[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król jak w niczym, tak i wtym nie chciał się żonie sprzeciwiać.Po uroczystości oddania miecza i szyszaka poświęconego w kościele iprzebaczeniu Lubomirskiemu danym król natychmiast i z niezwykłąsobie żwawością zajął się przeglądaniem wojsk, które tu znalazł.Po rannym nabożeństwie, chociaż dnie nie zawsze bywały piękne, a słotyi zimno przeciągały, po całych dniach czasami stał na koniu, lustrującprzeciągające regimenty i rozpytując o nie.Otaczał się też samymiprawie wojskowymi, o niczym więcej nie mówił jeno o sprawachwojennych.Stąd już na wszystkie strony, co było ludzi do tego zdatnych,wyprawiano na zwiady, po języka aż ku Konstantynowu, Winnicy,Kamieńcowi i ciągle też któryś z panów odbierał mniej więcej pewnewiadomości, a te natychmiast przynoszono królowi, który je na radzieroztrząsał, i sprawdzał.Królowa tymczasem zabawiała się objeżdżając kościoły, słuchającnabożeństwa lub u siebie przyjmując napływających gości.Na tych jejnie zbywało nigdy, gdyż i czasu wojny ludzie umierali, wakanse sięotwierały, a nimi ona rozporządzała.Wszyscy jednak odwiedzający królową, jakby się na to zmówili, odalszej podróży mówiąc, zgodnie ją prawie za niemożliwą, wielceutrudzającą i niebezpieczną ukazywali.Szczególniej kozactwa napaściniespodziane; które w dalszym pochodzie dnia i nocy spoczynku niedopuszczały, wystawiano jako grozne, a dla kobiet równie jak dlawojskowego dworu króla utrudniające i niebezpieczne.MariaLudwika na to nie odpowiadała, albo w śmiech obracała postrachy.Wjej pojęciu pospolite ruszenie takie przy wojsku komputowym icudzoziemskich zaciągach powinno było być tryumfalnym pochodem.Pamiętała ona obyczaje Francji, gdzie bardzo często królowe nawyprawę monarchom towarzyszyły, ale na to odpowiadali znającyoba kraje, iż w Polsce, szczególniej na kresach, nawet czasu pokojupodróże łatwe ani przyjemne nie były, cóż dopiero czasu wojny!Sama ona podróż swoją pierwszą po koronacji z Władysławem IVodbytą przypominając, łatwo mogła uwierzyć przestrogom, leczzarazem nadto ponęt miała ta świetna wyprawa, aby się łatwo od niejodwieść dała.Marszczyła się słuchając tych groznych opowiadań, anajczęściej je przerywała, inaczej zwracając rozmowę.W końcujednak musiała powtarzającym się ze wszech stron głosom dać mimowoli ucha.Radziejowski grał w tym jakąś niejasno oznaczoną rolę.Niesprzeciwiał się królowej, nie namawiał jej też, nie zniechęcał, zdawałsię więcej badać, niż stanowczą myślą kierować.W jednym tylko staletrwał, to w sposobie wyrażania się o królu, gdy sam na sam był z Marią Ludwiką.Nie wydawał się ze swą niechęcią ku niemu ani ztym, że żal mógł mieć jakiś do niego, lecz nieustannie krytykowałczynności, okazywał niezręczne postępowanie i dawał to czuć, że gdynie stanie opieki i rozumu żony, Jan Kazimierz da się lada komuzawładnąć i cała ta wielkich nadziei wyprawa na niczym spełznąćmusi.Nadto pochlebiało to Marii Ludwice, aby mogła stawać w obroniemęża, którego zresztą najlepiej znała i wiedziała, jak mu było trudnona jednej wysokości utrzymać się długo.Teraz jednakże w istocie jąnawet król zadziwiał, tak brał do serca swe obowiązki i gorliwie jepełnił, nie okazując najmniejszego znużenia i wyczerpania.Podkanclerzy, całe dnie na dworze to przy królu spędzając, to ukrólowej, na pozór im oddany, wieczorami się schodził z Dębickim,który podobnych sobie sprowadzał i pózno w noc układano plany, jakby z tego wszystkiego skorzystać, wodę tę zamącić i ster opanować.Wydawało się to tym łatwiejszym, iż król w istocie nikogo nie miałprzy sobie, który by mu mógł być radą zdrową i sumienną.Poróżnienie się z Lubomirskim, na wpół tylko złagodzone, odpychałood niego kanclerza Radziwiłła, nie miał Ossolińskiego jak przedtem, zduchownych żaden wyższością umysłu nie mógł zapanować nad nim.Właśnie taką rolę przeważną, jaką odegrywał długo kanclerzOssoliński, marzył dla siebie Radziejowski.Król mu się wydawałsłabym, a królową usiłował natchnąć dla siebie zaufaniem i stać się jejniezbędnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl