[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niepożałujesz, obiecuję.Zdziałało cuda w przypadkuMac.Gdy była w takiej samej sytuacji co ty.197/692Skinęłam głową, a ona się oddaliła.Nie mogłamprzysiąc, że będę kiedykolwiek gotowa.Z szatni wyłonił się Cole.Namalował sobie podoczami czarne półksiężyce, a ciało obwiesił bronią.Zawsze uwielbiałam go takim widzieć.Silnym.Go-towym do działania.Trochę niegrzecznym,zdolnym do każdego czynu.Gdybyśmy wciąż bylirazem, rzuciłabym mu się w ramiona i wycałowałado utraty tchu.Wiesz, dokąd cię zaprowadzi myślenieżyczeniowe? Na bezkresne pustkowie. Jakie otrzymam instrukcje? spytałam ostro.Zatrzymał się przede mną.Unikając mojegowzroku, wyjął z kieszeni bojówek czarną bandanęi przewiązał mi włosy. Zostaniesz z Gavinem i Mackenzie.I będzieszostrożna. Chwilę.Co?! zawołał gdzieś z boku Szron.Właśnie.Co? Dawał mi do zrozumienia, że Colechce mieć mnie przy sobie.Cole popatrzył na niego ze zmarszczonymczołem; wydawało mi się, że obaj wdali się w bez-słowny pojedynek na spojrzenia. No, dalej rzuciłam, znów skupiając na sobieuwagę Cole a.198/692 Chciałbym& no cóż, mniejsza z tym. Poruszyłnerwowo ramionami. Muszę być dzisiaj z Lu-casem.Sam.Ten chrapliwy ton pojawiał się, ilekroć Colemówił o swoich sekretach.Musiał być z Lucasem,ponieważ& szpiegował go? Emma wspominała cośo szpiegowaniu.Albo starałam się go usprawiedliwić, że nie chceiść ze mną na patrol.Rany.Nienawidziłam tego.Nienawidziłam tego,że rozbieram na czynniki pierwsze wszystko, comówi albo robi, szukając ukrytych znaczeń,próbując znalezć jakiś powód, który pozwoliłby miliczyć na pojednanie, choć wiedziałam, że do niegonie dojdzie.Głupia.Pokładaj nadzieję w czymś właściwym,a będzie to lina ratunkowa.Pokładaj nadziejęw czymś niewłaściwym, a będzie to pętla na szyję. Mówiłem poważnie.Bądz ostrożna. Musnąłmnie kostkami dłoni po brodzie. Zachowajczujność.Cofnęłam się poza jego zasięg.Nie bardzowiedziałam, co rozumiał przez ten przelotny dotyk i nie zamierzałam się tego domyślać.Postanow-iłam, że nie pozwolę, by jeszcze kiedykolwiek takmnie dotykał.199/692Zmarszczył czoło. Tak przy okazji, widziałam króliczą chmurę poinformowałam go. Jestem pewna, że zombiwyjdą tej nocy.Jego rysy stwardniały. Mówisz mi o tym dopiero teraz, kiedy zdecy-dowałem się wysłać cię na patrol?Myślał, że zombi pozostaną w swoich gniazdach?To był jedyny powód, dla którego postanowił wyek-spediować mnie na ulice? Poczułam, jak rozpalasię we mnie gniew. Gdybyś już ze mną nie zerwał, to z pewnościąsama bym z tobą zerwała, i to natychmiast.Jesteśpierwszej klasy dupkiem, Cole u Hollandzie. Twoja babcia wyraziłaby się inaczej.I jeśli cośrobię, to warto wiedzieć, że staram się to robić jaknajlepiej oświadczył, niezrażony obelgą z mojejstrony. Jesteś doskonałym zabójcą, którego mogęrzucić w sam środek walki kiedy nic ci nie dolega ale wciąż dochodzisz do siebie po tym ugryzieniu,pomijając wszystko inne.Dzisiaj zostajesz.Poczułam, jak dłoń zaciska mi się w pięść.Jakłokieć cofa się nieubłaganie.Jak ręka wystrzela doprzodu i pięść wali Cole a w szczękę.Nie po-trafiłam się powstrzymać.200/692Głowa poleciała mu gwałtownie na bok, z rozcię-cia w wardze wypłynęła krew.Usłyszałam za plecami zbiorowe sapnięcie. Nic mi nie dolega powiedziałam dobitnie.Wierzysz mi teraz?Popatrzył na mnie, a jego oczy zwęziły sięw szparki. Czynna napaść jest niezgodna z prawem. Każ więc mnie aresztować.Zbliżył się, zmniejszając i tak już niewielki dys-tans, który nas dzielił.Nagle poczułam na skórzepieszczotliwe ciepło jego oddechu, uwodzicielskizapach, gorąco ciała. Może zamiast tego przełożę cię przez kolanoi dam ci w tyłek? Może wepchnę ci kolanem jaja do gardła? Jeśli chcesz bawić się tą konkretną częścią mo-jej anatomii, to wolałbym, żebyś użyła rąk. Moje ręce nigdy się tam nawet nie zbliżą.Chwila milczenia.Potem: Założę się, że mogłabyś zmienić zdanie i pójśćpo rozum do głowy. Mogłabym ci ją rozwalić.Cofnęłam gwałtownym ruchem drugą pięść, alebył na to przygotowany i zdążył chwycić mnie zarękę.Rozszerzyły mu się zrenice, oznaka201/692podniecenia.Inny sygnał: zaczął dyszeć.Zachowy-wał się tak, jakbym właśnie próbowała rozpiąć mudżinsy, zamiast walić go bez litości. Uderz mnie jeszcze raz, a potraktuję to jakozachętę powiedział tym samym przytłumionymgłosem.Byłam tak samo wściekła jak on.Drżałam z prag-nienia, nad którym nie potrafiłam zapanować,i próbowałam złapać oddech. Zachętę do czego?Jego ucisk zelżał, palce pocierały moją skórę.Pieszczota, nie ostrzeżenie. Myślę, że dowiemy się tego razem.Co ty, u licha, wyprawiasz?Słowa krzyczały mi w głowie.To& czymkolwiekbyło flirtowaniem? musiało się skończyć.Opuściłam ramiona i cofnęłam się, dopiero terazuświadamiając sobie, że w stodole zapadła cisza.Czy inni patrzyli, słuchali? Paliły mnie policzki. Wiem, że się przyjaznisz z byłymi dziewczynami powiedziałam. I jeśli chcesz się przyjaznić zemną, w porządku, spróbuję się dostosować.Niechcę się tylko bawić w takie gierki.Rozumiesz?Otworzył usta, po czym westchnął ciężko.Skinąłzdecydowanie głową.202/692Odwróciłam się od niego, zanim zdążyłam zrobićalbo powiedzieć coś jeszcze gorszego, i zbliżyłamsię do ściany z uzbrojeniem.Stał tam Gavin, ważącw dłoni pistolet półautomatyczny. Niezły prawy prosty, Als pochwalił.Wreszcie.Urocza ksywka.Dlaczego padła akuratz jego ust? Dzięki. Wzięłam do ręki topór.Odebrał mi go. Przykro mi, kotku, ale jeśli chcesz władać bron-ią typową dla dużych chłopaków, to będziesz musi-ała o nią stoczyć ze mną bój.Popsuję ci przyjem-ność: pozwolę ci się powalić, dopóki zgodzisz sięsiedzieć na mnie okrakiem.Chyba skrzywiłam kąciki ust. Nie mam zamiaru mruknęłam, wybierającinny, lżejszy topór. Kiepsko. Nacisnął guzik przy rękojeści mojejbroni.Była to dzwignia uwalniająca metaloweszpikulce, które wysunęły się błyskawicznie pobokach ostrza. Wiesz, jak się tym posługiwać? Mam rękę i potrafię nią wymachiwać.Myślę, żeto wystarczy. Jeśli nie dasz się dzisiaj zabić, to będzie za-krawało na cud ocenił. Dobrze, że mam Cud nadrugie imię.203/692 Widziałeś, jak walczyłam.Wiesz, że jestemdobra. Fakt. Trącił mnie ramieniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Barron T. A. Merlin 04 Lustro losu (CzP)
- Piega Anna Lustro czasu
- Deep Kiss of Winter (Tempt Me Eternally) Gena Showalter
- Kroniki Białego Królika 01 Alicja w krainie Zombi Gena Showalter
- McDermott Andy Skarb Herkulesa
- Roberts Nora Saga rodu Concannonów 03 Zrodzona ze wstydu
- Essentials of Biology 1e glossary
- John McMurtry The Cancer Stage of Capitalism (1999)
- McNeill Graham Czas Legend 01 MÅ‚otodzierzca Legenda Sigmara 01
- pw43
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alter.htw.pl