[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marina, Teresa i Gail siedziały razem.Przyszło też kilka innych uczestniczek 5F,co trochę powiększyło orszak pogrzebowy.Pojawiło się też kilku redaktorów, ale razembyło nie więcej niż dwudziestu żałobników - smutne podsumowanie pełnego zawodo-wych sukcesów życia młodej kobiety.Być może ludzie zareagowali tak na samobójstwo.To śmierć ma wybrać ciebie, nieSRty ją.I chociaż Emma wybrała sobie pewną metodę samobójstwa (pigułki i żyły przeciętew nadgarstku w wynajętym pokoju w Boże Narodzenie), można było wyczuć podejrze-nie, że całe to nieszczęście służyło przede wszystkim zwróceniu na siebie uwagi i dlategopowinno zostać zignorowane, jak złe zachowanie niemowlaka.Jak podczas większości pogrzebów i tym razem nikt nie znał obowiązujących re-guł.Niezręcznością wydawało się rozpoczynanie rozmowy towarzyskiej z zupełnie ob-cymi ludzmi, którzy akurat mogli szaleć z bólu po stracie najbliższego członka rodziny.Na szczęście rodziny Emmy nie obchodziły żadne zasady.Jej rodzice przyszli z czworgiem swoich dzieci.Widać było, że czują się niezręcz-nie w garniturach i sukniach, najwyrazniej pożyczonych od znajomych, niższych o pięt-naście centymetrów.Ich żałoba zdawała się powierzchowna.Wyglądali, jakby zwleklisię z łóżek po balandze trwającej do rana, narzucili obce ciuchy, zobaczyli, jak im w nichśmiesznie, i w ogóle przestali uczestniczyć w żałobnej ceremonii.Gail stwierdziła, że są dokładnie tacy, jak mówiła Emma.No, ale ona była pisarką,dobrą pisarką.Umiała przekazywać swoje myśli.Dlaczego jednak milczała, gdy napraw-dę potrzebowała słuchacza? Gail doznała wstrząsu, kiedy wyobraziła sobie przyjaciółkęumierającą w samotności, powoli, tak bardzo powoli, podczas gdy reszta świata bawiłasię fajerwerkami, śmiała się z głupich dowcipów i oglądała komedie.Przez chwilę zasta-nawiała się - nienormalne - czy Emma coś przedtem zjadła.Po nabożeństwie rodzice Emmy przedstawili się przyjaciołom córki.Podawali ręcezamaszyście, jakby pieczętowali sprzedaż używanego samochodu.- Jesteśmy Jack i Ruby Lamming.I co? Robiliście w prasie razem z naszą Em?Przez chwilę kobiety zastanawiały się, kim w ogóle są ci ludzie.Upłynęło trochęczasu, zanim zrozumiały, że Emma musiała zmienić nazwisko na Lamington.Jeszczejedna przemiana, pomyślały gorzko.Gail jak zawsze pierwsza zapanowała nad sytuacją.- Jestem Gail Bathurst.A to Marina i Teresa.Bardzo przyjazniłyśmy się z Emmą.Przykro nam, że ją utraciliście.- Dziękuję, kochana! - Jack Lamming ciepło uścisnął jej dłoń.- Ale szczerze mó-wiąc, zbytnio nas to nie zaskoczyło.Zawsze była dziwna.Nigdy nie mogliśmy jej zro-zumieć.Idziecie z nami na drinka?SRI w ten niezbyt wyszukany sposób w najbliższym pubie zorganizowała się stypa.Marina powiedziała Teresie, żeby poszła z nimi, ona dołączy pózniej.Nie wiedziała, dlaczego chciała zostać trochę dłużej w kościele.Ani dlaczegochciała zostać tu sama.Właściwie w nic za bardzo nie wierzyła.I czuła, że każda jej mo-dlitwa byłaby obłudą.O co miałaby się modlić? Za pózno, by modlić się za Emmę, areszta z grupy na pewno przetrwa.Czy w ogóle wolno się modlić o życie lepsze niż tylkoprzetrwanie?Wyszła z kościoła po dziesięciu minutach.Nigdy nie powiedziała nikomu, czegotam doznała.Bo i nie było o czym gadać.%7ładnej wizji.%7ładnej boskiej interwencji.Tylkocudowne uświadomienie sobie, że znalazła dla siebie szansę na coś większego, bardziejznaczącego, wartościowszego.Poczuła, że nadzieja istnieje, że istnieje zbawienie dlanich wszystkich.Choć jeszcze wiele czasu upłynie, zanim może wyznawać będzie wiarę i podejmiezwiązane z tym zobowiązania, tego dnia dostrzegła, że drzwi nieznacznie się przed niąuchyliły.I po raz pierwszy w całym swoim życiu Marina doznała spokoju.Lammingowie przytrzymali drzwi pubu, puszczając kobiety przodem.Teresa, zaw-sze pierwsza w promowaniu dobrych manier, podziękowała ciepło Jackowi.- Zamów dla mnie kufel piwa z whisky, kochanie, a dla żony i dzieciaków po piw-ku! - zawołał za nią.Zrozumiała, że został przy drzwiach, żeby nie płacić za kolejkę.- Facet nie sięgnie do kieszeni nawet na pogrzebie córki - syknęła teatralnym szep-tem, gdy Marina stanęła przy niej.- Ciii.Usłyszy cię!- A co mnie to obchodzi?! To wstrętne!- Terry, popatrz na nich! Oni wszyscy razem nie mają jednego pensa.A nas na tostać.- Może ciebie.Ja muszę zacząć pilnować swojej forsy.Rod wycofuje się ze spółki.Chce mi odsprzedać swoje udziały, żeby zafundować sobie dom, Dziewicę Marię i przy-szłego dziedzica.Marina spojrzała na przyjaciółkę zaszokowana.Coś zbyt często jej się to zdarzałoSRw czasie tak krótkiej znajomości.- Tak mi przykro, Terry! To się nigdy nie skończy, prawda? Co masz zamiar zro-bić?Teresa duszkiem wypiła drinka i poprosiła barmana o powtórkę.- Wezmę kredyt z banku, znajdę nowego sprzedawcę, dopilnuję, żeby interes siękręcił, jakoś przetrwam.Marina nie wiedziała, jak wyrazić współczucie.Zcisnęła rękę Teresy i wybełkotałacoś na pocieszenie.Teresa wyswobodziła rękę.- Dzięki i w ogóle.Ale dziś myślmy o Emmie.Ja jeszcze żyję.Wzniosły toast za Emmę, życząc jej wiecznego spoczynku, a potem wróciły do jejrodziny, która już się niecierpliwiła.To było kosztowne popołudnie.Marina podała swo-ją kartę kredytową szefowi pubu, biorąc wszystkie wydatki na siebie.Rozmowa kulała, zanim drinki złagodziły napięcie.I wtedy Gail ujawniła najsmut-niejszą prawdę.Nie mając istotniejszego tematu, wokół którego można by rozwinąćkonwersację, napomknęła o ostatniej podróży Emmy do domu.- Dobrze, że chociaż byliście razem na krótko przed jej śmiercią.To musi być dlawas wielka pociecha.Jack i Ruby popatrzyli po sobie zaskoczeni.- Nie wiem, o czym pani mówi.Nie widzieliśmy jej od jakichś pięciu lat.Owszem,zawsze coś nam przysyłała, takie tam prezenty albo to, co napisała, choć nic z tego nierozumieliśmy, ale nigdy nas nie odwiedzała.Byliśmy dla niej za nisko, no wiecie.Reszta rodziny potwierdziła to zgodnym pomrukiem.Najwyrazniej był to temat re-gularnych dyskusji w ich rodzinnym kręgu.Gail, Marina i Teresa w milczeniu przeżywały tę wiadomość.I pytanie: dokąd wtakim razie uciekała Emma w te tygodnie, które rzekomo spędzała u rodziny, doświad-czając gościnności w stylu Domku na prerii.Gdziekolwiek by była, musiała cały ten czassię objadać, bo tyła okropnie.Dowiedziały się także od znajomych z jej redakcji, że ztych wyjazdów nie przywoziła żadnych nowych materiałów.Zawaliła parę terminów i wpraktyce została wyeliminowana z nasyconego rywalizacją światka niezależnego dzien-nikarstwa, który nie tolerował nierzetelności.SRSiedziały tak, myśląc o tym, co powiedziała Emma podczas ostatniego spotkaniagrupy 5F.Przeoczyły wszystkie sygnały.A to była jej ostatnia próba wołania o pomoc.Albo o wsparcie.O cokolwiek.Oczekiwała czegoś od przyjaciółek, lecz one tragicznie ją zawiodły.Ciągle wisieć będzie nad nimi klątwa.Poczuły lekką pretensję do Emmy za to, że zosta-wiła je naznaczone wiecznym poczuciem winy.Nie zostawiła listu.Był to znak gorzkiej, totalnej desperacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Ute Ehrhardt Grzeczne dziewczynki ida do nieba, niegrzeczne ida tam gdzie chca
- Harper Molly Jane Jameson 01 Grzeczne dziewczynki nie majš kłów
- Hawkins Rachel Dziewczyny z Hex Hall 02 Diable Szkło(1)
- Magnolia 10 Jackson Gina Dziewczyna i kowboj
- Marcel Proust w cieniu zakwitajacych dziewczat
- Co sie przydarzylo tej malej dziewczynce Asa Lantz
- § Vreeland Susan Dziewczyna w hiacyntowym błękicie
- Vreeland Susan Dziewczyna w hiacyntowym błękicie
- Klucz z Rosetty Dietrich William
- nauka+angielskiego +zwroty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- abcom.xlx.pl