X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój ojciec mylił się co do ciebie.Jesteś bękartem w każdym calu.Czuję obrzydzenie na twój widok.Idz do diabła.W spokojnym głosie hrabiego zadzwięczała nutka cynizmu.- Rozczarowujesz mnie, pani.Twój język wydał mi się znacznie barwniejszy dziś rano.Choć byćmoże z całego serca mnie nienawidzisz i czujesz obrzydzenie na mój widok, choć wysyłasz mnie dodiabla, może wreszcie prawda dotrze do ciebie.Załóżmy, że nie wyjdziesz za mnie.Wtedynieodwołalnie opuścisz Evesham Abbey w ciągu dwóch miesięcy.Jeżeli liczysz na to, że pozwolę citu zostać na zasadzie ubogiej krewnej rezydentki, to się mylisz.Wypędzę cię stąd bez wahania.Niewidzę najmniejszego powodu, dla którego miałbym zostawić cię w moim domu.Cały ten majątek jestmoją własnością, łaskawa pani.Od dzisiejszego ranka, od momentu od- czytania ostatniej wolitwego ojca, ja jestem tu panem, a ty nie masz nic.Arabella nagle poczuła się bardzo zle.Jej żołądekzbuntował się, a w gardle pojawił się nieznośny ucisk.Uporządkowany, w pełni bezpieczny światukochanej córki hrabiego Strafford legł w gruzach jak ruiny starego opactwa.Ten chłystek miał rację co do jednego.Nic jej nie pozostało, absolutnie nic.On był panem, a ona niczym.Upadła na kolana w miękką trawę rosnącą przy podjezdzie, a jej ciałem zaczęły wstrząsaćspazmy i skurcze.Niewiele jadła tego dnia i w związku z tym nie miała nawet czym wymiotować.Zaskoczony hrabia przystanął.Tego się nie spodziewał.Wcale nie był zadowolony.Wręczprzeciwnie.Przeklął samego siebie w duchu słowami o wiele barwniejszymi niż te, którezadomowiły się w słownictwie Arabelli.Błędnie wziął pogardliwą dumę za próżność, za arogancję.Zmierć ojca, niespodziewane wtargnięcie nieznanego kuzyna w spokojne dotąd życie, warunkitestamentu - przecież to wszystko musiało być dla niej ogromnym wstrząsem.To jego wina, był dla niej zbyt surowy, za bardzo jej dokuczył.Boże, wszak ona jest taka młoda iniedoświadczona.A tyle przeszła ostatnio.I w dodatku czuła się zdradzona przez jedyną istotę naświecie, którą najbardziej kochała i której najbardziej ufała - przez ojca.Przytrzymał ją, ściskając długimi palcami jej wstrząsane spazmami ramiona.Delikatnie odsunąłkaskadę gęstych włosów opadających w nieładzie na jej twarz.Nie zważała w ogóle na jegoobecność.Kiedy skończyła wymiotować, wyciągnął chusteczkę z kieszonki kamizelki i podał jej wmilczeniu.Zcisnęła ją w ręku i nie patrząc w górę, otarła usta.- Arabello.- Pani.Nie mógł się nie uśmiechnąć.- %7łalem pani.Czy dasz radę wstać z moją pomocą? Zaraz zrobi się całkiem ciemno, twoja matkabędzie się niepokoić.Obiecałem jej, że przyprowadzę cię całą i zdrową.No, może niezupełnie udami się przyprowadzić zdrową.Jak on spokojnie mówi, zupełnie jakbyśmy zatrzymali się po to, by podziwiać żonkile.Cała izdrowa? Czulą się chora, bardzo chora, na wskroś chora.Dalej, Arabello, wstawaj.Widzisz,ciemno się robi.W mroku twój wróg nie zauważy hańby gorejącej w twoich oczach.Nie dojrzyniczego, co jest naprawdę tobą.Niczego.Wzięła głęboki oddech i z wysiłkiem zwarła kolana, by utrzymać ciężar ciała.Hrabia stanął za nią, wsunął jej ręce pod łokcie i pomógł się podzwignąć.Starała się uciec odtego dotknięcia, ale uścisk okazał się zbyt mocny.- Nie potrzebuję cię! - Ból drgający w jej głosie zabrzmiał ostro w ciszy wieczoru.Jej dłoniezacisnęły się w pięści.Błyskawicznie, zupełnie niespodziewanym ruchem obróciła się w jegoramionach i uderzyła go w pierś w bezrozumnej furii uwięzionego w pułapce zwierzęcia.Opuścił ramiona, wstrzymał oddech, bardziej ze zdziwienia niż z bólu, jaki mu zadała.- Co za cios! Dzięki Bogu, że nie trafiłaś niżej.Uciekła w pośpiechu, byle dalej od niego i jego drwin.Ciężkie pukle ciemnych włosów opadałyjej na ramiona i na plecy.Ostre krawędzie żwiru przebijały cienkie podeszwy pantofli z kozlęcejskórki i boleśnie ocierały stopy.Zlepa, niedorzeczna panika mąciła jej wzrok, ale mimo to Arabellabiegła, jakby sama śmierć ją goniła.Tuż przed nią wyrósł łagodny stok pagórka, ale nie zdążyłanakazać stopom, by dostosowały się do niespodziewanej nierówności terenu.Poleciała w przód,młócąc ramionami powietrze w rozpaczliwej próbie zachowania równowagi.Odruchowowyciągnęła ręce przed siebie, aby złagodzić siłę upadku, i padła jak długa na podjazd.%7łwir boleśniepokaleczył jej ramiona, rozdarł suknię i przeciął skórę.Raz tylko krzyknęła.Fizyczny ból wdarł sięboleśnie w jej świadomość, uwalniając nareszcie łzy, których nie roniła nawet po śmierci ojca.Spływały teraz po policzkach, gorzkie, palące, jakie ani razu nie pojawiły się na jej twarzy od czasu,kiedy ojciec z bezlitosną determinacja, przyłożył pistolet do głowy jej ukochanego kucyka i nacisnął spust.W jednej chwili wniwecz obrócone zostały lata stoickiej dyscypliny i pogardy dla żałosnychsłabości.Hrabia pochylił się nad nią w sekundę po nieszczęsnym upadku.Zdaje się weszło mi w nawykpodnoszenie jej z ziemi - pomyślał ironicznie, klękając przy niej.Suknię miała brudną i miejscamipodartą; ze skaleczeń płynęła krew, rozlewając się w ozdobny ornament na czarnym materiale.Miałdziwną pewność, że rozpaczliwe łkania dobywające się z jej piersi wcale nie są wywołaneupadkiem.Domyślił się też, że łzy nie przychodziły jej łatwo.Nie próbował nic do niej mówić anijej pocieszać.Z westchnieniem ujął ją w talii, podniósł i wziął na ręce.Aż zesztywniała - pomyślał ze znużeniem.Czekał, że zaraz znów go wyłaje.Przytulił ją mocniej iruszył przed siebie, nie patrząc na nią.Arabelli nawet nie przyszło do głowy więcej z nim wojować.Była sztywna wskutek szokuwywołanego dotknięciem mężczyzny.Nikt oprócz ojca nigdy nie niósł jej na rękach.Poddała się silemęskich ramion i przez jeden króciutki, ulotny moment poczuła drzemiącą w nim moc, spokojnąpewność siebie, która wywołała w niej uczucie paniki, a jednocześnie pustki.Hrabia zatrzymał się na chwilę na skraju trawnika przed domem i spojrzał na jasno oświetloneokna.- Czy są jakieś schody prowadzące do twego pokoju od zachodniego wejścia?Na ramieniu poczuł potakujące skinięcie głową.Odwrócił się więc, chcąc ominąć drzwi frontowe, gdy te nagle otworzyły się szeroko i ukazałasię w nich mocno zdenerwowana lady Anna.- Justin, Bogu dzięki.Znalazłeś ją.Szaleliśmy z niepokoju.Przynieś ją szybko, błagam.Pochylił twarz nisko nad Arabella i rzekł cicho:- Przykro mi, pani, chyba nie mam wyjścia.Oszczędziłbym ci tego, gdybym tylko mógł.Ale totwoja matka.Nigdy nie poważyłbym się sprzeciwić matce.Przykro mi, lecz nie ma rady.Nie powiedziała nic.Leżała sztywno jak deska w jego ramionach.Zawołał głośno:- Tak, Anno.Znalazłem ją.Już ją niosę!Lady Anna nie krzyczała ani nie wpadła w histerię.Jej niebieskie oczy z niedowierzaniempatrzyły na pobladłą twarz córki.Ujrzała łzy spływające pośród brudu i krwi po jej białychpoliczkach.- Dobry Boże! - wyszeptała i umilkła.Hrabia poczuł, że Arabella przywarła do j ego piersi, zupełnie jakby chciała w jakiś sposób zlaćsię z nim w jedno i zniknąć Wyczuł palący ją wstyd i rzekł prędko:- Nic się nie stało.Pokaleczyła się trochę, gdy niechcący potknęła się i upadła.To wszystko.Czy doktor Branyon jest jeszcze? Chyba na wszelki wypadek powinien ją zbadać.Arabella zebrała resztki dumy i z wysiłkiem odwróciła twarz w stronę matki.- Nie chcę doktora Branyona, mamo.Nic mi nie będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.