[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SRHrabia odłożył chustkę i powiedział cicho:- Możesz odejść.Cassandra i ja chcielibyśmy zasiąść do obiadu.- Tak jest, panie - powoli odpowiedział Scargill, patrząc badawczo naswojego pana.Hrabia zamknął za służącym drzwi i przekręcił klucz.Podszedł do stoją-cej na komodzie misy z wodą, by opłukać twarz i szyję.Wytarł się ręcznikiemi spokojnym głosem powiedział:- Usiądz, Cassandro.Arturo niezwykle się starał, by przygotować dla cie-bie angielskie potrawy.Cassandra patrzyła na niego niepewnie, bowiem po swoim spontanicz-nym postępku spodziewała się odwetu.Usiadła przy stole, nie chcąc jeszczebardziej go prowokować, przynajmniej w tej chwili.Nagle poczuła, że jest równie głodna, jak była spragniona.Nie miała nicw ustach od śniadania.Hrabia z przyjemnością patrzył, jak pałaszuje krwisty befsztyk i solidnąporcję gotowanych ziemniaków z pietruszką.Gdy nasyciła pierwszy głód,zwolniła tempo i oparła się wygodnie.- Cieszę się, że aprobujesz choć jedną rzecz, jaką dla ciebie przygotowa-łem.Spojrzała na niego, zaciskając palce na nóżce kieliszka z winem.- Nawet o tym nie myśl, Cassandro - powiedział czule.- Pozwoliłem cina jeden dziecinny wybryk, ale na tym koniec.Zagryzła zęby i podniosła kieliszek, ale ręka jej zadrżała.- Jeśli to zrobisz, możesz być pewna, że nie pozostanę ci dłużny.- Do-strzegł w jej oczach nieme pytanie.- Jeśli chluśniesz we mnie winem, przełożęcię przez kolano i zleję cię po gołej pupie.- Nie zrobisz tego!SR- Przekonamy się?Powoli odstawiła wino na stół i zdjęła rękę z kielicha.- A zatem, skarbie, czy spróbujesz mojej włoskiej kawy?- Nie jestem twoim skarbem!- Kawy?Kiwnęła głową, licząc na to, że kawa zneutralizuje działanie alkoholu.Podeszła do kanapy i usiadła, bezgłośnie sącząc gęsty czarny napój.GdyScargill wrócił, żeby pozbierać ze stołu, hrabia rozmawiał z nim półgłosem, alenie była w stanie dosłyszeć o czym.Gdy znowu znalezli się sami, patrzyła na tego ogromnego ciemnegomężczyznę z rosnącym przerażeniem.- Chcę jeszcze kawy - wystrzeliła.Anthony zawahał się przez ułamek sekundy, ale zaraz nalał jej pół fili-żanki.Ku swojemu wielkiemu zakłopotaniu Cassie zorientowała się, że ilościwypitego wina i kawy zaczynają dawać o sobie znać w niezwykle niepokojącysposób.Przez dłuższą chwilę wierciła się na kanapie, aż wreszcie nie wytrzy-mała:- Muszę.to znaczy.chcę.zostać na chwilę sama!Hrabia przekrzywił głowę na bok i wyszczerzył zęby w uśmiechu.Zwdziękiem wstał i skierował kroki do drzwi.- Nocnik jest przy łóżku.Masz pięć minut, Cassandro.Załatwiwszy pilną potrzebę, Cassandra rzuciła na zegar rozpaczliwe spoj-rzenie i zobaczyła, że zostały jej tylko dwie minuty.Dobrze wiedziała, że nieuda jej się go zatrzymać, mimo to przesunęła ciężką niebieską kanapę i zaba-rykadowała nią drzwi.Zrobiła się czerwona na twarzy, mocując się ze stołem,zanim się zorientowała, że jest przymocowany do podłogi.Wydała okrzyk fru-SRstracji na dzwięk przekręcanego w zamku klucza.Zaszyła się w najdalszymkącie kabiny.Usłyszała niski chichot i zobaczyła, że kanapa przesuwa się na bok, ahrabia lekkim krokiem wchodzi do środka.- Wygląda na to, że dałem ci za dużo czasu.Może następnym razem wca-le nie będę wychodził.- Nagle przybrał poważny ton.- Podejdz tutaj, Cassan-dro.Chcę z tobą pomówić.Dławiona strachem, potrząsnęła tylko głową.- Jeśli mnie nie posłuchasz - ciągnął cierpliwie - to po prostu przyjdę pociebie i cię tu przyniosę.Powłócząc nogami, zbliżyła się do niego.Nie spoczęła jednak na krześle,lecz stała za stołem naprzeciw niego.Hrabia usiadł na krześle okrakiem i patrzył na nią bez słowa.Dostrzegłmalujący się na jej twarzy blady strach i bardzo żałował tego, co zamierzał za-raz zrobić.Lepiej mieć to jak najszybciej za sobą, pomyślał.Odchrząknął ispokojnie rzekł:- Jak już mówiłem dziś po południu, Cassandro, zamierzam uczynić cięmoją żoną.- No to myślę, że jesteś tępakiem, milordzie, bo nie dalej jak dziś po po-łudniu powiedziałam ci, że twój zamiar jest absurdalny.Prędzej poślubię sa-mego diabła!- I aby łatwiej ci było zaakceptować mnie w roli męża, już dzisiaj roz-poczniemy pożycie małżeńskie.- Ty.ty się nie ośmielisz!- Owszem, ośmielę się.- Nie pozwolę ci! Niech cię cholera porwie, jeśli tylko spróbujesz mniedotknąć!SR- Cassandro, posłuchaj mnie.Pozwolić ci pozostać dziewicą to dopierobyłoby szaleństwo, ponieważ dłużej żywiłabyś daremne nadzieje i to nie po-zwalałoby ci się do mnie zbliżyć.- Nie jestem dziewicą - powiedziała zuchwale.Dostrzegła błysk zasko-czenia w jego ciemnych oczach i postanowiła iść za ciosem: - Nie tylko nie je-stem dziewicą, panie hrabio, ale jestem też w ciąży
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Catherine Cox Cultures of Care in Irish Medical History, 1750 1970 (2011)
- Penny Jordan, Catherene George Zimowe gody (Prezent na GwiazdkÄ™; Narzeczony pod choinkÄ™)
- 03 Catherine George Kopciuszek pod choinkÄ™
- Cookson Catherine Wieczerza z ziół ( tom 2)
- Catherine Cookson Ucieczka przed faunem
- Cookson Catherine Wieczerza z ziół ( tom 1)
- § Gaskin Catherine Obietnice
- Roberts Nora Catherine
- Fielding Joy Ulica Szalonej Rzeki(1)
- Lee Rachel Przebudzenie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gryzonikompan.xlx.pl