, obejrzała się w stronę swojej sąsiadki i wyjaśniła, że to właśnieona, Yi Young, zrobiła ten film, Is, który obie uwielbiają.Sąsiadka, w pomarańczowym stroju, teraz też odwróciła się do Yi z wyrazem twarzy, któryYi umiała już odczytywać.Był w nim podziw, ale zarazem podejrzliwość i krytyka.- Ach tak - powiedziała.- Jest przerażający, ale dobry.Każdy, kto słyszy, że oto ma przed sobą jakiegoś twórcę, czuje się w obowiązku powiedzieć,że podoba mu się jego dzieło. Jednak kobieta w błękitnej szacie nie powiedziała nic takiego.Uśmiechnęła się, wzięłakieliszek Yi i dolała do niego zielonkawego napoju.Sobie też nalała.Nagle Yi uświadomiła sobie, że w tej błękitnej kobiecie jest coś znajomego, nie mogłajednak dociec co.- Scena kiedy kobieta kładzie rękę mężczyzny na swoim udzie - przypomina ta wpomarańczu - a gdy mężczyzna nie reaguje, ona jest zdesperowana i zmusza go, żeby pieścił jejpiersi&- I wtedy kobieta mówi - uzupełnia ta w błękicie - że dziwka dostaje więcej miłości niż ona.Po sposobie, w jaki ze sobą rozmawiały, Yi zorientowała się, że żyją tą opowieścią.Przywłaszczyły ją sobie.Identyfikowały się z nią.- Trwanie w ciągłej negacji.Innymi słowy: jedna długa wariacja na temat mojego życia!Ta błękitna była już trochę wstawiona.W ogromnym salonie powstało zamieszanie.Goście nagle zaczęli się przemieszczać zmiejsca na miejsce.Niektórzy wytaczali się na zewnątrz, inni szli do holu, gdzie znajdowały siętoalety.W drzwiach stała Anna i klaszcząc głośno w dłonie, wołała: - Już pora! Panowie czekają.Nie zapomnijcie dobrze się ukryć&Znowu rozległo się nawoływanie, teraz już z kilku ust.Salon przeszywały wysokie,przenikliwe dzwięki.Yi dała się ponieść tłumowi w stronę luster.Namioty nie miały ścian pokrytych tkanymi kilimami, jak te libańskie, które wypożyczająniektóre firmy kateringowe.Nie, te rozstawione w ogrodzie przypominały zwykłe beduińskie namioty rozbijane napustyni, gdzie wysoki drewniany słupek pośrodku podpiera płachtę sufitu.Goście siedzieli lubpółleżeli w półkolu wokół paleniska.Namioty były niskie, siedziska stanowiły poduszki.Na wszystkich leżały drobne upominki,z których żaden się nie powtarzał.Miejsca losowano, każdy musiał sprawdzić, jaki symbolgospodarze przewidzieli dla niego.Podarunek dla Yi był oczywisty: miniaturowa kamera.Wśrodku kryła się zwinięta kartka z jej imieniem.Na lewo od niej na wpół leżał na swojej poduszce jakiś nauczyciel.Był Francuzem i poszwedzku nie mówił wcale, a po angielsku kiepsko.Miał pod ręką miniaturowy słownik szwedzko-francuski.Na okładce widniało jego imię -Christophe.Miejsce po prawej nie było jeszcze zajęte.Pod sufitem wisiały kolorowe lampiony, które wyglądały jak rozsypane na niebie gwiazdy,migoczące wokół różnobarwnymi płomieniami.Wszystko sprawiało imponujące wrażenie.Ktoś pytał o numer telefonu do firmykateringowej.Jako ostatnia pojawiła się Anna i znowu klasnęła w ręce.- Miałam zamiar powitać was po arabsku.Ponieważ jednak nie udało mi się zdobyćsłownika, zrezygnowałam z tego pomysłu.A może to powinien być perski?Kiedy gwar nie przerodził się w żadną jednoznaczną odpowiedz, Anna ponownie zaklaskałai stwierdziła, że najwyrazniej nie tylko ona kiepsko orientuje się w innych częściach świata.- Ale z drugiej strony i tak już zdrowo tu namieszaliśmy.Takie namioty nie są bynajmniej najpowszechniejszym widokiem na Bliskim Wschodzie!Lecz, tak z ręką na sercu, czy wolelibyście siedzieć w zbombardowanych ruinach?Nikt się nie zgłosił.- Nie, bo nam bardziej odpowiada taki egzotyczny sposób patrzenia na Bliski Wschód!Mułłowie i terroryści z całym szacunkiem, sułtani i kobiety z haremu są seksowniejsze,nieprawdaż?Głośny aplauz.- Jedzenie też nie jest szczególnie orientalne.Z czego być może będziecie zadowoleni. Oferujemy wam coś w rodzaju połączenia kuchni libańskiej i irańskiej.- A co jest niewłaściwego w egzotyce?Zgiełk zamiera na ułamek sekundy.Kobieta śmieje się, aby zatuszować krytyczny ton wswoim głosie.- Myślę, że odrobina czystej egzotyki może być dla nas zabawna&I tu wskazuje niezadowolona na zakrywający ją szczelnie strój.I wszyscy śmieją się znowu,gospodyni także.- Właśnie na tym polega nasz pomysł! Chodzi o to, żebyśmy poczuli, jak to jest, gdyczłowiek jest zmuszony się maskować.Zarówno fizycznie, jak i duchowo.Potraktujcie to jako doświadczenie braku wolności.Takabyśmy potem mogli docenić nasze szczęście, że mamy jej aż tyle!W tym miejscu zerka na Yi.- I jeszcze jedno.Burki nie są tylko samym złem.Nie zastanawialiście się nigdy nad tym,jak bardzo są demokratyczne? %7ładna kobieta nie jest ładniejsza od innej, wszystkie chodzimy wtakich samych strojach.- A mężczyzni! - zaprotestował damski głos.- Przecież oni muszą się puszyć!Ten komentarz, w którym zabrzmiało poczucie krzywdy, wywołał gromki śmiech.- To prawda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl