[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nóż, który przebijał to serce, był ciemnoniebieski.Poniżej, w tym samym kolorze,wyryte było imię Tannera; na każdej kostce jedna litera, począwszy od kłykcia małegopalca.Hell otworzył dwa najbliższe schowki w poszukiwaniu cygar, ale nic nie znalazł.Zgniótł więc niedopałek papierosa i zapalił następnego.Przedni ekran ukazywał dziką roślinność.Tanner zwolnił i spróbował skontaktowaćsię z innymi przez radio.Nikt jednak go nie usłyszał, a jedyną odpowiedzią był szum.Jechał teraz wolno, patrząc przed siebie i w górę.Zatrzymał się, ustawił przednieświatła na maksimum i badał wzrokiem okolicę.Przed nim, na wysokości może ośmiudo dwunastu stóp rozciągały się kolczaste krzewy.Zakreślały łuk od prawej do lewejstrony i nie było widać ich końca.Tanner nie był w stanie stwierdzić, jaka jest ichgrubość i gęstość; w końcu ostatni raz był tutaj pięć lat temu.Ruszył wolno i uruchomił miotacze ognia.Na tylnym ekranie zobaczył, że pozostałepojazdy mają przy gaszone światła i znajdują się sto jardów za nim.Jechał tak długo, jak mógł, a potem włączył przedni miotacz płomieni.Ogieńwystrzelił na pięćdziesiąt stóp i wgryzł się w jeżyny.Tanner utrzymał go przez pięćsekund i wyłączył.Po chwili wcisnął po raz drugi przycisk miotacza i gdy zaczęło siępalić, szybko się wycofał.Pożar zaczął się słabym płomieniem, a potem wdarł się w głąb krzaków, rozpełzł sięna boki, aż wreszcie rozpalił się potężnie i jasno.Tanner musiał jeszcze się cofnąć i przyciemnić ekrany; płomienie rozciągały się napięćdziesiąt stóp i buchały w powietrze na wysokość czterdziestu.Wkrótce rozprzestrzeniły się na szerokość stu stóp, potem dwustu, trzystu&Tanner widział przed sobą rzekę ognia, która płynęła w pewnej odległości od niegoi uczyniła noc jasną jak dzień.Patrzył, jak się pali, aż wszystko stało się wielkim płynnym morzem.Sięgnął dolodówki, ale nie znalazł w niej piwa.Otworzył bezalkoholowy napój i sączył go,przypatrując się pożarowi.Po około dziesięciu minutach włączyła się klimatyzacja.Zpłonącego piekła uciekały hordy ciemnych, niewielkich czteronożnych stworów otlących się futerkach.Rzucały się na samochód, pokrywając już cały przedni ekran.Tanner słyszał, jak skrobały pazurami o błotniki i dach.Wyłączył światła i zgasił silnik, wyrzucając jednocześnie zużytą puszkę po napoju.Wcisnął przycisk sterujący położeniem fotela, ułożył się i zamknął oczy.vObudziło go trąbienie klaksonu.Nadal była noc, a zegar pokładowy informował, żespał ponad trzy godziny.Przeciągnął się, usiadł i ustawił fotel.Pozostałe samochody stały obok niego.Zatrąbił więc dwa razy i uruchomił silnik.Potem włączył przednie reflektory inaciągając rękawiczki, przyglądał się widokowi, który miał przed sobą.Nad czarnym pogorzeliskiem unosił się jeszcze dym, a daleko po prawej stroniewidać było blask, jakby ogień tam nadal się palił.Znajdowali się w miejscu zwanymkiedyś Nevadą.Tanner przetarł oczy, podrapał się po nosie, ponownie nacisnął klakson i włączyłbieg.Ruszył.Wypalone pole wydawało się dosyć równe, a opony były w końcuwystarczająco grube.Wjechał na czarne pole, a jego ekrany z miejsca zostały przysypane popiołem idymem, które otaczały samochód ze wszystkich stron.Jechał jednak dalej, wsłuchującsię w zgrzyt opon na zgliszczach.Ustawił ekrany na pełną moc i włączył reflektory.Pozostałe pojazdy były jakieś osiemdziesiąt stóp za nim, musiał więc przyciemnićekrany, w których odbijały się ich światła.Tanner wypuścił flarę i w jej zimnym, białym blasku ujrzał wypaloną równinę, któraciągnęła się aż po horyzont.Wcisnął gaz, a znajdujące się za nim samochody skręciły na boki, by uniknąćkłębów dymu wydostających się spod jego wehikułu.Radio trzeszczało i słyszał nawetjakiś słaby głos, ale nie mógł rozróżnić słów.Zatrąbił dwa razy i jeszcze przyspieszył.Pozostali dotrzymali mu kroku.Jechali tak ponad półtorej godziny, zanim skończyło się pogorzelisko i zaczął czystypiasek.W ciągu pięciu minut znalezli się znowu na pustyni.Tanner sprawdził kompas iskręcił lekko na zachód.Samochody numer jeden i trzy musiały przyspieszyć, bydopasować się do nowego kursu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (05) Ostatni Mag Heroldów (2) Obietnica magii
- Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (06) Ostatni Mag Heroldów (3) Cena Magii
- Arturo PA(c)rez Reverte Ostatnia bitwa Templariusza
- Mary Balogh Mroczny Anioł 02 Ostatni walc
- Anne Tracy Warren 03 Ostatnia kochanka
- Huberath Marek S Ostatni, ktorzy wyszli z raju
- Griffin W. E. B. Ostatni bohaterowie 03 Szpiedzy i żołnierze
- McEwan Ian Pierwsza miloœć, ostatnie posługa
- Isaac Asimov The Currents of Space
- Case John Artysta zbrodni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.xlx.pl