[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś piękna, kochanko Jankesa.Tak, bardzopiękna.Oparł głowę o siodło, przymknął oczy.Shannon długo leżała z otwartymi oczami, połykając łzy rozpaczy i nienawiści.W końcu jednak ogromne zmęczenie wzięło górę i mimo głodu, pragnienia i sznurków wrzynających się w ciało - zapadła w sen.Malachi nie miał żadnych wątpliwości.Nikt nieścigał bushwhackerów, ale oni i tak jechali na złamanie karku.Chcieli jak najszybciej oddalić się od granicy,jak najszybciej znaleźć się w głębi Missouri.I wytropić ich nie było łatwo.Zanim Malachi odnalazłswoją klacz, natykając się przy okazji na karegowałacha Shannon, bushwhackerzy zdążyli odjechaćjuż daleko.Chwała Bogu, na południe, a te rejonyMissouri Malachi znał bardzo dobrze.Gdyby byłoinaczej, nie dałby rady ich wyśledzić.Bushwhackerzy bowiem jechali bardzo chytrze.Wiedzieli bezbłędnie,w którym miejscu wjechać w las i klucząc międzydrzewami, skrócić sobie drogę.Kiedy nastał już jasny dzień, Malachi zorientował9 0się, że oni wcale nie są tacy sprytni, po prostu jadąwzdłuż strumienia.Odnalazł ten strumień i już dalejpojechał jego brzegiem.Był wykończony.Zranionanoga bolała jak diabli, bał się, że znów zaczniegorączkować.Godzinka snu postawiłaby go na nogi.Niestety, nie mógł sobie na to pozwolić.Frankai Jesse'a spotkał już kiedyś, chyba raz, w tym czasie,gdy Cole jeździł z Quantrillem.Wtedy pomyślał, żeto jeszcze lekkomyślne dzieciaki, dziwnie jednakbezwzględne i bezlitosne.A teraz z młodymi Jamesami jadą chyba synowie Youngera.Następna para bezmyślnych chłopaków.Bezmyślnych, okrutnych,brutalnych, ale ta czwórka pozostała chyba jeszczeprzy zdrowych zmysłach.Był z nimi jednak JustinWaller, a Malachi wiedział, kto to jest.Cole, jeszczena samym początku wojny, widział poczynania Wal-lera.Widział jego okrucieństwo, rozkosz, jaką odczuwał podczas zabijania.Wtedy to Cole ostatecznie postanowił odejść z bandy Quantrilla.Ten Waller jest bardzo niebezpieczny, niebezpieczna jest też Shannon.Dla samej siebie.Ona nie potrafi utrzymać języka za zębami, będzie wymyślać,drapać, gryźć.Doprowadzi do ostateczności najbardziej spokojnego, przyzwoitego bushwhackera.O ile takowi w ogóle istnieją.Dlatego Malachi nie możesobie pozwolić nawet na dziesięć minut odpoczynku.Zatrzymał się tylko na chwilę, żeby napoić konie,sam też napił się, przeżuł kawałek suszonego mięsaz zapasów, które przygotowała mu Shannon, i pociągnął spory łyk irlandzkiej whisky.A to pomagało wytrzymać ból w tej przeklętej nodze.9 1Pod koniec dnia zobaczył między drzewami konie.Podjechał jeszcze kawałek, zeskoczył z konia, przeprowadził klacz i wałacha przez strumień i uwiązałoba konie wśród drzew.Potem wrócił na drugi brzegi bezszelestnie podkradł się do bushwhackerów.Cała piątka pogrążona była w głębokim śnie.Albo i teżwcale nie takim głębokim.Ludzie tego pokroju szybko uczą się spać inaczej niż zwykli śmiertelnicy.Jakby jedno oko mieli zawsze otwarte.I jeśli terazw pobliżu przelatuje jakaś mucha, wszyscy bush-whackerzy świadomi są jej obecności.Dlatego żadne skradanie się, żeby uwolnić Shannon, nie miałonajmniejszego sensu.Tym bardziej że było tak, jakprzypuszczał.Shannon zdołała już wpędzić się w dodatkowe kłopoty.Miała skrępowane ręce i nogi, a ponadto jej nadgarstki były związane z ręką JustinaWallera.Malachi zaklął w duchu.Na pewno walczyła doupadłego, dlatego Jesse nie mógł już jej chronić.A napewno chciał to zrobić, tego Malachi był pewien.BoJesse, jak wielu innych bushwhackerów, mimo swej brutalności, nadal wynosił na piedestał istoty płciżeńskiej, zrodzone na Południu.Tak po prostu gowychowano.I gdyby Shannon była łaskawa trzymaćbuzię na kłódkę i zachowywać się jak dama z Południa.Ale Shannon zapewne zachowywała się inaczej.I dlatego była przywiązana sznurkiem do Justina.Jej ubranie, chwała Bogu, było w porządku.Czyli jeszcze jej nie tknął.Malachi wziął kilka głębokich oddechów.Mógłbyspróbować zastrzelić ich wszystkich.Spróbować, bo9 2nie wiadomo, jak to by się skończyło.Bushwhackerzysą świetni w strzelaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl