[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To zadanie należało do operatorów kamer.Mimoograniczeń, Filip święcił swój triumf.Sam tytuł artykułu zrobi furorę.Poza tym,tak czy inaczej, to wyłącznie jego słowa ludzie na całym świecie będą czytaćz wypiekami na twarzach.WatykanMała stacja telewizyjna w Ax-les-Thermes przekazała otrzymane z satelity sygnały wszędzie tam, gdzie je odbierano.Zaczęło się od lokalnego nadawcy.Zaledwie kilka minut pózniej zgłosił się pierwszy znaczący serwis informacyjny.Ojciec Zwięty nalał sobie drugą filiżankę herbaty.W swoich komnatach prawienigdy nie włączał telewizora.Jednak tego dnia telefon z południa Francji skłoniłgo do obejrzenia przebiegu wydarzeń na żywo.Bezgranicznie ufał swemudługoletniemu współpracownikowi, kardynałowi Montanellemu.Traktował gojak współbrata; może nawet jak przyjaciela.Gdy jednak papież opowiedział muniedawno o monecie i o swojej ewentualnej podróży do Langwedocji, obudziłczujność w kardynale.Wszystko, co się pózniej miało wydarzyć, mogło byćarcydelikatną sprawą.Kardynał stanowczo odradził papieżowi osobisty wyjazd do Langwedocji.Takabowiem podróż niosła ze sobą wielkie niebezpieczeństwa.Nikt nie znał powiązań,motywów ani zamiarów tajemniczego bractwa, określającego się mianemkatarów.Sam papież wiedział tylko tyle, że szykują potajemne spotkaniew górskiej wiosce nad Ax-les-Thermes.Montaillou Nasze żądania wyglądają na pierwszy rzut oka na zupełnie odmienne, lecz podokładniejszej analizie wykazują zbieżności, które pragnę teraz sformułować.chrypiał głośnik.Piętro wyżej nad rozgrywającą się sceną, Marlena zaprzestała próboswobodzenia się z więzów.Nie zdołała też wypluć knebla.Mimo że stała przyoknie, niewiele usłyszała z tego, co wypowiadano poniżej przez głośniki.Podwójne szyby tłumiły głos znacznie skuteczniej niż cienkie szkło w zrujnowanejkuchni.Nie dotarła więc do niej treść przemówienia Henry ego na tematawiniońskich papieży, ich łupieżczej wyprawy przeciwko resztkom katarówi zakupu miasta Awinionu za zrabowane przez nich złoto.Nie słyszała też prośbyRoberta, by zaprosić ją na scenę.Henry rozwinął jeden z pożółkłych zwojówpergaminu. Pan Duchont dokonał pewnego odkrycia w archiwum diecezji Aix-en-Provence.Pragnie je państwu w krótkich słowach przedstawić.Karol skinął głową, wstał, sięgnął po przygotowane karty i odchrząknął. Dokument należy do znaczącego zbioru zapisów z procesów i pozasądowejwymiany korespondencji.Najbardziej zwraca uwagę fakt, że nie wymienionożadnego oskarżonego z nazwiska.Autorzy posługują się zaimkami:  ona lub  on.Mimo to nietrudno się domyślić, o kogo chodzi. On to sam Ojciec Zwięty, wewłasnej osobie. Ona  to matka nasza  Kościół.Henry bacznie obserwował zgromadzonych.Kardynał siedział wpatrzony przedsiebie niewidzącym wzrokiem. Jako adresatów podano przeważnie duchownych  ciągnął Karol. Większośćz nich wymieniono z nazwiska.%7ładne z ich przestępstw, począwszy oduprowadzenia i morderstwa, a skończywszy na pospolitym zaborze mienia, niezostało należycie czy choćby jawnie osądzone.Pomiędzy 1537 a 1576 rokiem wewszystkich dwudziestu sześciu przypadkach osiągnięto tak zwane ugodowe porozumienie.Skorzystały z niego tylko rodziny, które ucierpiały wskutekprześladowań hugenotów.W tym momencie Henry ponownie zabrał głos: Jak państwo widzicie, tylko raz w całej historii Kościół katolicki wynagrodziłposzkodowanym krzywdy.Mając do dyspozycji w pełni zachowaną dokumentacjęprzestępstw przeciwko naszej wspólnocie, zebraliśmy się tu po to, by zażądaćzadośćuczynienia.To żądanie ponownie łączy nas z panem Garnierem, któryrównież wysuwa roszczenia wobec Watykanu.Robert najchętniej zapadłby się pod ziemię.Nie był jeszcze gotowy stawić czołaRzymowi.Na razie nie potrafił powiedzieć, czy w ogóle tego chce.Ale nie śmiałzaprotestować.Musiał zachować ostrożność.Nadal nigdzie w polu widzenia niedostrzegał Marleny.Zamierzał właśnie wstać, gdy Lucien, który dotychczas w milczeniu obserwowałprzebieg wydarzeń, położył mu rękę na ramieniu. Proszę się nie martwić  usiłował go uspokoić. Pańska przyjaciółka jestwprawdzie w naszych rękach, ale daję panu słowo, że obydwoje możecie wyjśćstąd bez szwanku.Wystarczy przełamać opory.Proszę się zmobilizować.Potrzebujemy pańskiego wstawiennictwa jako potomka i spadkobiercy papieżaBenedykta XIV.W zamian zrehabilitujemy pana i oczyścimy z oskarżeń.Robert potrzebował chwili na przetrawienie jego wypowiedzi.Poddał sięjednak niemal natychmiast.W tej chwili nie pragnął niczego prócz bezpieczeństwai spokoju  dla siebie i dla Marleny. Zgoda.Idę na współpracę  wyszeptał.Nagle pośród nocy zahuczał wystrzał. Wynocha! Wynoście się stąd wszyscy!Przerażona publiczność zwróciła głowy ku spoconemu mężczyznie, który stałz zaczerwienioną twarzą przed zebranymi wokół podestu. Stać.Pan nie, Montanelli! I nie wyłączać kamer! Kardynał zastygł w bezruchu,jakby skamieniał.Również Matthias Leopold znieruchomiał u jego boku.Jeden z dwóchoperatorów stojących na podestach dla kamer umknął w mgnieniu oka.Drugi,który pozostał, czuwał nad tym, żeby obydwa urządzenia nadal rejestrowałyobraz.Dołączył do niego Filip Ohly.Marlena również usłyszała wystrzał.Przesunęła się bliżej ku oknu wrazz krzesłem, do którego przywiązał ją strażnik.Jej prześladowca  po sprawdzeniu,czy węzły dobrze trzymają  zszedł schodami na dół i ślad po nim zaginął.Karol stał na podeście.W rękach trzymał dwa naładowane rewolwery, którymiterroryzował wszystkich obecnych. ROZDZIAA TRZYDZIESTY TRZECI Założyć to, bez gadania!Karol wręczył Claude owi trzy pary kajdanek, połączonych ze sobą krótkimłańcuchem, i patrzył, jak Lucien, Robert i Henry po kolei wsuwają ręcew metalowe obręcze.Musieli w tym celu przysunąć się bardzo blisko do siebie. I odwołajcie waszych strażników  dodał, gdy skończyli.Henry bez ociąganiaprzekazał polecenie przez mikrofon: Nie atakujcie! To rozkaz.Nie może dojść do rozlewu krwi.Następnie Claudechwycił kajdanki, z których jedną bransoletkę zapiął na swoim przegubie Henry.Teraz przyszła kolej na niego.Ale zamiast zakuć się sam, przeciągnął ją za plecamitrzech skutych osób i zapiął ją na prawej ręce Luciena. Claude.ty?Szyderczy śmiech Claude a przeraził Henry ego.Oni wszyscy zaaranżowali tękoszmarną scenerię, żeby przypomniała zebranym o mrocznych czasach w historiiKościoła i o jego przewinach, ale nie po to, by teraz kogokolwiek skrzywdzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl