[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakże się miewasz, Pip?Czy mam panią powozić, miss Havisham? Może raz przewiezć wokół pokoju? Więcprzyjechałeś tutaj, Pip?Wyjaśniłem mu, kiedy tu przybyłem, i dodałem, że miss Havisham pragnęła mniewidzieć i chciała, abym zobaczył się też z Estellą.Odpowiedział na to:- Ach, to śliczna młoda panna. Potem popchnął fotel z miss Havisham dużą dłonią, podczas gdy drugą wetknął dokieszeni spodni gestem, jak gdyby była ona pełna tajemnic.- No, i cóż, Pip, ile razy widziałeś pannę Estellę dawniej? - spytał, gdy wreszcie sięzatrzymał.- Ile razy?- No, tak, ile razy? Dziesięć tysięcy?- Nie, z pewnością nie tyle.- Dwa razy?- Jaggers - przerwała ku mojej uldze miss Havisham - zostaw Pipa w spokoju i idz znim na obiad.Usłuchał jej i zeszliśmy po omacku po ciemnych schodach.W drodze do pawilonu,stojącego w głębi dziedzińca, po krótkiej chwili milczenia spytał mnie, ile razy w życiuwidziałem miss Havisham jedzącą lub pijącą, przy czym swoim zwyczajem dał mi wybórpomiędzy jednym razem a stoma.Pomyślałem i odpowiedziałem:- Nigdy.- I nigdy nie zobaczysz, Pip - oświadczył z właściwym sobie znaczącym uśmieszkiem- od czasu gdy prowadzi to dziwaczne życie, nigdy nie jada i nie pija w niczyjej obecności.Wędruje nocą po domu i chwyta to, co jej wpadnie pod rękę.- Przepraszam pana - odezwałem się - czy wolno mi zadać panu jedno pytanie?- Możesz, a ja mam prawo je uchylić, no pytaj.- Nazwisko Estelli jest Havisham czy też.- nie wiedziałem co dodać.- Czy jak? - spytał.- Nazywa się Havisham?- Tak, Havisham.Przy stole oczekiwały nas Estella i Sara Pocket.Mr Jaggers usiadł na naczelnymmiejscu, Estella naprzeciw niego, ja zaś miałem przed sobą moją żółtozieloną przyjaciółkę.Obiad był doskonały, a usługiwała nam pokojówka, której nigdy dotąd tu nie widziałem, alektóra, wiem o tym, przebywała przez cały czas w tym dziwnym domu.Po obiedzie przedmoim opiekunem postawiono butelkę starego wyborowego porto (znał się najwidoczniejdobrze na winach) i obie panie nas opuściły.Nigdy nie widziałem, by ktoś zachowywał się tak powściągliwie jak mr Jaggers poddachem tego domu.Spojrzenia jego zdawały się być przeznaczone tylko dla niego samego, ana Estellę nie rzucił okiem przez cały obiad ani razu.Gdy do niego mówiła, słuchał uważnie i odpowiadał natychmiast, ale ani razu nie widziałem, by na nią popatrzył.Nawet w tychchwilach, gdy Estella przyglądała mu się z uwagą i jak gdyby z nieufnością, nie pokazywał posobie, że to widzi.Natomiast w czasie całego obiadu, z widoczną złośliwością w stosunku dozieleniejącej z zazdrości Sary Pocket, opowiadał o tym, jak wielkie czekają mnie nadzieje, alezdawał się robić to nieświadomie, gdyż sam nie wiem, w jaki sposób prowokował domówienia o tych sprawach moją niewinną osobę.Kiedy pozostaliśmy sami we dwóch, siedział z taką miną, jak gdyby posiadał jakieścenne a nie znane mi tajemnice.Tego już było mi za wiele.Gdy nie miał nikogo pod ręką,przeprowadzał śledztwo na winie, które pił.Trzymał szklaneczkę w palcach pod światło,kosztował porto, mlaskał językiem, połykał, patrzył znowu na szklankę, wąchał trunek,próbował, wypijał do dna, znowu nalewał i znowu badał napój, jak na śledztwie, tak długo, ażzaczynałem się denerwować, jak gdyby wino podczas badania mogło mu powiedzieć cośniedobrego o mojej osobie.Trzy lub cztery razy czyniłem słabe wysiłki, by rozpocząć z nimrozmowę, ale ilekroć widział, że zamierzam go o coś spytać, patrzył na mnie ze szklanką wdłoni i mlaskał językiem, jak gdyby chcąc dać mi do poznania, że nie warto pytać, bo on i takmi nie może odpowiedzieć.Sądzę, że Sara Pocket zdawała sobie sama sprawę, iż widok mojej osoby może jądoprowadzić do szaleństwa, do podarcia na strzępy czepeczka (ohydnej szmaty z muślinu) ido zamiatania podłogi włosami, które z pewnością nigdy nie rosły na jej głowie.W każdymrazie nie zjawiła się już, kiedy powróciliśmy do pokoju miss Havisham i we czwórkęgraliśmy w wista.Miss Havisham tymczasem, nie wiem nawet kiedy, przystroiła swoiminajpiękniejszymi klejnotami włosy, stanik, i ramiona Estelli i widziałem, że nawet mójopiekun przyglądał się bacznie spod grubych brwi, wznosząc je ku górze, jak drogie kamienielśniły i błyszczały wspaniałymi różnobarwnymi ogniami na jej uroczej postaci.Nie opowiem już, jak brał do niewoli nasze atuty i sprawiał, że nasze damy i królebladły wobec jego zwykłych pospolitych kart, nagle wydobywanych na wierzch, ani o tym,jak patrzył na nasze trzy osoby niczym na trzy marne zagadki, które już od dawna rozwiązał.Cierpiałem najbardziej z powodu niewspółmierności jego doskonałego chłodu i żaru mejmiłości ku Estelli.Nie chodziło mi o to, że nigdy nie zdobędę się na opowiadanie mu o moichku niej uczuciach ani o to, iż nie mogłem znieść myśli, że buty jego skrzypią w jej obecności iże po rozstaniu się z nią spokojnie umyje po niej ręce.Cierpiałem dlatego, że jednocześnie wtym samym pokoju, szalejąc i gorejąc uczuciem, nie przestawałem odczuwać okropnegostrachu przed nim. Graliśmy w karty do dziewiątej wieczorem, po czym stanęła umowa, że Estellazawiadomi mnie o swym przyjezdzie do Londynu i będę mógł pójść po nią na stacjędyliżansów.Następnie pożegnałem się z nią, dotknąłem jej dłoni i opuściłem ją.Mój opiekun zajmował w gospodzie  Pod Błękitnym Dzikiem pokój sąsiadujący zmoim.Długo w noc słyszałem jeszcze słowa miss Havisham:  Kochaj ją, kochaj, kochaj ,dzwięczące mi w uszach.Zmieniłem je po swojemu i szeptałem w poduszkę: - Kocham ją,kocham, kocham!Powtarzałem to setki razy, po czym naszła mnie fala wdzięczności, że oto Estellamoże należeć do mnie, niegdyś terminatora kowalskiego.Potem pomyślałem, że ona niezdawała się jeszcze być zachwycona tym faktem, i starałem się przewidzieć, kiedy się mnązacznie interesować.Kiedy uda mi się obudzić to serce, teraz jeszcze senne i obojętne?Zdawało mi się, że przepełniony jestem wzniosłymi i wielkimi uczuciami, i nieprzyszło mi nawet do głowy, że kryje się coś brzydkiego i niskiego w moim odsuwaniu się odJoego tylko z tego powodu, że ona pogardzałaby mną za spotkanie z kowalem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl