[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Filigranowa i opalona, miała w gruncie rzeczywszystko, czego mnie brakowało. Możliwe  powiedziałam. Naprawdę nie wiem. Jezu.Masz paskudne szczęście do ludzi, którzy się rozwodzą,a potem schodzą na nowo  rzuciła Lucy, nawiązując oczywiście do historiimojego ojca i jego żony Astrid. Nie wrzucałabym ich do jednego worka  zaoponowałam, myśląc żejednak nie sposób porównać spotkania Ryana i Blakeslee nad butelką wodymineralnej do decyzji mojego ojca, by mnie porzucić dla swojej pierwszeji najwyrazniej ulubionej córki. Rzeczywiście, masz rację. Lucy pokręciła głową. Aleto naprawdę irytujące.Nie powiedział ci, że ma zamiar się z nią spotkać?Pokręciłam głową.Lucy odłożyła magazyn i podeszła do stolika z przecenionymirzeczami, na którym zalegały sterty topów marki Splendid w jasnych,letnich kolorach, przywodzących na myśl sorbety.Ruszyłam za nią, żebypomóc jej w porządkach. Cóż, uważam, że zakładanie najgorszego scenariusza nie ma sensu powiedziała Lucy. Wiem  odparłam.W tym momencie do sklepu weszła młoda kobieta z niemowlęciemi zaczęła manewrować wózkiem pomiędzy stolikami z dżinsami marki J.Brand.Lucy przywitała ją serdecznie i zaoferowała pomoc.Kobietaodmówiła, po czym zaczęła się dokładnie przyglądać każdej parzedżinsów, szukając najdrobniejszych różnic między poszczególnymisztukami z rozmiaru dwadzieścia osiem.Wiedziałam, jak bardzo Lucy niecierpi takiego zachowania, podobnie zresztą jak każdy, kto kiedykolwiekpracował w sklepie i spędził choć jeden dzień na ponownym składaniurozrzuconych ciuchów. Masz zamiar się z nim zobaczyć?  zapytała Lucy. Na razie nie.Ale może jednak coś przymierzę  rzuciłam takpogodnie, jak tylko umiałam. Na wszelki wypadek.Lucy uśmiechnęła się do mnie, równie dumna jak wtedy, gdy Carolinepostawiła pierwsze kroki.  Dzielna dziewczyna  powiedziała.*Spotkałam się jednak z Ryanem, gdy tylko wrócił, i to na jego prośbę.Myśleliśmy o wspólnym wyjściu, ale wiedziałam, że będzie zmęczony,zaproponowałam więc, by po prostu do mnie wpadł.Odparł, że towspaniały pomysł, a ja tymczasem powtarzałam sobie w duchu:  niewstydz się tego, kim jesteś.Nie odgrywaj ofiary.Bądz pewna siebie.Korzystaj z życia.Nie myśl ani nie mów o Trenerze, ani broń Boże do niegonie dzwoń.Gdy Ryan zapukał do drzwi, byłam gotowa i powitałam goz uśmiechem na twarzy.Wyglądał jeszcze cudowniej niż ostatnio, ze złotąopalenizną i w błękitnym T-shircie, który pięknie się układał na jegoumięśnionych ramionach i barkach. Cześć, Ryan  powiedziałam, czując, jak po plecach przebiega midreszcz ekscytacji. Cześć  odpowiedział, pochylając się, po czym obdarzył mnie długimpocałunkiem, który przerwał tylko po to, by szepnąć mi do ucha:  Takdobrze cię widzieć.Poczułam na ramionach gęsią skórkę, odsunęłam się i spojrzałam muw oczy. Ciebie też  skwitowałam, uznając, że nie chcę psuć tego wieczorupytaniem o Blakeslee.Zaprowadziłam go na sofę, gdzie długo całowaliśmy się przykrycijedynym luksusowym przedmiotem w moim salonie, a mianowiciekaszmirową narzutą, zeszłorocznym gwiazdkowym prezentem od ojcai Astrid.Materiał był tak miękki, że w pewnym momencie Ryanwymamrotał: Chciałbym znalezć się z tobą pod tym nago.Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, po czym nie czekając, aż stracęodwagę, ściągnęłam koszulę i zsunęłam dżinsy. Pragnę cię  wyszeptałam pomiędzy zachłannymi, głębokimi pocałunkami. Ja ciebie też, kochanie. Lubię, kiedy tak mnie nazywasz. Zanurzyłam palce w jego włosach,podziwiając ich gęstość i kosztowne cięcie. Przecież jesteś moim kochaniem  powiedział, a ja nie tylko muuwierzyłam, ale i nabrałam absolutnego przekonania, że nic się nie dziejemiędzy nim a Blakeslee czy jakąkolwiek inną kobietą.Patrzyłam, jak siada i zdejmuje koszulę, odsłaniając mięśnie trójgłowe,czworoboczne i inne, których nazw nie potrafiłam wymienić.Pokręciłamgłową, oszołomiona pięknem jego ciała, a on się uśmiechnął, ponieważdobrze wiedział, o czym myślę  że jest zjawiskowym okazem mężczyzny.Szkoda tylko, że mu nie dorównuję  pomyślałam, rozpinając staniki wtulając się głębiej w kokon kanapy. Widzisz, jaka miękka?Miałam na myśli narzutkę, ale zabrzmiało to chyba, jakbym mówiłao swojej skórze, bo Ryan mruknął: Och, miękka, mięciutka.Podniecało mnie jego podniecenie. A ty& mógłbyś występować w reklamach bielizny.Masz takie ciało,że& %7łe co?  wyszeptał. %7łe prawie cię przez to nie lubię. Ejże, nie mów tak  zaprotestował z uśmiechem. Twoje ciało mnie zawstydza  powiedziałam, myśląc o tym, żeporwałam się z motyką na słońce.Ryan był zdecydowanie poza moją ligą.Ty mnie zawstydzasz.Odsunął moją rękę, którą zakrywałam brzuch i zaczął go pieścićw miejscu, gdzie był najmiększy. Przestań  zażądał szeptem. Masz piękne ciało.O, na przykład tenfragment.Uwierzyłam mu na tyle, że przestałam wciągać brzuch, a wtedy onpodniósł mnie z kanapy razem z kocem i zaniósł do sypialni.Był to swegorodzaju pierwszy raz.Nie pierwszy raz, kiedy facet zaniósł mnie do łóżka robił to nawet Miller  ale pierwszy raz, gdy nie czułam się przy tym ciężka jak kłoda.Leżąc w ramionach Ryana i obejmując go za szyję, wydawałamsię sobie smukła, lekka i pełna wdzięku.Popatrzył mi w oczy i bez wysiłkuopuścił mnie na materac, a jego muskuły zagrały w ciepłym świetle lampki,wystarczającym, by ukryć moje niedoskonałości, a zarazem podkreślićidealne proporcje jego ciała. Może włączę muzykę?  zaproponowałam.Ryan wolno pokręcił głową, a potem klęknął na podłodze przy łóżku.Próbowałam usiąść, ale popchnął mnie z powrotem na poduszkę swojąszeroką, twardą dłonią, podczas gdy druga dłoń wędrowała powewnętrznej stronie mojego uda, by się zatrzymać między nogami.Nieopierałam się, uniosłam biodra, żeby łatwiej mógł zdjąć moje czarne stringi.Potem usiadłam, przyciągnęłam go do siebie i powiedziałam: Chodz tu.Chcę poczuć cię na sobie.Położył się więc na mnie i dzieliły nas już tylko jego szare bokserki.Przesunęłam rękoma po jego wyrzezbionych plecach i ściągnęłam mumajtki tak nisko, jak udało mi się sięgnąć, po czym oplotłam go nogami,zahaczyłam palcem stopy o gumkę i dokończyłam dzieła. O rany  szepnęłam zdyszana, dotykając jego twardego jak staltyłka. Rany.Otarł się o mnie prowokująco i upewnił, czy mi wygodnie.Powiedziałam, że tak. A czy& Czy biorę pigułki?  odgadłam. Owszem.Potrzebujemy czegoświęcej?Wiedział dokładnie, o co go pytam, może nawet wiedział, że oczamiwyobrazni ujrzałam właśnie długi rząd cheerleaderek. Nie, kochanie  zapewnił. Zawsze bardzo uważam.Rozluzniłam się więc, wierząc, że nawet jeśli jestem jedną z wielu, tonie jedną z wielu, którym ufa na tyle, by kochać się z nimi bezprezerwatywy.Tymczasem Ryan, całując moją szyję, rozgarnął pościeli ułożył mnie na łóżku pod kątem czterdziestu pięciu stopni, tym razemz głową na poduszce.Spojrzałam na niego.Był tak blisko, że dostrzegłamtylko oczy i nos, czyli te partie jego twarzy, które widywałam w telewizjiprzez otwory w biało-błękitnym kasku.Teraz był tak samo naładowany emocjami, tak samo skupiony, gdy zapytał: Gotowa? Bardziej gotowa już nie będę.A ty? Tak, kochanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl