[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Moja matka zna jego sekret -powiedziała.- Moja matka zrujnowała sobie życie przez tensekret.Jednego dnia, kiedy już byłam dorosła, powiedziała micoś.A następnego dnia pani mąż.- Tak, tak! Mów dalej! Co ci powiedziała o twoim mężu?- Przerwała w tej chwili, Marianno.- I nic już nie powiedziała?- Nasłuchiwała z uwagą. Sza! - szepnęła, wciąż machając kumnie ręką.- Sza!  Wysunęła się bokiem z drzwi, szła powoli,skradając się krok po kroku, aż zasłonił ją węgieł przystani.- Poszłaś chyba za nią?- Tak.Niepokój kazał mi wstać i iść za nią.Gdy byłam wdrzwiach, niespodzianie ukazała się znowu zza ściany. Sekret -szepnęłam.- Poczekaj i wyjaw mi sekret.Chwyciła mnie zaramię, wpatrując się we mnie nieprzytomnymi z przerażeniaoczyma. Nie teraz - szepnęła - nie jesteśmy same.śledzą nas.Przyjdz tu jutro o tym czasie.sama!.pamiętaj, sama!Wepchnęła mnie gwałtownie do szopy i już jej więcej niewidziałam.- Ach, Lauro, Lauro, jeszcze jedna szansa stracona! O,gdybym ja była blisko, nie uciekłaby nam.W której stroniezniknęła?- Z lewej strony, tam gdzie się teren obniża i gdzie las jestnajgęstszy.- Czy biegłaś za nią? Czy wołałaś ją?- Czyż mogłam? Tak się przeraziłam, że niezdolna byłam sięporuszyć ani odezwać.- Ale kiedy się poruszyłaś.kiedy wyszłaś.?- Biegłam tutaj, aby ci opowiedzieć o tym.- Czy widziałaś albo słyszałaś kogo w lesie?- Nie, wydawało mi się, że było tam zupełnie spokojnie, gdyprzechodziłam. Milczałam przez chwilę i zastanawiałam się.Gzy tendomniemany tajemniczy świadek rozmowy istniał naprawdę,czy też był tylko tworem chorobliwej wyobrazni AnnyCatherick? Ale jedno było pewne, że nie powiodło się namznowu, choć byłyśmy już na progu tajemnicy, nie powiodłonam się całkowicie i nieodwołalnie, chyba że Anna Catherickdotrzyma przyrzeczenia i przyjdzie następnego dnia doprzystani.- Czy jesteś pewna, że powiedziałaś mi o wszystkim, cozaszło? Czy powtórzyłaś mi każde słowo rozmowy? -dopytywałam.- Myślę, że tak - odpowiedziała.- Moja pamięć, Marianno,nie dorównuje twojej.Ale jestem pod tak silnym wrażeniem itak głęboko zainteresowana, że jest niemożliwe, bym pominęłacoś ważnego.- Lauro kochana, każdy szczegół jest ważny, gdy chodzi oAnnę Catherick.Pomyśl jeszcze.Czy nie mówiła przypadkiemczegoś, co mogłoby wskazać, gdzie obecnie przebywa?- Nie, nie przypominam sobie.- Czy nie wspominała o towarzyszce czy przyjaciółce, kobiecienazwiskiem Clements?- O, tak, tak.Zapomniałam.Powiedziała mi, że paniClements bardzo chciała przyjść z nią nad jezioro, czuwać nadnią, że błagała ją i prosiła, aby nie odważyła się samapokazywać w tej okolicy.- Czy tylko tyle powiedziała ci o pani Clements?- Tak, tylko tyle.- A czy nie mówiła, gdzie się schroniła po wyjezdzie z ZakątkaTodda?- Nie.Jestem pewna, że nie mówiła.- Ani o tym, gdzie była do tej pory? Ani na co choruje?- Nie, Marianno, ani jednego słowa.Powiedz mi, błagam cię,co o tym wszystkim myślisz.Ja nie mam pojęcia, co o tymmyśleć ani co robić.- Kochanie, to masz robić: koniecznie przyjść jutropunktualnie na spotkanie.Nie sposób jest przewidzieć, jakieowoce wydać może twoje spotkanie z tą kobietą.Ale tym razem nie będziesz zostawiona samej sobie.Pójdę za tobą wbezpiecznej odległości.Nikt mnie nie zobaczy, ale będę takblisko, bym mogła cię słyszeć, jeśli się coś stanie.AnnaCatherick uciekła Walterowi Hartright i uciekła tobie.Ale nieucieknie mnie, cokolwiek się zdarzy.Laura wpatrywała się we mnie badawczo.- Czy wierzysz, Marianno, w ten sekret, którego ma sięobawiać mój mąż? A może w gruncie rzeczy istnieje on tylko wwyobrazni Anny Catherick? A może tylko ze względu na dawnewspomnienia chciała zobaczyć mnie i rozmawiać ze mną? Jejzachowanie było tak dziwne, że nie wiem, co o tym myśleć.Czymożna polegać na niej, gdy chodzi o inne sprawy?- Nie polegam na niczym, Lauro, tylko na własnej obserwacjizachowania twego męża.Na podstawie jego czynów oceniamjej słowa i wierzę, że istnieje jakaś tajemnica.Nie powiedziałam już nic więcej i wstałam, żeby wyjść zpokoju.Niepokoiły mnie pewne myśli i gdybyśmy rozmawiałydłużej, pewno bym je wyjawiła Laurze - a nie byłoby dobrze dlaniej je znać.Wrażenia, jakich doznawałam słuchającopowiadania Laury, pozostawały pod silnym wpływemzłowrogiego snu, z którego mnie przebudziła.Niewypowiedzianym lakiem przejmowało mnie przeczuciestraszliwej a niedalekiej przyszłości, każąc mi wierzyć, żegromadzące się wokół nas trudności posiadają jakiś ukrytysens.Pomyślałam o Walterze Hartrighcie - żywym człowieku,jakiego widziałam w chwili pożegnania, i Walterze - zjawie zesnu, i wtedy również pomyślałam, że po omacku zdążamy kuwyznaczonemu z góry i nieuniknionemu końcowi.Laura udała się na górę, a ja wyszłam, by rozejrzeć się poterenie naszych pobliskich spacerów.Okoliczności, w jakichAnna Catherick rozstała się z Laurą, sprawiły, że zapragnęłamdowiedzieć się, jak hrabia Fosco spędza popołudnie, i zaczęłamnieufnie i z obawą rozmyślać, jakie mogły być rezultatysamotnej podróży sir Parsivala, z której tak niedawno powrócił.Rozglądałam się na wszystkie strony szukając sir Parsivala ihrabiego, ale daremnie.Wróciłam więc do domu i badałam pokolei wszystkie pokoje na parterze.Nie było nikogo.Wyszłam ponownie do hallu i udałam się schodami na górę, by zobaczyćsię z Laurą.Gdy idąc korytarzem mijałam drzwi pokojumadame Fosco, ona je właśnie otwierała.Zatrzymałam się izapytałam, czy by nie zechciała mi powiedzieć, gdzie znajdujesię jej mąż i sir Parsival.Owszem, widziała ich przez oknogodzinę lub może trochę więcej niż godzinę temu.Hrabia zezwykłą sobie uprzejmością popatrzył w jej stronę i, jak zawszedbały, by okazywać jej względy w najmniejszych nawetdrobiazgach, nadmienił, że wraz z przyjacielem udaje się nadaleki spacer.Na daleki spacer?, Odkąd ich znam, nigdy nie szukali swegotowarzystwa w tym celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl