[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ObudziÅ‚ mnie przed Å›witem przejmujÄ…cy chłód i ból nóg drÄ™twiejÄ…cych z zimna i niewy-godnej pozycji, jednoczeÅ›nie poczuÅ‚em głód i pragnienie.Organizm upominaÅ‚ siÄ™ o swe pra-wa.Toteż zaledwie pierwszy brzask rozproszyÅ‚ cienie nocy, opuÅ›ciÅ‚em goÅ›cinne legowisko,postanawiajÄ…c wyszukać coÅ›kolwiek do jedzenia.PrzypomniaÅ‚y mi siÄ™ poranne posiÅ‚ki dzi-kich Indian z czerwi, korników i ptaków Å‚apanych w sidÅ‚a.Niestety, sideÅ‚ nie miaÅ‚em, a roba-ka do ust bym nie wziÄ…Å‚.PostanowiÅ‚em wiÄ™c sporzÄ…dzić Å‚uk i zapolować na ptaki.Przy pomocy noża udaÅ‚o mi siÄ™ sporzÄ…dzić Å‚uk z mÅ‚odej guajuvira, drzewa mocnego igiÄ™tkiego, po czym wystrugaÅ‚em parÄ™ strzaÅ‚ zakoÅ„czonych gaÅ‚kÄ….Zajęło mi to sporo czasu isÅ‚oÅ„ce byÅ‚o już wysoko, gdy rozpoczÄ…Å‚em próby polowania.Niestety, okazaÅ‚o siÄ™, że strzaÅ‚ynie biegÅ‚y równo, lecz skrÄ™caÅ‚y lub trafiaÅ‚y ukosem.Spowodowane byÅ‚o to zapewne brakiempiór na ich koÅ„cach oraz niedostatecznym opanowaniem przeze mnie tej sztuki.Po wielubezcelowych wysiÅ‚kach, zniechÄ™cony, już miaÅ‚em rzucić Å‚uk w krzaki, gdy spostrzegÅ‚em kilkanadlatujÄ…cych tukanów.Dziwaczne i groteskowo wyglÄ…dajÄ…ce ptaki, wyposażone przez naturÄ™w olbrzymie dzioby, sÄ… bardzo dekoracyjne i stanowiÄ… piÄ™knÄ… ozdobÄ™ puszczy.GÅ‚os wydajÄ…podobny do beczenia barana.Para tych ptaków siadÅ‚a na pobliskim drzewie, odcinajÄ…c siÄ™ jaskrawożółtÄ… plamÄ… odciemnej zieleni.OdlegÅ‚ość miÄ™dzy nami byÅ‚a niewielka.Szybko naciÄ…gnÄ…Å‚em Å‚uk, dÅ‚ugo iuważnie celowaÅ‚em, a gdy wypuszczona strzaÅ‚a bzyknęła, aż krzyknÄ…Å‚em z radoÅ›ci na widoktukana spadajÄ…cego z rozpostartymi skrzydÅ‚ami.MiÄ™so po oczyszczeniu i obmyciu w potoku zjadÅ‚em znów na surowo.Nie byÅ‚o onojednak tak delikatne i soczyste jak miÄ™so nambú.PosiÅ‚ek uzupeÅ‚niÅ‚em zjedzeniem owocówsetecapote, po czym wyruszyÅ‚em w dalszÄ… drogÄ™.Znów, jak poprzedniego dnia, przedzieraÅ‚em siÄ™ przez zaroÅ›la, krzaki i zwaÅ‚y drzew,pÅ‚oszÄ…c wylegujÄ…ce siÄ™ tu i ówdzie na sÅ‚oÅ„cu jaszczury i węże.ParÄ™ razy wdrapywaÅ‚em siÄ™ na wierzchoÅ‚ki drzew, by wreszcie upewnić siÄ™, że wjednym z dalekich lasów snuje siÄ™ smuga dymu.Widok ten napeÅ‚niÅ‚ mnie radoÅ›ciÄ… i nadziejÄ…,jednakże odlegÅ‚ość jakÄ… miaÅ‚em pokonać byÅ‚a jeszcze duża.Gdy po caÅ‚odziennej wÄ™drówce obolaÅ‚y, podrapany, z pokaleczonymi nogami, nalazÅ‚emsiÄ™ u stóp ogromnej sapopemba, która miaÅ‚a sÅ‚użyć mi za nocleg, poÅ‚ykaÅ‚em gorzkie Å‚zy,resztkÄ… siÅ‚ wdrapujÄ…c siÄ™ na rozÅ‚ożyste konary drzewa.Samotna wÄ™drówka, obcość i wrogośćprzyrody, podsycona wyobraznia i obawa przed zagubieniem siÄ™ sprawiÅ‚y, że byÅ‚em o krok odzaÅ‚amania.Jeszcze jeden taki dzieÅ„, a stanÄ™ siÄ™ bliski obÅ‚Ä™du lub samobójstwa.WciÄ…gajÄ…c siÄ™na noc na wysoko poÅ‚ożone konary, z rozpaczÄ… myÅ›laÅ‚em o mym smutnym losie.Okropna, denerwujÄ…ca samotność i wszÄ™dzie czajÄ…ca siÄ™ groza powodowaÅ‚y, że zaczÄ…-Å‚em bać siÄ™ każdego szmeru, każdego szelestu.DotkniÄ™cie kÄ™pki mchu na gaÅ‚Ä™zi wywoÅ‚ywaÅ‚ogwaÅ‚towny wstrzÄ…s jak dotkniÄ™cie jadowitego pajÄ…ka.Szelest w krzakach lub gÅ‚os ptakanocnego powodowaÅ‚y dreszcz strachu, lecz najgorsze ze wszystkiego byÅ‚y ciemnoÅ›ci, którejak niezmierzony ocean rozciÄ…gaÅ‚y siÄ™ u moich stóp.Z tej ciemnoÅ›ci rozgorÄ…czkowana wyo-braznia wywoÅ‚ywaÅ‚a cudaczne zjawy, budziÅ‚a i ożywiaÅ‚a fantastyczne postacie Kurupiry czyinnych zÅ‚oÅ›liwych duchów puszczy.Gdy roniÄ…c gorzkie Å‚zy z żalem przypominaÅ‚em sobie szczęśliwe dni mego dzieciÅ„stwa,kiedy to po przeczytaniu straszliwej opowieÅ›ci chowaÅ‚em gÅ‚owÄ™ pod koÅ‚drÄ™, by lepiej przeży-wać perypetie bohaterów, wywoÅ‚aÅ‚o to jeszcze wiÄ™kszy upadek ducha.WspominaÅ‚em równieżniedawne dni mego pobytu w Passo Fundo i gorzko żaÅ‚owaÅ‚em, że daÅ‚em siÄ™ namówić WÅ‚o-chowi na tÄ™ wÄ™drówkÄ™, z której już może nigdy nie wrócÄ™.W tej chwili przypomniaÅ‚a mi siÄ™przepowiednia starej Perpetuy i nagle wydaÅ‚o mi siÄ™, że z otaczajÄ…cego mnie mroku wyÅ‚aniasiÄ™ jej stara, maÅ‚pia twarz.Zjawa byÅ‚a tak wyrazna, omal namacalna, że nagle ogarnęło mnieprzerażenie graniczÄ…ce z obÅ‚Ä™dem.Z caÅ‚ych siÅ‚ zaczÄ…Å‚em krzyczeć: Ratunku! ratunkuuu!W tejże chwili, nim echo rozniosÅ‚o okrzyk, usÅ‚yszaÅ‚em dalekie, lecz wyrazne szczekaniepsów. Boże, czyżby tam byli ludzie, a może halucynacja?W pierwszej chwili postanowiÅ‚em zejść z drzewa i przedzierać siÄ™ przez puszczÄ™ wkierunku, skÄ…d dobiegaÅ‚o szczekanie psów, gdy jednak spojrzaÅ‚em w dół, natychmiast zanie-chaÅ‚em tego zamiaru.Dżungla tonęła w gÄ™stych i nieprzeniknionych ciemnoÅ›ciach.Z tychciemnoÅ›ci jak z odmÄ™tu wód wynurzaÅ‚y siÄ™ pnie olbrzymich drzew i na tle seledynowego nie-ba majaczyÅ‚y powykrÄ™canymi fantastycznie konarami.SiadÅ‚em wiÄ™c na gaÅ‚Ä™zi, spoglÄ…dajÄ…c żaÅ‚oÅ›nie w dół w nadziei, że gdy wzejdzie księżycudam siÄ™ natychmiast w dalszÄ… drogÄ™.Nagle, w pobliżu rozlegÅ‚ siÄ™ dziwny szmer, a po chwilitrzasnęła gÅ‚oÅ›no trzcina.JakiÅ› mieszkaniec puszczy wyszedÅ‚ widać na Å‚owy.Czym prÄ™dzejsiÄ™gnÄ…Å‚em po rewolwer.Zawieszony na gaÅ‚Ä™zi na wysokoÅ›ci okoÅ‚o dziesiÄ™ciu metrów czuÅ‚emsiÄ™ bezpieczny, niemniej jednak tajemniczy gość mocno mnie zaniepokoiÅ‚.ZciskajÄ…c rewo-lwer w dÅ‚oni wbijaÅ‚em wzrok w ciemnoÅ›ci, starajÄ…c siÄ™ coÅ›kolwiek ujrzeć.Trzask trzcin iczÅ‚apanie stawaÅ‚o siÄ™ coraz wyrazniejsze, widać jakiÅ› zwierz zbliżaÅ‚ siÄ™ w mojÄ… stronÄ™.MusiaÅ‚to być osobnik wiÄ™kszych rozmiarów, gdyż trzciny trzeszczaÅ‚y rozpychane bokami zwierza.Zapewne tapir lub wielki mrówkojad, sÅ‚ychać byÅ‚o nawet sapanie.W pewnej chwili podnio-sÅ‚em gÅ‚owÄ™, spojrzaÅ‚em w bok i struchlaÅ‚em.W odlegÅ‚oÅ›ci paru metrów na wprost mniejarzyÅ‚a siÄ™ zielonkawa para okrÄ…gÅ‚ych oczu.Oczy te, nie wiadomo do kogo należące, patrzyÅ‚ynieruchomo i tak uporczywie, że poczuÅ‚em jak cierpnie mi skóra na plecach i wÅ‚osy jeżą siÄ™na gÅ‚owie.Puma, jaguar czy zwykÅ‚y jaguatirica, a może po prostu sowa? Może nawet tylko wy-twór fantazji lub gorÄ…czki, którÄ… na pewno miaÅ‚em.Lecz oczy patrzyÅ‚y intensywnie, hipnoty-zujÄ…co.W pewnej chwili zgasÅ‚y na moment, by zaraz znów zapÅ‚onąć zÅ‚owieszczym, zielonka-wym Å›wiatÅ‚em.Widać tajemniczy sÄ…siad poruszyÅ‚ gÅ‚owÄ… lub na chwilÄ™ przymknÄ…Å‚ oczy.ZapomniaÅ‚em o zwierzynie czajÄ…cej siÄ™ pod drzewem zapatrzony w hipnotyzujÄ…ce mnieoczy.Co by to mogÅ‚o być?Co by jednak nie byÅ‚o, sytuacja stawaÅ‚a siÄ™ nie do zniesienia, wyczerpywaÅ‚a mnienerwowo i dlatego też postanowiÅ‚em jÄ… wyjaÅ›nić.Na szczęście posiadaÅ‚em rewolwer dużego kalibru i to dodaÅ‚o mi animuszu.OparÅ‚szybroÅ„ o gaÅ‚Ä…z starannie wymierzyÅ‚em, celujÄ…c w Å›rodek pÅ‚onÄ…cych oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
- Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 01 Pula szczęœcia
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Marjorie M. Liu Pocałunek łowcy 01 Pocałunek łowcy
- White James Szpital Kosmiczny 01 Szpital Kosmiczny
- Ortolon Julie Prawie idealnie 01 Prawie idealnie
- § Venturi Maria Zwycięstwo miłoœci 01 Zwycięstwo miłoœci
- Graham Heather Suspense 03 Klatwa kanionu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gryzonikompan.xlx.pl