[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiedz prawdÄ™  zaatakowaÅ‚ Morgenstern. ByÅ‚a czerwona. No i co?  spytaÅ‚a pani Cooper. Czy to jakaÅ› zbrodnia w tym wol-nym kraju, Sy? Wyrażanie poglÄ…dów politycznych? Nie sugeruj im, że to jakaÅ›przestÄ™pczyni. A kto twierdzi, że to przestÄ™pstwo?  zaperzyÅ‚ siÄ™ Morgenstern. Przyta-czam jedynie fakty.SzczerÄ… prawdÄ™.ByÅ‚a tym, kim byÅ‚a.Czerwona jak pomidor. W takim razie, jaka ja jestem?  spytaÅ‚a pani Cooper. Ty, zÅ‚otko?  zastanowiÅ‚ siÄ™ Morgenstern. Powiedzmy, różowa.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Jak siÄ™ podekscytujesz to nawet Å‚adny odcieÅ„ koralowego. Ach, tak  burknęła pulchna kobieta i odwróciÅ‚a siÄ™ do niego plecami. WedÅ‚ug plakatu zniknęła gdzieÅ› tutaj, w pobliżu  powiedziaÅ‚ Milo.Jak to siÄ™ staÅ‚o? MieliÅ›my wieczorne spotkanie  wyjaÅ›niÅ‚ rabin. Kilka tygodni po RoszHaszana  żydowskim Nowym Roku.PróbowaliÅ›my. PróbowaliÅ›my ożywić ducha naszej spoÅ‚ecznoÅ›ci  wtrÄ…ciÅ‚a pani Sindow-sky, jakby przytaczaÅ‚a fragment z podrÄ™cznika. %7Å‚eby zaczęło siÄ™ coÅ› dziać,prawda, rabinie?Sanders uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej i odwróciÅ‚ siÄ™ do Mila. Pani Gruenberg pojawiÅ‚a siÄ™, ale tylko na krótkÄ… chwilÄ™.Wtedy byÅ‚a wi-dziana po raz ostatni.MyÅ›laÅ‚em, że poszÅ‚a do domu.Gdy pod jej drzwiami zaczÄ™-Å‚a siÄ™ powiÄ™kszać sterta korespondencji, ogarnÄ…Å‚ mnie niepokój.Swoim kluczemotworzyÅ‚em jej mieszkanie i zobaczyÅ‚em, że jej nie ma.ZadzwoniÅ‚em na policjÄ™.Po czterdziestu oÅ›miu godzinach detektyw Mehan zgodziÅ‚ siÄ™ przyjechać. I gdy jÄ… widzieliÅ›cie ostatni raz  na wieczorku  to byÅ‚o okoÅ‚o ósmej? Ósma, ósma trzydzieÅ›ci  potwierdziÅ‚ Sanders. Mniej wiÄ™cej.Wieczo-rek zaczÄ…Å‚ siÄ™ o siódmej trzydzieÅ›ci i skoÅ„czyÅ‚ o dziewiÄ…tej.Nie byÅ‚o jej przezostatnie pół godziny.ZestawiliÅ›my krzesÅ‚a i prowadziliÅ›my dyskusjÄ™.WiÄ™c mu-siaÅ‚a wyjść przed ósmÄ… trzydzieÅ›ci.Nikt nie jest dokÅ‚adnie pewien. PrzyjechaÅ‚a samochodem, czy przyszÅ‚a pieszo? Pieszo.Nie jezdziÅ‚a, lubiÅ‚a chodzić.186  Tutaj jest teraz dość niemiÅ‚o na nocne spacery  zauważyÅ‚ Milo. Bardzo pan spostrzegawczy  stwierdziÅ‚ Morgenstern. W dzieÅ„ też niejest zbyt przyjemnie. Nie przejmowaÅ‚a siÄ™ tym? Powinna  wtrÄ…ciÅ‚a pani Steinberg. BiorÄ…c po uwagÄ™ tych wszystkichopryszków i podejrzane typy, które siÄ™ krÄ™cÄ… po caÅ‚ej dzielnicy; i te wszystkie nar-kotyki.KiedyÅ› korzystaliÅ›my z plaży.Jakby pan tu przyjechaÅ‚ w ciÄ…gu tygodnia,oficerze, nie zobaczyÅ‚by nas pan na plaży jak niegdyÅ›.KiedyÅ› wszyscy spacero-waliÅ›my, pÅ‚ywaliÅ›my  dlatego siÄ™ tu sprowadziliÅ›my.To byÅ‚ raj.Teraz, gdy wy-chodzimy wieczorem, jedziemy razem samochodem.Parkujemy przy Speedwayi idziemy do shul, maszerujÄ…c jak batalion żoÅ‚nierzy.Gdy jest Å‚adny letni wie-czór, sÅ‚oÅ„ce zachodzi pózno, udajemy siÄ™ czasami na trochÄ™ dÅ‚uższy spacer.Teżwszyscy razem  w grupie.Nawet wtedy nie czujemy siÄ™ pewnie.Ale Sophienigdy do nas nie doÅ‚Ä…czaÅ‚a.ByÅ‚a indywidualistkÄ….MieszkaÅ‚a tutaj od dawna.NiechciaÅ‚a przyznać, że siÄ™ zmieniÅ‚o.Nie daÅ‚o siÄ™ z niÄ… rozmawiać  byÅ‚a uparta.PrzechadzaÅ‚a siÄ™ tutaj jak wÅ‚aÅ›cicielka tej dzielnicy. LubiÅ‚a chodzić  powtórzyÅ‚ Sanders. Dla zdrowia. Czasami ćwiczenia ruchowe nie wychodzÄ… na zdrowie  zauważyÅ‚ Mor-genstern.Pani Cooper spojrzaÅ‚a na niego gniewnie.MrugnÄ…Å‚ do niej i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Rabinie, mieszkaÅ‚ pan obok niej  powiedziaÅ‚ Milo. Jaki byÅ‚ jej stanpsychiczny przez ostatnie kilka dni przed znikniÄ™ciem? Przez ostatnie kilka dni?  zastanowiÅ‚ siÄ™ Sanders.WaÅ‚kowaÅ‚ fajkÄ™ w dÅ‚o-ni. PrawdÄ™ mówiÄ…c, chyba wydawaÅ‚a mi siÄ™ bardzo poruszona. Chyba? Nie byÅ‚a osobÄ…, która otwarcie okazywaÅ‚a emocje.NależaÅ‚a do ludzi za-mkniÄ™tych w sobie. WiÄ™c dlaczego pan twierdzi, że wydawaÅ‚a siÄ™ panu poruszona?Sanders zawahaÅ‚ siÄ™, spojrzaÅ‚ najpierw na swoich uczniów, a nastÄ™pnie na Mi-la. MiaÅ‚o miejsce przestÄ™pstwo  wyjaÅ›niÅ‚. KtoÅ›, kogo znaÅ‚a, byÅ‚ w tozamieszany. Jakie przestÄ™pstwo?  odezwaÅ‚ siÄ™ Morgenstern. Niech pan to powie.Morderstwo.Narkotyki i gangi.CaÅ‚y kram.Zastrzelili jakiegoÅ› czarnego chÅ‚opa-ka, któremu wynajmowaÅ‚a mieszkanie.Przez narkotyki. ZmrużyÅ‚ oczy i jegobrwi zeszÅ‚y siÄ™ jak kopulujÄ…ce dżdżownice. Aha! To jest ten wielki sekret,o którym nic nam pan nie może powiedzieć, mam racjÄ™? Czy wiecie coÅ› na ten temat?  spytaÅ‚ Milo.ZapadÅ‚o milczenie. Tylko tyle, ile dowiedzieliÅ›my siÄ™ od rabina  odezwaÅ‚a siÄ™ pani Sindow-sky. MiaÅ‚a sublokatora; zostaÅ‚ zastrzelony.187  Nikt z was go nie znaÅ‚?PotrzÄ…snÄ™li gÅ‚owami. WiedziaÅ‚am o nim, ale jego samego nie znaÅ‚am  powiedziaÅ‚a pani Co-oper. Co pani wiedziaÅ‚a? %7Å‚e miaÅ‚a sublokatora.WidziaÅ‚am go raz na motorowerze, gdy jechaÅ‚ dodomu.Przystojny chÅ‚opak.Bardzo wysoki. ByÅ‚o dużo gadania  powiedziaÅ‚ Morgenstern. Jakiego gadania?  spytaÅ‚ Milo. A jak pan myÅ›li  czarny dzieciak.Czy to nie stwarza dla niej zagrożenia. Morgenstern spojrzaÅ‚ oskarżycielsko na kobiety.WydawaÅ‚y siÄ™ zażenowane. Wszyscy sÄ… bardzo mili i postÄ™powi, do czasu, kiedy w grÄ™ zaczynajÄ… wcho-dzić pieniÄ…dze.Ale Sophie byÅ‚a komuchem.PostÄ…piÅ‚a zgodnie z przekonaniami.SÄ…dzi pan, że wpÄ™dziÅ‚ jÄ… w jakieÅ› kÅ‚opoty, ten dzieciak? %7Å‚e trzymaÅ‚ pieniÄ…dze zanarkotyki w jej domu? %7Å‚e przyszli po nie i dobrali siÄ™ do niej? Nie  zaprzeczyÅ‚ Milo. Nic na to nie wskazuje.Morgenstern mrugnÄ…Å‚ do niego konspiracyjnie. Nic nie wskazuje, ale przyjechaÅ‚ pan tutaj i zadaje pytania.Sprawa robi siÄ™gÄ™sta, co, panie policjancie? WiÄ™cej miÄ™sa, wiÄ™cej robactwa.* * *Milo zadaÅ‚ jeszcze kilka pytaÅ„, wreszcie doszedÅ‚ do wniosku, że nic już niemajÄ… do powiedzenia i podziÄ™kowaÅ‚ im.WyszliÅ›my, odkÅ‚adajÄ…c po drodze jarmuÅ‚-ki do skórzanego pudÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl