[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odtworzyłam kilka ostatnich wiadomości, z ogromnymzainteresowaniem słuchając raz jeszcze Glorii.Kim ona jest? Jaką miaładobrą nowinę? Musiałam odnalezć Glorię, bo kiedy znajdę Glorię,znajdę i Wayne a.Po prostu to wiedziałam.Wiadomość od Glorii była przedostatnia.Ostatnie połączenie natelefon stacjonarny Wayne a zostało od razu rozłączone.Dzwonił ktośz komórki i czułam, że to mógł być taksówkarz.Jako że samochód zostałpod domem, istniało spore prawdopodobieństwo, że Wayne udał się tam,dokąd się udał, taksówką  zakładając naturalnie, że jego zniknięcie byłodobrowolne i że nie przyjechał po niego przyjaciel  a obecnietaksówkarze zawsze dzwonią, aby oznajmić, że już czekają, gdyż są zbytleniwi, by wysiąść z samochodu, pokonać te półtora metra i zadzwonićdo drzwi.Nic dziwnego, że jesteśmy nacją grubasów.Wyjęłam komórkę i wystukałam numer.Po pięciu sygnałach włączyła się poczta głosowa.Męski głos, niemłody, trochę szorstki. TuDigby, zostaw wiadomość. Digby, z tej strony Helen. Zmusiłam się do tego, aby podczasmówienia uśmiechać się, co wcale nie jest takie łatwe, ale warto siępomęczyć.Kiedy się dzwoni do nieznajomego, należy się zachowywaćtak, jakby się go znało; często się wtedy zdarza, że uznają was za kogośznajomego, komu trzeba pomóc.Jest to bardzo trudne dla osób mojegopokroju, ale prawda jest taka, że gdybym rzeczywiście miała pogodneusposobienie, to nie byłabym prywatnym detektywem.Pracowałabymw branży PR, chodziła w szpilkach, błyskała białym uśmiechem,sprawiała, że każdy czułby się wyjątkowy, i pobierałabym za toodpowiednie wynagrodzenie. Słuchaj, Digby, w czwartek ranozabrałeś Wayne a Diffneya z Sandymount, z ulicy aaa. Jaki to byłwłaściwie adres? Rozejrzałam się za dzisiejszą pocztą.(List od fankizaadresowany następująco:  Cudowny Wayne, Nad morzem, Dublin,Irlandia.To nie wystarczy.Znalazłam jeszcze jeden list.) .z MercyClose cztery.To taka ulica zaraz przy morzu w Sandymount.W każdymrazie zgubił coś.Wydaje mu się, że zostawił to w twoim aucie, i oferujenagrodę.Małą, więc się zbytnio nie ekscytuj, raczej się nieprzeprowadzisz na Wyspę Zwiętego Bartłomieja. Wydałam z siebieśmiech lwa morskiego i poczułam pulsowanie w żebrach.Kurczę, będęsię musiała nauczyć naprawdę śmiać albo skończyć z tym udawaniem,bo się w końcu wykończę. Więc oddzwoń, Digby, masz mój numer.Jasne, że nie miał, ale jeśli mu powiem, że ma, będzie myślał, że napewno się znamy i że jedynie wyleciało mu to z pamięci, że możedopadło go wczesne stadium alzheimera. Na wypadek, gdybyś gogdzieś zawieruszył. Wyrecytowałam numer swojej komórki i terazmogłam już tylko czekać.Możliwe, że oddzwoni.Większość ludzi kusiła perspektywanagrody.Chyba że Digby przejrzy podstęp.Chyba że wiedział, iżw samochodzie nic nie ma, i bał się oskarżenia o kradzież.Albo chybaże Wayne sporo mu zapłacił za trzymanie buzi na kłódkę.Istniałaniekończąca się liczba kombinacji, a wszystkie się opierały na założeniu, że Wayne zniknął dobrowolnie.Ale mogło być przecież inaczej.A wtedy lepiej, żebym się dowiedziała, gdzie teraz przebywa.Jeszcze raz obrzuciłam salon Wayne a spojrzeniem pełnympodziwu.Piękny.Nie zamierzałam go obrażać, mówiąc, że jest przytulny , ale zdecydowanie nie był to jeden z tych przesadniemęskich pokoi z ostrymi krawędziami i fotelami Eames z brązowejskóry.(Te fotele Eames, typowe dla ludzi zupełnie pozbawionychwyobrazni, są szczytem nudziarstwa).Nie, w tej idealnie wyważonejprzestrzeni znajdowała się cudowna kanapa, ani zbyt męska, ani zbytkobieca, i dwa fotele, obite różnymi, ale współgrającymi ze sobątkaninami.Był tu także kominek  na pewno oryginalny  i wysokieokno w metalowej ramie  też na pewno oryginał  zasłonięte żaluzją.Na prawo od kominka znajdowała się niewielka wnęka z półkąi niską komodą.Zliczne, wykonane z dbałością o detale i pomalowane zgaduję, oczywiście, że zgaduję, ale gotowa byłam się założyć o własneżycie  na kolor Słabe Krążenie z palety Holy Basil.Ale jak to już bywa z mężczyznami, jedna cała ściana zakryta byłaregałami z płytami CD.Powinnam zabrać się za ich wyjmowanie,sprawdzić, czy znajdę tam jakieś wskazówki dotyczące Wayne a, leczjakoś nie mogłam się do tego zmusić.Nie interesowały mnie płyty,w ogóle nie pasjonuję się muzyką.Zanudza mnie na śmierć.I powiemwam coś jeszcze  w głębi duszy nie daję wiary, by jakakolwiek kobietalubiła muzykę.Z podejrzliwością traktuję wszystkie muzykujące panie.Z ręką na sercu? Po prostu im nie wierzę.W całe to chodzenie nakoncerty, czytanie  The Word oraz rozmowy o  linii melodycznejgitary ,  dudniącym basie i tym podobnych bzdurach.Mam wrażenie,że one tylko udają, po to, by zdobyć chłopaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl