[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wpisał coś szybkoswoimi sprawnymi kciukami i włożył urządzenie z powrotem dokieszeni.Następnie spojrzał na zegarek. Znając pani zięcia, możemy być pewni, że będzie panipod obserwacją w przeciągu godziny.Ten dom również.Pamiętapani, co powiedzieć, gdyby ktoś o mnie pytał? %7łe był pan oszustem, złodziejem, który chciał ograbićstaruszkę z jej pieniędzy. Zwiat pełen jest ludzi pozbawionych wszelkichskrupułów. Tak  powiedziała. Ostrożności nigdy za wiele.Po ostatnich zamachach terrorystycznych w Londynieamerykańska ambasada przy Grosvenor Square zostałausprawniona na wiele sposobów pod względem funkcjonowania ibezpieczeństwa.Wiele nowości widać było z zewnątrz, wielu nie.Do tej drugiej kategorii należało nowe, błyszczące centrumdowodzenia, założone w bunkrze pod samym placem.Dokładnie o 6:04 rano czasu londyńskiego pracownik CIA podał AdrianowiCarterowi wiadomość od Eliego Lawona.Po przeczytaniu Carterpodał ją Ariemu Szamronowi, a ten Grahamowi Seymourowi. Wygląda na to, że ruszamy.Powinniśmy dać znaćżabojadom.Carter naciśnięciem guzika uruchomił bezpiecznepołączenie z Paryżem i przyłożył słuchawkę do ucha. Bonjour, panowie.Piłka leci w waszą stronę.%7łyczę miłejzabawy.Elena nie pozwoliła sobie na niezdecydowanie przyporannej toalecie.Wykąpała się pospiesznie, nie poświęciła wieleczasu na fryzurę czy makijaż i założyła raczej prosty, ale wygodnyspodnium Chanel.Wzięła więcej biżuterii, niż normalniezałożyłaby na podobną okazję, i wsunęła też kilka klejnotów dotorebki.Wreszcie do torby podróżnej schowała dwie dodatkowepary ubrań i wyjęła z sejfu parę tysięcy euro oraz podobną sumę wrublach.Wiedziała, że Iwanowi nie wyda się to podejrzane; zawszegdy podróżowała samotnie, zachęcał ją, by brała ze sobą dużogotówki.Rozejrzała się po raz ostatni po pokoju i zeszła po schodachtak obojętnie, jak tylko umiała.Sonia i dzieci stały razem, by się znią pożegnać; przytuliła dzieci nieco dłużej, niż powinna, i zudawaną surowością kazała im zachowywać się grzecznie podopieką ojca.Iwan nie był świadkiem ich pożegnania; stał napodjezdzie, spoglądając chmurnie i z niecierpliwością na zegarek.Elena pocałowała po raz ostatni dzieci, po czym wsiadła z Iwanemna tylne siedzenie mercedesa.Spojrzała przez ramię, gdysamochód wystrzelił naprzód, i zobaczyła, że płaczą histerycznie.Gdy przejechali przez bramę, zniknęły jej z pola widzenia.Informacja o wyjezdzie Iwana i Eleny Charków z Villa Soleildotarła do londyńskiego centrum dowodzenia o 7:13 rano czasumiejscowego.Gabriel dowiedział się o tym pięć minut pózniej.Wgodzinę po otrzymaniu wiadomości poinformował obsługę, żeopuszcza hotel.Pobyt, choć krótki, był naprawdę uroczy.Gdy wyszedł nazewnątrz, jego renault już na niego czekało.Usiadł za kierownicą i ruszył w stronę lotniska.53Nicea, FrancjaIwan całą drogę był czymś zmartwiony, za co Elena byłamu naprawdę wdzięczna.Spędził podróż, na zmianę rozmawiającprzez komórkę, wyglądając przez okno i bębniąc palcami oplastikowy pulpit.Jechali w przeciwną stronę niż porannyzmierzający w stronę plaż ruch, więc nie mieli opóznienia.Jechalidookoła Golfe de Saint-Tropez, do Saint-Maxime, następnie w głąblądu po D25 aż do autostrady, którą pomknęli na wschód ku Nicei.Gdy przemknęli przez północne obrzeża Cannes, Elena myślała oIwanie i Katierinie, kochających się w apartamencie w Carltonie.Iwan najwidoczniej też o tym myślał, bo ujął jej dłoń i powiedział,że jest mu przykro z powodu tego, co zaszło.Elena usłyszałwłasny głos mówiący, że jej także.Następnie wyjrzała przez oknona wznoszące się ku Alpom wzgórza i zaczęła liczyć minutydzielące ją od chwili, gdy wreszcie się od niego uwolni.Wjazd na międzynarodowe lotnisko Lazurowego Wybrzeżapojawił się po piętnastu minutach.Iwan odebrał kolejny telefon ibył zajęty nieprzyjemną rozmową ze swoim wspólnikiem wLondynie.Wciąż rozmawiał, gdy pięć minut pózniej szli przezklimatyzowane biuro obsługi lotów Riviera, operatora prywatnychsamolotów bazujących na tym lotnisku.Za nieskazitelnie białymbiurkiem stał łysiejący mężczyzna po trzydziestce o blondwłosach.Miał na sobie granatowe spodnie i białą koszulę zkrótkim rękawem i epoletami.Iwan dał mu jeszcze poczekać dwieminuty, kończąc rozmowę z Londynem. Charków  powiedział wreszcie. Wylot do Moskwy ojedenastej.Młody mężczyzna przybrał uśmiech zmartwionegourzędnika. To niestety nie będzie możliwe, monsieur Charków.Obawiam się, że mamy poważny kłopot z pańskim samolotem.Elena wbiła paznokcie w dłoń i spuściła wzrok. Jaki kłopot?  spytał Iwan. Kłopot z dokumentacją  odparł młody człowiek. Pańska załoga nie zdołała przedstawić nam dwóch bardzo ważnychdokumentów: listu autoryzacyjnego RVSM oraz certyfikatutrzeciego stopnia.DGAC nie pozwoli pańskiemu samolotowiwystartować bez tych dokumentów.DGAC oznaczało Direction Generale de l Aviation Civile,francuski zarząd lotnictwa cywilnego. To niesłychane!  zawołał Iwan. Kilkadziesiąt razystartowałem z tego lotniska tym samym samolotem i nigdyprzedtem nie proszono mnie o te dokumenty. Rozumiem pańską irytację, panie Charków, ale przepisyto przepisy.Jeśli nie przedstawi nam pan autoryzacji RVSM orazcertyfikatu trzeciego stopnia, pański samolot nigdzie nie poleci. Czy mogę zapłacić jakąś karę? Może i tak, ale nie teraz. Chcę porozmawiać z pańskim przełożonym. Jestem najwyżej postawionym pracownikiem na tejzmianie. Proszę zadzwonić do kogoś z DGAC. DGAC jasno wyraziła się co do tej sprawy.Nie mają nicdo powiedzenia, dopóki nie zobaczą dokumentów. Mamy sytuację awaryjną w Moskwie.Matka mojej żonyjest bardzo chora.Moja żona musi się tam natychmiast udać. W takim razie sugeruję, żeby pańska załoga jaknajszybciej znalazła brakujące dokumenty.W międzyczasie panażona może rozważyć lot jedną z linii lotniczych. Linie lotnicze?  Iwan walnął pięścią w blat. Moja żonanie może lecieć liniami lotniczymi.Musimy mieć na uwadzewzględy bezpieczeństwa.To niemożliwe. W takim razie nie sądzę, żeby pańska żona poleciaładzisiaj do Moskwy, monsieur.Elena podeszła ostrożnie do kontuaru. Iwan, matka na mnie czeka.Nie mogę jej zawieść.Polecęliniami lotniczymi.Urzędnik wskazał na swój komputer.  Mogę sprawdzić odloty i dostępne miejsca, jeśli państwochcą.Iwan zmarszczył brwi, po czym skinął głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl